•Christian's POV•
Siedziałem przed pianinem. Spod moich palców wydobywała się ta sama symfonia co zawsze. Długie, grube uderzenia w klawisze, dające upust mojej bezradności. Momentalnie przerwałem, czując czyjąś obecność za swoimi plecami.
- Anastasio - powiedziałem, czując jak położyła mi dłoń na ramieniu.
- Christianie - odparła, siadając obok mnie. - Musisz zdecydować.
Nie rozumiałem co miała na myśli.
- O czym? - spytałem, odrywając się od symfonii. Nie było jej jednak dane, aby mi odpowiedzieć. Obraz się urwał. Teraz byłem zupełnie w innym miejscu. Czułem się taki mały.
Byłem w ulubionym pokoju Pani Lincoln. Pani zawsze uśmiechała się gdy w nim była. Stała przede mną w samej bieliźnie. W jednej z rąk trzymała długi czarny bat. Trzask. Poczułem ból na piersi. Szczypało, jednak po kilku sekundach okazało się być przyjemne. Szarpnąłem nadgarstkami prosząc w ten sposób Panią, o więcej.
- Camille! - krzyknąłem, wybiegając za nią z Czerwonego Pokoju Bólu.- To nie tak... - dodałem, łapiąc ją wreszcie w salonie.
- Jak śmiesz?! - warknęła odwracając się w moją stronę. W jej oczach błyszczały łzy oraz iskry złości. - Jesteś potworem! Nienawidzę cię! Brzydzę się tobą! - krzyknęła, wybiegając z pomieszczenia. Upadłem na kolana, głośno przy tym jęcząc.
- Wyprowadzam się - oznajmiła, ściągając tym samym na siebie całą moją uwagę. Nie mogłem w to uwierzyć.
- Mimo wszystko masz prawo o tym wiedzieć - dodała, gdy nadal wpatrywałem się w nią ze zdziwieniem.
- Nie zrobisz tego - powiedziałem, pozwalając ciemnej stronie przejąć kontrole. Tylko w taki sposób mogłem ją zatrzymać.
- Camille!- krzyknąłem, gdy odwróciła się i zaczęła odchodzić. - Nie waż się!- ostrzegłem, jednak ona w ogóle nie słuchała. Po raz ostatni odwróciła się, patrząc mi prosto w oczy przeszklonym wzrokiem.
- Żegnaj - powiedziała, znikając za metalowymi drzwiami windy. I wtedy obudziłem się głośno oddychając.
•Camille's POV•
Czy wiesz za co zostaniesz ukarana? - spytał. Nie byłam w stanie nawet kiwnąć głową w bezradności jaką odczuwałam. Trzask. Z moich ust wydobył się jęk. Kolejny. Zacisnęłam powieki. Nagle sytuacja uległa zmianie. Znów byłam podwieszona na krzyżu, jednak zupełnie w innym miejscu.
- Więc? Na czym to stanęło? - spytała, odchodząc na kilka kroków.
- Przestań! Nie musisz tego robić! - krzyknęłam, gdy powróciła z kolejnym narzędziem tortur w dłoniach.
- Ja nie, ale ktoś inny owszem - odpowiedziała, podając kabel osobie stojącej obok siebie.
- Dziękuje, Jessico - oznajmił Szary, patrząc kochance prosto w oczy z rządzą. Zaczęłam się szarpać, jednak okazało się to być bezskuteczne. Po chwili znów zasłoniła mi powieki, na co zaczęłam płakać. Wiedziałam bardzo dobrze co miała zamiar zrobić.
- Przestań! - błagałam, próbując się wyrwać.
- To kara, Camille - odparł Szary.
Wtedy wszystko zniknęło.
- Cami! Kochanie obudź się - powiedział znajomy mi głos. Otworzyłam oczy, czując jak moje serce zaczęło bić jakieś tysiąc razy na minutę. Od razu przeniosłam się do pozycji siedzącej, nie powstrzymując szlochu wstrząsającego moim ciałem. Niespokojnie rozejrzałam się dookoła, chcąc rozpoznać otoczenie. Przez łzy w oczach niestety okazało się to nie być skuteczne. Blondyn usiadł na łożku obok mnie, przyciągając do siebie. Pozwoliłam słonemu płynowi spływać po policzkach, podczas gdy nastolatek zaczął uspokajająco gładzić moje plecy.
CZYTASZ
One last chance •50 shades of Grey fanfiction• #2
FanfictionUWAGA! Opowiadanie posiada niezliczoną ilość scen erotycznych oraz porusza temat związków kazirodczych. Czytasz na własną odpowiedzialność! Wszyscy wiedzą kim jest Camille, jednak tylko nieliczni znają jej przeszłość. Wydaje się, że uciekła od trau...