[12]

814 26 6
                                    

- Tato, jak wyglońdam? - wystrojona Noelle wbiegła do naszej sypialni. Weszłam tuż za nią.

- Ślicznie, Kruszynko. - Zayn przerwał zapinanie koszuli i wziął małą na ręce.
Ami wtuliła się w niego. - Coś czuje, że będziesz piękniejsza niż ciocia Karen. - pocałował ją w czoło. Przyjrzał mi się. - Mamusia też niczego sobie. - uśmiechnęłam się.

- Dobra, skończ się podlizywać. Musimy się zbierać. - podeszłam i wyciągnęłam ręce do Noelle.

- Nie możesz dźwigać. - upomniał mnie Zayn. - Nasza księżniczka skorzysta z nóżek i pójdzie sama, tak? - odstawił Ami na ziemię.

- Kśeźnićka ma konika. - mała znów wystawiła ręce w stronę Mulata.

- Zauważam rażące podobieństwo. - mrugnęłam i wyszłam z pokoju. W końcu jest tak, jak powinno. Zero krzyku, bicia, gardzenia. Oby tak było już zawsze. Martwi mnie tylko jedno. Dzisiejszy dzień. Ślub Niall'a i Karen. Nie potrafię tego nazwać, ale naprawdę nie chcę, żeby ci dwoje byli ze sobą. To się nie skończy dobrze. Taa... Chyba powinnam dostać puchar "Suka roku". Karen myśli, że jestem z nią całym sercem, wspieram ich związek, a naprawdę co? Po kryjomu życzę im, aby zerwali.


***


- Ogłaszam was mężem i żoną. - po tych słowach kapłana już zupełnie odleciałam. Nic do mnie nie docierało. Więc jednak stało się, zrobili to. Są małżeństwem. Z nadmiaru emocji zakręciło mi się w głowie. Odruchowo przytrzymałam się Zayn'a.

- Wszystko dobrze? - zaniepokoił się. To takie piękne. On się o mnie martwi. Naprawdę się martwi. Ten strach w jego oczach. Strach o moją osobę.

- Tak. - wyprostowałam się. - Po prostu trochę tu ciepło.

- Chcesz wyjść?

- Nie...

- Może jednak?

- Nie.. - pokręciłam głową. - Zaraz i tak wychodzimy.

- Ale Liss...

- Jest dobrze. - powtórzyłam dobitnie. Powoli zaczęliśmy opuszczać kościół. Przed budynkiem stało mnóstwo fotografów, dziennikarzy. Z resztą, jak zwykle. Przedarliśmy się do samochodów, a stamtąd dojechaliśmy na salę. Był to mały pałacyk. Zayn wziął Noelle na ręce i ruszyliśmy do środka. Teraz czekało nas stanie w kolejce. Wesele liczyło dokładnie 362 osoby. W sumie można było to przewidzieć. Przecież to Niall Horan bierze ślub.
W końcu nadeszła nasza kolej. Wymamrotałam życzenia do Karen i ją przytuliłam. Gdy spotkałam się z oczami Niall'a, chciałam stąd wybiec i się rozpłakać. Jak to możliwe, że ktoś tak bliski, przez jedną, głupią chwile zapomnienia, staje się kimś zupełnie obcym? Ja i Niall byliśmy przyjaciółmi bardzo długo. Nie chciałam tego wszystkiego zaprzepaścić, ale po tym, co się stało, wiadomo że nic nie będzie takie samo. Jednak, gdy tak przed nim stałam, na chwilę zapomniałam o naszych kłótniach. Po prostu rzuciłam się na szyję blondyna i mocno go przytuliłam.

- Bądź szczęśliwy, Niall. - wyszeptałam. - Po prostu bądź szczęśliwy. - Poczułam jak lekko kiwa głową. Oderwałam się od niego i szybko podeszłam do Eleanor.

- Wracają wspomnienia, co? - usłyszałam głos Louis'a. Brunet szczęśliwy uwiesił prawe ramię na mnie, a lewe na swojej żonie. - Jeszcze tylko wykopać do ołtarza Hazze...

- On wie o twoich planach? - uniosłam brew.

- Wisi mi to, Liss. - odparł zadowolony. - Pożenię ich wszystkich, czy im się to podoba, czy nie.

- Aj, Louis, Louis, Louis... - podszedł do nas Harry, trzymając Tamarę za rękę. - Przyniósłbyś chociaż szampana. Zero kultury Tommo...

- Mówiłeś coś, czy to tylko gnój parował? - Lou wytknął na niego język.

- Awwww.... Lou... Też cie kocham. - Styles podszedł i przytulił przyjaciela.

- Dobra dzieciaki. - zjawił się Liam. - Pora coś zjeść.

Przyznam szczerze, że dobrze się bawiłam. Siedzieliśmy przy stole wszyscy razem i było naprawdę zabawnie. Na piętrze były pokoje, więc gdy tylko Noelle ziewnęła, położyłam ją spać. Zadowolona cichutko zamknęłam drzwi i rozejrzałam się po korytarzu. Wydawało mi się, że ktoś tu szedł. Nieważne... Z pośpiechem ruszyłam w stronę schodów. Moja nieuwaga dała się we znaki. Zderzyłam się z jakimś facetem.

- Może przepraszam?! - warknęłam, poprawiając włosy, które opadły mi na twarz. Uniosłam wzrok. Błękitne tęczówki przewiercały mnie na wylot. Westchnęłam. - Dobra, zapomnij. - machnęłam ręką.

- To moje dziecko? - wypalił. Otworzyłam szeroko oczy.

- Jakie dziecko?!

- To. - wskazał na mój brzuch.

- Pogięło?! - syknęłam, jak najciszej umiałam.

- Jeśli jest moje...

- Niall, to jest dziecko Zayn'a, rozumiesz?

- Skąd ta pewność? - skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

- Chyba wiem, kto jest ojcem mojego dziecka!

- Jeżeli jednak jest moje, jestem gotów...

- Co jesteś gotów?! - warknęłam. - Spójrz na siebie! Jesteś żonaty, Horan.

- To... - już chciał protestować, ale w końcu dał za wygraną.

- Właśnie. - pokiwałam głową. - Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, Niall'u Horanie. - wyminęłam go i podążyłam na dół.


It's not you ||Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz