[01]

1.7K 42 2
                                    

Liss

Wpatrywałam się tępo w mały prostokątny przedmiot. Nigdy nie spodziewałam się, że to właśnie on będzie powodem wszystkich moich zmartwień. Powiem wprost: Że zniszczy mi życie.
- Liss? - usłyszałam zatroskany głos mojej przyjaciółki, która stała za drzwiami łazienki. - I co?
- Jest... źle... - głos mi się łamał i mimo wszystko nie mogłam powstrzymać łez. Wolno wstałam, odkluczyłam drzwi i podałam to Tamarze.
- Kochana... - przytuliła mnie tylko. Do pokoju wpadł Zayn i Harry.
- Cześć kochanie. - Mulat podszedł. Widząc moją zapłakaną twarz zaniepokoił się. - Co się dzieje?
- Chodź Harry... - Tamara wzięła swojego chłopaka za rękę i wyprowadziła go z pokoju.
- Co się dzieje? - zapytał Zayn, obejmując mnie. I jak ja mam mu to powiedzieć?! Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Zamiast tego zaczęłam jeszcze mocniej płakać. Wtuliłam się w niego. Poczułam jego ciepły oddech na swoich włosach. Podniósł mnie i usiadł na łóżku tak, że siedziałam na jego kolanach. Otarł moją twarz z łez. - Powiesz mi, czemu płaczesz?
- Zayn ja... ja cię przepraszam... Wiem, że nie chciałeś tego, tak samo jak ja. Chciałam najpierw skończyć studia, za miesiąc wyruszacie w trasę..
- Hej, hej. - uspokoił mnie. - To nieważne. Wiesz, jak bardzo cię kocham. Powiedz mi, o co chodzi. - uśmiech Zayn'a zawsze działał na mnie pokrzepiająco. Dodawał mi odwagi. Wzięłam głęboki oddech.
- Ja... Jestem w ciąży Zayn. - powiedziałam na jednym wydechu. Jego oczy momentalnie nabrały rozmiaru pięciozłotówek.
- Żartujesz. - powiedział w końcu. Spojrzał mi w oczy. - Nie żartujesz? - potrząsnęłam głową. Zdjął mnie ze swoich kolan i położył delikatnie na łóżku. Wstał.
- Ja... - zająknął się. - Muszę to przemyśleć... Zobaczymy się.. później. - rzucił i wybiegł z pokoju.
- Zayn! - wstałam i pobiegłam za nim. - Proszę porozmawiaj ze mną!! - dotarłam do schodów, ale on już zakładał buty. - Zayn wróć! - zbiegłam na dół. - Nie zostawiaj mnie! - znów zaczęłam płakać. - Proszę! Nie zostawiaj mnie! Proszę... Nie... - osunęłam się po ścianie i usiadłam na ziemi, chowając twarz w dłoniach. Tamara natychmiast przybiegła i próbowała mnie uspokoić. Usłyszałam trzask zamykanych drzwi.
- Harry go znajdzie i przyprowadzi. - przyjaciółka przytuliła mnie. - Zobaczysz. Nie martw się.
- On mnie zostawił... - łkałam. - Samą rozumiesz?! Całkiem samą!!!
- Nie jesteś sama. Masz mnie, masz Karen, Sophie, El, Harry'ego, Niall'a, Lou, Liam'a. Wszyscy ci pomożemy słyszysz?! A Zayn wróci. Choćbym go miała za nogę przytargać.

Harry

Nie rozumiem jak on mógł ją tak zostawić?! I ponoć to ja jestem ten głupi tak?!
- Zayn stój! - zawołałem za nim. Zignorował mnie. - Zayn!!! - dobiegłem do niego i chwyciłem go za ramię. Przystanął.
- Czego?! - warknął.
- Co ty odpierdzielasz co?! - krzyknąłem.
- O co...
- Nie! - przerwałem. - Nie o co mi chodzi. Pytam się, czy tobie już do reszty odwaliło?! Twoja zapłakana dziewczyna mówi ci, że jest w ciąży, a ty tak po prostu wybiegasz z domu, tak?! Rozum ci odjęło?!
- Muszę to wszystko przemyśleć!
- Co kurna przemyśleć?! A co Liss ma teraz zrobić co? Też może sobie "przemyśleć"?! Zrobiłeś jej dziecko? Zrobiłeś! I nie waż się jej teraz zostawiać samej, bo osobiście cię zepchnę z tego mostu! Pójdziesz tam i ją przeprosisz, obiecasz że nigdy jej nie zostawisz i że się nią zajmiesz jasne?! I nią i dzieckiem!
- Ale to wszystko...
- Nie próbuj się już tłumaczyć! Trzeba było szybciej myśleć, bardziej uważać!
- Czyli co? - uspokoił się już. - To wszystko moja wina tak?
- Trzeba było się nie wpierdzielać tam, gdzie nie masz i by nie było problemu. A teraz idziesz ze mną i ją na kolanach przepraszasz jasne?!
- Nie teraz. Jestem zbyt zdenerwowany.
- Mądrze. - przyznałem. - Chodź na piwo. Uspokoisz się trochę. - ruszyliśmy w stronę najbliższego baru.

3 godziny później

Weszliśmy do domu. Bałem się, że Zayn troszkę za mocno się spije, ale na szczęście wypił tylko dwa piwa.
- Jesteśmy! - zawołałem.
- Ciszej! - Tamara wyszła na korytarz. - Elissa przed chwilą zasnęła.
- Ojć. - wymsknęło mi się. - Mój błąd. - podszedłem do Tamary i pocałowałem ją na przywitanie. Tymczasem Zayn bezszelestnie zdjął buty i udał się do salonu. Poszliśmy za nim, trzymając się za ręce.
- Długo śpi? - zapytał, kucając przy kanapie, na której leżała Liss.
- Nie, zasnęła przed chwilą, ale jest zmęczona. Przez ostatnią godzinę bolał ją brzuch, ale oczywiście nie chciała jechać do lekarza. - wyjaśniła Tammy.
- I nie zawiozłaś jej? - Zayn wstał.
- Chłopie zluzuj! - warknęła. - Nie zapominajmy przez kogo źle się czuła. - Mulat wrócił do poprzedniej pozycji.
- Przepraszam, słyszysz? - zaczął szeptać. - Przepraszam... - pocałował ją czule w czoło i usiadł przy kanapie.

* Trzy dni później*

- Jestem w ciąży. - powiedziała Liss, gdy wszyscy razem siedzieliśmy przy ognisku. Louis'owi z wrażenia wypadła szklanka z ręki.
- Serio? - zapytała Sophia.
- Serio. - odparł Zayn. Teraz nawet się uśmiechnął. Pogodził się z tym, że będzie ojcem. No.. może nie do końca. Zgoda! Czasami jest wściekły, ale nie pokazuje tego przy Liss'ie. Naprawdę się martwi.
- Gratulacje! - pierwszy ożywił się Niall i doskoczył do przyszłych rodziców. Po chwili wszyscy trwaliśmy w grupowym uścisku. Nie ma to jak 10 ściskających się osób.
- Będę wujkiem... - zaczął majaczyć Louis, gdy usadowiliśmy się już na swoich miejscach. - Będę wujkiem.
- Tak Lou. - El spojrzała na niego. - Będziesz wujkiem.
- O ja pierdziele! Będę wujkiem! - krzyknął Louis na cały głos.
- Dobra... - Zayn wstał. - Chyba pora spać, bo jutro czeka nas ta cała gala. - wziął Liss za rękę i poszli na górę.

*Liss*

Zayn wziął mnie na ręce i zaniósł na górę.
- Postaw mnie.. - prosiłam. - Mogę iść sama. Nie jestem kaleką.
- Ćśśś... - uśmiechnął się i położył mnie na łóżku. Zaczął się krzątać po pokoju.
- Zayn? - zapytałam.
- Tak? - spojrzał na mnie, zdejmując koszulkę.
- Boje się jutra. - przyznałam, siadając.
- Dlaczego?
- Jak.. jak oni coś wywęszą? Jeśli poznają się, że jestem w ciąży?
- Kochanie nic się nie stanie. - przysiadł na łóżku. - Zobaczysz. Będzie dobrze. - pocałował mnie.
- Zimno tu... - mruknęłam i wstałam. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam czystą piżamę.
- Idziesz tak beze mnie? - miał minę zbitego psiaka.
- Zaraz wracam. - obiecałam. Po 15 minutach wyszłam z łazienki. Zayn leżał w łóżku i grzebał w telefonie.
- Jak powiemy rodzicom? - zapytałam, wsuwając się pod kołdrę.
- Tego jeszcze nie wiem. - przyznał i objął mnie ramieniem. Przytuliłam się do jego torsu. - Ale pomyślę... Będzie dobrze...
- Wydziedziczą mnie.. - uśmiechnęłam się lekko.
- Nie myśl teraz o tym.

It's not you ||Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz