[25]

629 21 8
                                    

- Lucek, wchodzę! - zawołałam, stając przed drzwiami pokoju Tomlinsona Juniora. Zdecydowanie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Uderzył mnie zaskakujący powiew świeżości. Dezodorant. No pewnie. Podeszłam do chłopaka, który siedział przy biurku, po drodze wymijając kupki ubrań, leżące na ziemi.
- Czy ty tu kiedykolwiek sprzątałeś? - zapytała Laura.

- Cicho! - szepnęłam, widząc jak Tommy zapełnia ostatnie wolne miejsce na kartce A4. - Szarlatan dokańcza dzieła - uśmiech mimowolnie wpełzł na moją twarz. Jeszcze chwila i pozbędę się kolejnej lasi taty.

LAURA

Wywróciłam oczami i zerknęłam na łóżko, które wręcz pływało w syfie. Książki, zeszyty, nuty, ubrania, papierki... Wszystko.

- Tu masz wszystko - Tommy wstał i podał Noelle kartkę. Dziewczyna zaczęła czytać, a Tomlinson stał obok niej z wielkim bananem na twarzy.

- To pole minowe? - wskazałam na ubrania na ziemi.

- Kochanie, każda wieżyczka jest uporządkowana. To artystyczny nieład... - uśmiechnął się szeroko. - Ta wieżyczka to ubrania, które mogę jeszcze ubrać, bo nie śmierdzą. - wskazał na jedną z kupic ubrań. - Tamta, to ubrania wyjściowe, tamte się gniotą, te uwielbiam, tamtych nie lubię - wyjaśnił.

- Mhm - mruknęłam. - A tamte?

- Do prania - wzruszył ramionami.

- Jesteś obrzydliwy! - warknęłam.

- Przyznaj, że to cię kręci - uniósł zadziornie jedną brew. W tym wydaniu niesamowicie przypominał własnego ojca.

- W dalszym ciągu jesteś obrzydliwy - uśmiechnęłam się niewinnie. Naszą wymianę zdań przerwał dzwonek mojego telefonu. Zerknęłam na ekran, a po chwili odebrałam. - Tak tato?

- Mam dla ciebie zadanie.

- Tak jest!

- To nie są żarty...

- O co chodzi? - zmrużyłam brwi.

- Elissa wróciła do Londynu.

- Hm.. - zastanowiłam się. Kim jest Elissa? To jakaś ciocia? Dalsza kuzynka mamy? A może taty.. - Kto to jest Elissa? - w tym samym momencie usłyszałam hałas. Zerknęłam na Ami, upadł jej długopis. Podniosła go i niespokojnie się rozejrzała.

- Laura, cisz...

- Cholera jasna! - uderzyłam sie z otwartej dłoni w czoło. Może wezmę megafon i wszystko wszystkim wyśpiewam! Elissa to przecież mama Noelle...

- Napraw to - syknął tata.

- No.. - zagryzłam nerwowo wargę. - Jasne że pamiętam, że Eleissa, moja kuzynka, przyjeżdża za kilka dni. Nie lubię jej, ale.. Wytrzymam - poinformowałam ojca. Starałam się przyjąć głos, jak najbardziej przekonujący. Uśmiechnęłam sie do Ami, chcąc zmazać jej podejrzenia. Nie dowie się, że jej matka wróciła.

- Zuch dziewczyna - odezwał sie tata. - Łyknęła?

- Wydaje mi się, że narazie tak...

- Słuchaj, musisz ją przytrzymać. Nie możecie ani przyjść do nas, ani do Zayna.. Nie wiem, co Elissa teraz zrobi, gdzie pójdzie. Trzymajmy Noelle z dala od niej. Dla jej własnego dobra. Mogę na ciebie liczyć?

- Pewnie, że możesz.

- Świetnie. Bądź pod telefonem - pokiwałam głową i się rozłączyłam. No pięknie. Teraz, kiedy mamy po raz enty wykurzać dziewczynę wujka, zjawiła się ciocia. Ta to ma wyczucie chwili. Jednak nie mogę pozwolić, żeby Noelle się dowiedziała. Jeśli moja chrzestna przyjechała tylko na chwilę i znów zamierza zniknąć, to Ami nie może jej zobaczyć. Za bardzo ją to zaboli.

- Laura? Laura!

- Czego?! - warknęłam, zerkając na Tomlinsona. - Możesz mi choć raz nie przeszkadzać?

- To zależy. Nad czym myślisz?

- Nad twoim bajzlem. Tylko latarni i dziwki brakuje, a będzie jak w burdelu z prawdziwego zdarzenia. Możemy już iść? - wstałam z uśmiechem.

- Czy ktoś tu coś mówił o burdelu? - w drzwiach pojawiła się głowa wujka Louisa.

- W pokoju Lucka jest syf - syknęłam. Starszy Tomlinson machnął ręką i po chwili już go nie było.

- Noo... - zaczęła Noelle. - Laura...

- Tak? - uniosłam brew.

- Kim... Nieważne. Chodźmy wykurzyć Lily.

- Pewnie - kiwnęłam głową i ruszyłam do drzwi. - Stop! - krzyknęłam i się zatrzymałam. Oczywiście Gapa Tomlinson musiał na mnie wpaść.

- Czego?

- Chodźmy najpierw na kawę.

- Jestem za młody - machnął ręką Tommy. Wyminął mnie i otworzył szeroko drzwi. - Panie przodem - ukłonił się teatralnie. Noelle z szerokim uśmiechem opuściła pokój. Korzystając z tego, że była daleko, chwyciłam Lucka za ramię.

- Słuchaj. Nie idziemy ani do mojego domu, ani do domu Noelle. Ciocia Elissa wróciła. Noelle nie może sie dowiedzieć.

- Kto wrócił?!

- Matka Ami, deklu!

- I co.. - nie wytrzymałam i strzeliłam mu z liścia w twarz.

- Nie idziemy ani do mnie, ani do Noelle. Później wszystko ci wyjaśnię. Jasne?

- To zależy - uśmiechnął się złośliwie i poprawił grzywkę.

- To nie są żarty.

- Zgoda. Ale wisisz mi kawę.

- Zgoda.

***

- Ym.. Laura? - zagadnęła Noelle.

- Tia?

- O ile pamiętam, to mój dom jest w drugą stronę.

- Kochanie - zerknęłam na Ami z szerokim uśmiechem. - To jest mój samochód, ja mam kluczyki i prawko. Ja decyduje gdzie jedziemy. A jedziemy coś zjeść

- Ale..

- Ma racje! - wtrącił Tommy. - Nie wolno knuć z pustym żołądkiem... Wiesz co jest tajemnicą mojego sukcesu? Żarcie!

- Od kiedy wy sie ze sobą zgadzacie?!

- Od dzisiaj


It's not you ||Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz