[29]

543 24 4
                                    

- Chodź, przejdźmy się - zaproponował Styles. Nie opierałam się. Wyszliśmy do ogrodu, w którym dzieci bawiły się w najlepsze. Wujek wyglądał na lekko zdenerwowanego. Przyspieszył kroku.

- Denerwujesz się? - zapytałam, dorównując mu. Opuściliśmy posesje i skierowaliśmy się w stronę parku.

- Właśnie dostałem zaproszenie na ślub mojego przyjaciela i największej żmii na tym kontynencie.

- Ah, no tak. - Przypomniałam sobie. - To... Masz pomysł? - Harry zmarszczył brwi i przyjrzał mi się uważnie. Jego zielone oczy wydawały się niesamowicie zmęczone. Westchnął głęboko, zwalniając tempa.

- To nie będzie wcale proste. Od roku przekonuje Zayna, że powinien z nią zerwać. Nie słucha mnie...

- Przecież musi być coś, co raz na zawsze odciągnie tatę od tej kobiety.

- Może zasugerujemy że go zdradza? - zaproponował Lokowaty.

- Przecież ona całe dnie spędza w domu. Nie wychodzi, nie zadaje się z innymi facetami... Jest czysta... - Przysiadłam na ławce, gorączkowo zastanawiając się, co rozwali związek ojca. Zdrada nie zadziała, próbowaliśmy z Tommym miesiąc temu. Odwołać ślub w katedrze może tylko ten, kto składał zapowiedz, w tym przypadku - ta zdzira. Gdyby była tu mama. - MAMA... - powtórzyłam cicho.

- Co? - wujek był wyraźnie zdziwiony tym, co usłyszał. Usiadł obok, pilnie się we mnie wpatrując. - Powtórz to. - Olałam jego prośbę. Przed moimi oczami natychmiast pojawił się obraz małego Mulata, bawiącego się w ogrodzie Stylesów. To moja jedyna szansa. Wstałam natychmiast i pociągnęłam wujka w stronę jego domu.

- Noelle! - warknął. - O co chodzi?!

- Nie rozumiesz? - roześmiałam się. - Ten mały chłopczyk w waszym ogrodzie. Udamy, że jest moim młodszym bratem. Przedstawię go tacie. Straci głowę i nie będzie chciał się żenić! - zawołałam, nie zaprzestając biegu. Po kilku sekundach staliśmy przed bramą działki Stylesów.

- Dziecko... - zdyszany Harry złapał mnie za ramiona. Wziął głęboki oddech, po czym jego twarz przybrała srogą minę. - Nie pozwolę ci wykorzystać tego chłopczyka do swoich niecnych celów, rozumiesz? Nie namącisz mu w głowie. Zayn ma dopiero 9 lat. Jest jesz... - nagle oczy wujka gwałtownie się powiększyły. Ukrył twarz w dłoniach, zdając sobie sprawę z tego, co powiedział. A wypowiedział o kilka słów za dużo. Mimo tego nie mogłam się ruszyć.

- Dziewięć lat - powtórzyłam, gdy przełknęłam wielką gulę w gardle. - Zayn... - przez chwilę miałam wrażenie, że zadławię się powietrzem, którego moje szybko bijące serce tak bardzo łaknęło. Powoli przekręciłam głowę, zerkając na chłopca w piaskownicy. Wtargnęłam przez furtkę i podbiegłam do Mulata. W oddali słyszałam głos wujka Harry'ego, który rozpaczliwie mnie wołał. Zayn, który nie za bardzo wiedział, co się dzieje, był lekko przerażony tą sceną. Opamiętałam się i podeszłam powoli, siadając naprzeciw niego. Wpatrywały się we mnie duże, miodowo-brązowe oczy, otoczone wachlarzem czarnych jak smoła rzęs. Ciemne, spocone włosy sterczały na wszystkie strony. Moje oczy momentalnie się zaszkliły. - Cz... Cześć, Zayn... - wysiliłam się na lekki uśmiech. Wyciągnęłam dłoń, chcąc dotknąć chłopca, lecz po chwili ją cofnęłam.

- Dlaczego płaczesz? - zapytał równie cicho.

- Oczy mi łzawią od wiatru - wyjaśniłam szybko. - Jestem... Noelle. - Pociągnęłam nosem, bo nie chciałam się tu teraz rozklejać.

- Ładne imię. Moja siostra tez takie ma - na dźwięk tych słów z moich oczu pociekły pierwsze łzy, a serce rozpadło się na kilkanaście kawałeczków. - Chociaż nigdy jej nie widziałem, mama mówi, że na pewno jest śliczna. Miała takie ciemne włosy i brązowe oczy. Mama pokazywała mi jej zdjęcia. Chyba jestem nawet trochę do niej podobny. Ten wiatr zawsze tak robi? To musi być paskudne...

- Trochę... - szepnęłam. - Mów dalej - poprosiłam.

- Ale o czym? Czemu mam o sobie mówić? Nie znam cię. - Mały w krótkim czasie stał się bardzo podejrzliwy. Widać, jest bardzo inteligentny, jak na swój wiek.

- Jestem Noelle, Rosie to moja kuzynka, mieszkam z tatą i jego narzeczoną... Tyle wystarczy? - zapytałam, ocierając kolejne łzy.

- Fajnie, że masz tatę. Ja go nigdy nie miałem. Chociaż wiem, że gdzieś tutaj jest. Przyjechaliśmy z mamą poprosić go o pomoc...

- O jaką pomoc? - zaniepokoiłam się.

- Jestem chory, potrzebuje taty, żeby nie spotkać się tak szybko z aniołkami...

It's not you ||Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz