●Christian's POV●
Siedziałem w moim biurze, uważnie wysłuchując argumentów przyszłych współpracowników podczas telekonferencji. Co chwile dodawali coraz to nowe powody, pozwalając mojemu pomocnikowi - Marcusowi - wynieść odpowiednie wnioski. Cała moja uwaga od razu zniknęła, gdy na wyświetlaczu mojego telefonu pojawiło się połączenie. Bez żadnych wstępów wyciszyłem rozmowę, odbierając.
- Panie Grey tu Taylor - oznajmił.
- Przejdź do rzeczy, jestem w trakcie konferencji - zauważyłem, nie kryjąc zniecierpliwienia.
- Właśnie rozmawiałem z Gail... to znaczy Panią Jones. Powiedziała, że zaledwie dziesięć minut temu Camille opuściła apartament.
- Przecież jej na to nie pozwoliłem - warknąłem, opierając przedramiona na fotelu.
- Podobno dostała Pańskie zezwolenie. Co gorsza nadajnik GPS w jej telefonie mówi, że znajduje się w banku.
- Sprawdź... - zacząłem, na co od razu mi przerwał, oznajmiając z dumą:
- Już to zrobiłem. Wybrała z konta sto pięćdziesiąt tysięcy dolarów w gotówce.
Po co jej tyle pieniędzy?
To właśnie pytanie co chwile na nowo pojawiało się w mojej głowie przez następne dni. Postanowiłem jak na razie zachować to dla siebie mając chociażby cień nadziei, że Mała sama mi powie jaki był powód jej decyzji. Po męczącym dniu pracy wróciłem do domu, ciesząc się z powodu tego, że zdążyłem przed spadnięciem deszczu. I pomyśleć, że lada dzień spadnie śnieg... Na miejscu wszystko wydawało się być jak najbardziej spokojne. Sebastian siedział na kanapie w salonie słuchając muzyki, oraz zapewne zajmując się swoją pracą domową.
- Hej - powiedziałem, gdy mnie zauważył, od razu odstawiając komputer na stolik oraz wyjmując z uszu słuchawki.
- Hej - odparł.
- Jak tam praca? - spytał, podczas gdy ja zdjąłem z siebie marynarkę i ruszyłem w jego stronę.
- Tak jak praca, ciężko - skwitowałem, rozglądając się w poszukiwaniu Cami.
- Śpi - oznajmił, posyłając mi uspokajający uśmiech. - Sprawdzam ją co dwadzieścia minut.
- Dobrze. Rozmawiałeś z nią? - rzuciłem, ruszając w stronę barku, aby zrobić sobie drinka.
- Tak... - potwierdził.
- Przez jakieś dziesięć minut wyzywała cię od najgorszych za to całe siedzenie w domu - powiedział, cicho chichocząc, podczas gdy ja wypełniałem szklankę alkoholem.
- Musiałem kompletnie zmienić temat, żeby co chwilę nie krzyczała. I tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy temat dziecka.
- I co z tego wyszło? - kontynuowałem, chcąc wiedzieć jak najwięcej.
- Dyskutowaliśmy temat imion i tak dalej... Jest silna, da sobie z tym radę.
- Wiem.
- Spójrz... Myślę, że... Mamy teraz szczerą rozmowę, nie? - spytał, co od razu potwierdziłem, zastanawiając się co chciał mi powiedzieć.
- Tylko się nie złość - dodał. Posłałem mu ostrzegawcze spojrzenie, niczego w ten sposób nie obiecując. W końcu nastolatek odezwał się, oznajmiając:
- Myślę, że istnieje duże prawdopodobieństwo tego, że jestem ojcem dziecka Cami. Momentalnie cała krew odpłynęła mi z twarzy, a w głowie zrodziło się masę pytań. Mimo narastającej złości zebrałem w sobie całą łagodność jaką posiadałem, aby jak najszybciej przekazać mu zatajoną informację na temat ciąży Cami.
CZYTASZ
One last chance •50 shades of Grey fanfiction• #2
FanfikceUWAGA! Opowiadanie posiada niezliczoną ilość scen erotycznych oraz porusza temat związków kazirodczych. Czytasz na własną odpowiedzialność! Wszyscy wiedzą kim jest Camille, jednak tylko nieliczni znają jej przeszłość. Wydaje się, że uciekła od trau...