[28]

592 24 2
                                    

Zayn

Moja rozmowa z Elissą zakończyła się dość ostro. Szkoda. Miałem nadzieję, że jakoś dojdziemy do porozumienia. Mimo to, od początku byłem pewien jednego: nie pozwolę, aby spotkała się z Noelle. Moja córka wystarczająco przez nią wycierpiała. Szczerze, to nie wiem, co Liss sobie myślała, przyjeżdżając do Londynu.

Część mnie cieszy się z jej wizyty i z tego, że znów mogę na nią patrzeć.

Natomiast druga cząstka nienawidzi jej jeszcze bardziej. Nienawidzi za to, że wraz z nią wróciły wspomnienia.

Niewiele miałem w swoim życiu chwil, kiedy nie wiedziałem, co robić. Ale teraz szczerze przyznaję, że nie mam pojęcia, co ze sobą zrobić. Liczyłem, że spacer dobrze mi zrobi, że wszystko sobie poukładam. Na marne. Właśnie przekraczam próg domu, a w mojej głowie dalej panuje gorszy bajzel, niż w pokoju syna Louisa.

- Zayn? - rozpoznałem głos Lily. Westchnąłem ciężko. Liczyłem na chwilę spokoju. Niestety, jak widać, moje życzenia nie zostaną spełnione.

- Nie - syknąłem sam do siebie, kierując się prosto na górę. Kogo spotkałem u szczytu schodów?

- Misiek, chodź tu. - nakazała blondynka, wyciągając do mnie rękę.

- Lily, naprawdę, naprawdę nie mam teraz ochoty na...

- Zayn! - przerwała mi. - Żenisz się w sobotę. SOBOTĘ. Czy wszystko musi być na mojej głowie?

- Nie Lily, ale...

- Nie ma żadnego Lily. Przymierz w końcu ten garnitur i buty. Musisz je trochę rozchodzić, bo znając ciebie i Logana...

- Louisa, Lily! - warknąłem zirytowany. Dwa lata razem, a ona dalej nie potrafi zapamiętać imion moich najlepszych przyjaciół. - LOUISA.

- Oj, dobrze. - Machnęła ręką, podchodząc bliżej. Moim zdaniem nie był to dobry pomysł. Skromnie mówiąc, w tej chwili gotowało się we mnie. Co jak co, ale Lily nigdy nie potrafiła mnie uspokoić. Wręcz przeciwnie. - On i Lionel...

- Liam! - krzyknąłem prosto w twarz blondynki. Zamrugała kilka razy marszcząc brwi. Wpatrywała się we mnie równie zszokowana, co ja sam. Nigdy nie podniosłem na nią głosu. Przynajmniej nie aż tak. Nagle zrobiła coś, czego nigdy bym się nie spodziewał. Przysiadła na schodach, wybuchając płaczem.

- Ty wcale nie chcesz tego ślubu! - załkała.

- T.. To nie tak... - głos nieznacznie mi zadrżał. Usiadłem obok i przytuliłem ją. - Liluś, to nie tak. Po prostu za dużo tego wszystkiego...  Wiesz, że zawsze drażniło mnie jak myliłaś imiona moich przyjaciół. Elissa nigdy tego nie robiła i... - Gwałtowanie podniosła głowę i wbiła we mnie ostre spojrzenie. Wcale nie płakała. Udawała.

- Ale ja nie jestem Elissa. I radzę ci to zapamiętać, jeśli chcemy się zobaczyć w sobotę - rzuciła, po czym poszła do góry. Po kilku sekundach usłyszałem trzask drzwi. Jeżeli tak dalej pójdzie, rozniesie mi dom jeszcze przed ślubem.

Podniosłem się z zamiarem pójścia na górę i udobruchania Lily. Natknąłem się na Noelle, która opierała się o barierkę z wyraźnie niezadowoloną miną. Tą samą miną, którą przybierała na twarz Elissa, gdy wracałem do domu zbyt późno. Uśmiechnąłem się lekko.

- Co cię tak śmieszy? - prychnęła moja córka, schodząc niżej.

- Nieważne. Długo tu stoisz?

- Nieważne. Co znaczy że bierzecie ślub w sobotę?

- Bierzemy ślub w sobotę - wzruszyłem ramionami, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co mówię.

- Popieprzyło was?! - krzyknęła.

- Noelle! - wrzasnąłem. - Nie życzę sobie takich słów. Jestem twoim ojcem, nie kolegą!

- Bierzesz ślub z tą kobietą?! I to w sobotę?! Tę sobotę?!

- Tak! Biorę ślub z Lily, czy ci się to podoba, czy nie!

- Nie możesz tego zrobić... - przyciszyła głos, a jej brązowe oczy zaszkliły się. - Nie możesz, rozumiesz? Nie pozwolę ci na to. - Zbiegła ze schodów, patrząc na mnie, jak na swojego wroga. Wyszła z domu, trzaskając drzwiami. Czy je wszystkie coś ugryzło?! Jak nie jedna, to druga. Oszaleć można!


Noelle


Gdy wyszłam z domu, od razu skierowałam się do domu wujka Harry'ego. On nienawidzi Lily. Jestem pewna, że z wielką chęcią mi pomoże. Skoro rodzina mnie wystawiła, pozostaje mi geniusz zbrodni starszego pokolenia. Styles uczył się od Tomlinsona Starego.

Dość szybko dotarłam na miejsce. W ogrodzie bawiła się Rosie, córka wujka.

- Noelle! - zawołała, gdy znalazłam się przy drzwiach.

- Hej Rosie! - Pomachałam jej. - Tata w domu?

- Tak! To mój nowy kolega, Zayn! - wskazała Mulata, który huśtał się na huśtawce.  Zmarszczyłam brwi. Mały Mulacik o imieniu Zayn? Założę się, że to małe wydanie mojego szurniętego ojca, który hajta się za kilka dni. Czyli to prawda? "Każdy z nas ma na świecie swojego sobowtóra" Uśmiechnęłam się szeroko i weszłam do środka. Natknęłam się na wujka Harry'ego, który wyglądał na zdenerwowanego.

- Wychodzisz? - zapytałam.

- Co? Ja? Nie? Tak.. Gdzie.. Nikt.  Jakie było pytanie?

- Pomożesz mi się pozbyć Lily? - zapytałam, a oczy Stylesa zaświeciły się.

- Myślę, że znasz odpowiedź.

-  Na to czekałam...

It's not you ||Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz