34.

775 52 4
                                    

●Camille's POV●

- Chyba powinienem zadzwonić do Sebastiana, żeby zorientować się jak sobie radzą - powiedział tata, zamykając nogą zmywarkę.

- Dzwoniłam już - oznajmiłam, posyłając mu uspokajający uśmiech. - Zakaz ruszania mojego pokoju oraz biura dostał, a striptizerki podobno już wyszły - wyjawiłam, nie powstrzymując chichotu.

- Striptizerki? Mam nadzieję, że to żart - zauważył, na co momentalnie zmarszczyłam brwi.

- Proszę cię, to Sebastian. Poza tym Eric nie pozwoliłby mu na to.

- Właśnie Erica obawiam się najbardziej.

- Skoro mowa o Sebastianie... - wtrąciłam, przechodząc do salonu. - Ma za dwa tygodnie urodziny: jakiś pomysł co możemy mu kupić?

- Cóż... Uh... Pomyślę o tym - odparł z nie małym zdziwieniem.

- Nie masz zielonego pojęcia o tym co mógłby chcieć, prawda? - zagadnęłam, krzyżując dłonie na piersiach. Mężczyzna uchylił usta chcąc nieudolnie argumentować, że oczywiście, iż miał pojęcie - bo jakże by inaczej - jednak po chwili je zamknął, bezsłownie przyznając mi rację.

- Ciesz się więc, że zawsze mam plan B - stwierdziłam, poszukując wzrokiem miejsca w którym zostawiłam telefon. Przez chwilę sprawdzałam powiadomienia po czym powróciłam do pierwotnego zadania, pisząc wiadomość do mojego kochanego kuzyna.

Upij młodego. Niech wygada co chce na urodziny.

xoxo

- Hej miałaś odpoczywać a nie zajmować się pracą domową - zauważył tata, przyłapując mnie na ślęczeniu w internecie na kanapie, dwie godziny później.

- To nie praca domowa - zauważyłam, kręcąc z rozbawieniem głową. - Przeglądam szkoły w Seattle -wyjaśniłam, zanim zdołał o to spytać.

- Dlaczego?

- Spójrz... - rozpoczęłam, zamykając klapę laptopa. - Składając podanie do Rossvelta miałam pewność, że uwolnię się od tego wszystkiego. Niestety jednak okazało się zupełnie inaczej. Nie dam rady znieść trzech lat w jednej klasie, w jednym budynku, z Alex, Mattem a przede wszystkim z Nathanem. Tym bardziej, że teraz do tego wszystkiego doszło dziecko... To już zaszło za daleko - wyjaśniłam.

- Racja.

- Dlatego właśnie uważam, że szkoła prywatna będzie najlepszym wyjściem. Powinnam była słuchać cię od samego początku - powiedziałam, niechętnie przyznając mu rację.

- Nie musisz robić tego teraz. Wstrzymaj się na jakiś czas, w porządku? - zaproponował, siadając na kanapie obok mnie, na co westchnęłam wiedząc, że dla własnego dobra nie powinnam była wszczynać awantur.

- Dobra.

- Przy okazji jutro około południa ma przyjechać policja - oznajmił, na co ze zdziwieniem uniosłam brwi. - W sprawie Nathana - dodał, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że do tej chwili nie za bardzo ogarniałam.

- Musiałeś ich w to mieszać? - rzuciłam oskarżycielsko, pociągając do siebie kolana po odłożeniu laptopa na stolik.

- Co to za pytanie? Oczywiście, że tak! - odparł, powoli rozpoczynając kłótnię. - Ten bachor prześladował cię od przedszkola! I tak popełniłem błąd ignorując to przez tyle lat, ale teraz to zaszło zdecydowanie za daleko, tak jak sama mówiłaś - zauważył, na co głośno westchnęłam. - To nie było tylko to. Ten sukinsyn próbował cię zgwałcić!

One last chance •50 shades of Grey fanfiction• #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz