[34]

575 24 0
                                    


Wiesz, ile kłamstw kryje się w każdej prawdzie?

Wiesz, ile nienawiści kryje się w każdym "kocham cię"?

Wiesz, ile łez zawiera poświęcenie?

Ja jestem pewna jednego. Do końca życia będę żałowała tego, co dziś zrobię. A raczej, czego nie zrobię. Ludzie są różni. Jedni wytrzymują więcej, inni mniej. Jestem słaba, ale są słabsi ode mnie. Tacy, których inni przytrzymują przy życiu. Taka właśnie jest Lily. Nie mogę być kimś, kto odbiera jej ostatni sens życia.

Pójdę na ten ślub, nie powiem  nikomu o jej kłamstwach. Nie będę ingerować w przyszłość.

*

- Gotowa, Dzieciaku? - Wujek Harry zerknął na mnie. On sam także nie promieniał radością. - Próbowałaś, Noelle. - Kiwnęłam głową. Westchnęłam ostatni raz, po czym opuściłam samochód. Pierwsze, co dostrzegłam, to tysiące aparatów, skierowanych w naszą stronę. Styles podał mi jedno ramię, drugie ujęła jego żona. We trójkę ruszyliśmy do ogrodu pałacyku, w którym miała odbyć się uroczystość. Przyznam, że wszystko wyglądało wprost przepięknie. Przykro mi tylko, że to Lily jest panną młodą, a nie moja mama. Zajęłam miejsce w pierwszym rzędzie. Spokojnie czekałam, aż puste krzesła zapełnią się. Wszyscy byli podekscytowani, rozmawiali, śmiali się. Wydawało się, że tylko kilka osób wyglądało na nieobecnych. Rozglądając się po znajomych twarzach, dostrzegłam też Charlie, która wysyłała dziwne spojrzenia w moją stronę. Pewnie bała się, że zamierzam przerwać to wszystko, nie dopuścić do zawarcia małżeństwa. W pewnym momencie głosy przycichły. Delikatne dźwięki zaczęły rozchodzić się po ogrodzie. Przełknęłam ślinę. Moje serce podskoczyło do gardła. Czułam się, jakby nawet moje ciało robiło wszystko przeciw mnie. Chciało, abym się ruszyła i przerwała ceremonię. Odważyłam się spojrzeć  do przodu. Stał tam mój ojciec z rękami zaplecionymi przed sobą. Z niepewnym uśmiechem wpatrywał się w postać naprzeciw siebie. Zerknęłam tam i dostrzegłam idącą Lily. Gdy doszła na miejsce, a wszyscy usiedli... Wiedziałam, że moim jedynym zadaniem jest przetrwać tę farsę bez wydawania z siebie choćby najmniejszego dźwięku.

- Zebraliśmy się tu dziś, aby... - zamknęłam oczy, aby chociaż myślami znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. Znalazłam się w domu. Naszym domu.

Właśnie wróciłam ze szkoły, rzuciłam plecak na schody i pobiegłam do kuchni. Tam, przy stole, siedział Zayn, rysował coś. Tata stał nad nim, coś wyjaśniał... Oboje się śmiali. Mama natomiast parzyła kawę. Obok filiżanek znajdował się wielki talerz ciastek. Przywitałam się głośno, wszyscy spojrzeli na mnie. Mama odwróciła się, i wtedy ujrzałam, że.. płacze?

- I będę cię kochać przez kolejne tysiąc lat... Nawet na drugim świecie... - słowa Lily zaczęły docierać do mnie jak przez mgłę. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie to zepsuło moje rozmyślania. Wibracje telefonu nie ustawały. Dyskretnie wyciągnęłam telefon i odebrałam połączenie.

- Halo? - szepnęłam, słysząc tylko niewyraźny szum. - Halo? - powtórzyłam głośniej.

- Noelle... - roztrzęsiony głos należał do mojej mamy.

- Co się dzieje? Co z Zaynem?! - nie mogłam opanować emocji, więc po prostu wstałam i zaczęłam przeciskać się przez gości, aby dorwać wujka Harryego. Zamieszanie, które spowodowałam, sprawiło, że ceremonię przerwano.

- Przyjedź, proszę... - na tym rozmowa się zakończyła. Styles natychmiast wstał, by razem ze mną skierować się do samochodu. Zaszokowani goście nie za bardzo wiedzieli co robić. Ignorowaliśmy to. Tuż przy aucie dogoniła nas Laura.

- Ja poprowadzę - zwróciła się do wujka. Jego mina nie wyrażała zadowolenia, ale w końcu podał jej kluczyki. Wszyscy, prócz ojca Laury, doskonale wiedzieli, że ta dziewczyna potrafi przejechać pół miasta w niecałą godzinkę.

Zayn

W mojej głowie kłębiło się tysiące myśli. Stałem tam, trzymając dłoń Lily. Moja córka właśnie opuściła najważniejszy dzień mojego życia, wykrzykując do słuchawki imię swojego chorego brata. Nie miałem złudzeń, że to Elissa dzwoniła. Wiem, że jeśli teraz podejmę złą decyzję, będę żałował całe życie... I ona też będzie. Spojrzałem w oczy Lily. Podszedłem i pocałowałem ją w policzek. Obrączkę, którą trzymałem w ręce, upuściłem na ziemię.

- Przepraszam Lily, wiesz, że nie mogę... Naprawdę nie mogę... - Biegiem udałem się w stronę samochodów. 

- Wiedzieliśmy, że tego nie zrobisz... - O jeden z czarnych mercedesów opierał się nie kto inny, jak Louis Tomlinson.

- No - przyznał Niall, wychylając nos zza szyby.

- Czekajcie na mnie! - zawołał Liam.

- Jedźmy  - ponagliłem przyjaciół. Byłem szczęśliwy, że są ze mną. Że wspierają mnie, nie negują moich decyzji. Jednak droga minęła mi niespokojnie. Nadal nie wiedziałem, co dzieje się z moim synkiem.. Dlaczego Noelle wybiegła tak szybko? Coś musiało się stać...

It's not you ||Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz