38.

720 47 3
                                    

●Christian's POV●

- Cami? - spytałem, pukając do drzwi łazienki nastolatki. - Wchodzę do środka - oznajmiłem, uchylając drzwi. To co zobaczyłem po zalezieniu się w pomieszczeniu sprawiło, że moje przerażenie niemalże sięgnęło zenitu. Na ziemi tuż obok wanny siedziała moja naga córka, kurczowo obejmując dłońmi nogi, które pociągnęła do swoich piersi. Co chwile z jej ust wydobywał się szloch, a spod zaciśniętych powiek wyciekały coraz to nowe łzy. Zanim zdołałem jakkolwiek zareagować w pomieszczeniu znalazł się Sebastian, odczuwając zapewne to samo co ja.

- Czy ona... - urwał, patrząc kolejno na mnie, to na Cami.

- Zadzwoń do Grace. Powiedz jej, żeby przyjechała najszybciej jak tylko może - nakazałem, starając się za wszelką cenę zachować spokój. Od razu po jego wyjściu podszedłem do blondynki, chwytając po drodze szlafrok, którym okryłem jej drobne ciało.

- Tatusiu...- szepnęła, kurczowo ściskając moje ramie, po tym jak przyciągnąłem ją do siebie.

- Już dobrze, maleńka - odparłem, całując ją po chwili we włosy. - Podniosę cię teraz, w porządku? - spytałem, nawet nie oczekując odpowiedzi.

Miałem ogromną świadomość w jak wielkim szoku musiała być w tamtym momencie. I nagle zacząłem żałować, że nie powiedziałem jej o słowach Grace.

- Jak to wypis?- spytałem z niedowierzaniem, krzyżując dłonie na piersi.- Przecież wczoraj mówiłaś...

- Wiem co mówiłam - stwierdziła, wypuszczając po chwili z ust głośne westchnienie.

- Ale sytuacja uległa zmianie.

- Wytłumacz, bo nie rozumiem - nalegałem, nieudolnie usiłując zachować spokój.

- Nie będę owijać w bawełnę... - powiedziała, posyłając mi jedno z tych spojrzeń, które zazwyczaj nie wróżyły niczego dobrego. - Cami jest w naprawdę złym stanie. Ciąża dodatkowo wszystko komplikuje. Przypisałam jej najważniejsze leki, ale nie sądzę, żeby były w stanie naprawić sytuacji w tak szybkim czasie. Zrobiliśmy wszystko co było w naszej mocy.

- Nadal nie rozumiem. Przypisaliście leki, więc jednak jej stan może się polepszyć, tak? - rzuciłem, czując się jak dziecko. Po raz pierwszy od chyba wieków tak po prostu czegoś nie rozumiałem. To jakaś paranoja.

- Tak, ale nie na tyle, aby zdołała donosić ciążę - kontynuowała. - Posłuchaj... Ciąże w chorobach takich jak bulimia posiadają dodatkowe zagrożenie. W jej przypadku to aż osiemdziesiąt procent.

- Masz jakieś statystyki na przewidywany czas? Tydzień? Miesiąc? - warknąłem, tracąc cierpliwość.

- Nie do końca - wyjawiła najspokojniej w świecie. - Ale podejrzewam, że to kwestia tygodni. Przykro mi.

Pół godziny później Grace opuściła sypialnię Cami. Do tej pory obaj z Sebastianem niespokojnie przechadzaliśmy się po korytarzu nie wypowiadając ani słowa.

- Jak ona się czuje? - spytałem od razu.

- Czy ona... - dodał nastolatek, zupełnie ignorując moje pytanie.

- Straciła dziecko - wyjawiła brunetka, posyłając nam spojrzenie pełne bólu. - Podałam jej środki nasenne, bo nie była w stanie się uspokoić. Póki co nadal jest przytomna, ale kazałam jej odpocząć. Po czymś takim musi się oszczędzać.

- Myślisz, że była jakaś przyczyna, czy...

- Nie wiem czy Christian ci mówił, ale od samego początku zagrożenie jej ciąży wynosiło jakieś osiemdziesiąt procent. Myślę jednak, że czynnikiem... że tak to nazwę przyśpieszającym mógł być stres.

One last chance •50 shades of Grey fanfiction• #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz