26.

954 53 6
                                    

●Camille's POV●

- Świetny pomysł - stwierdziłam do telefonu, przechodząc obok kuchni w stronę windy. Zanim jednak niezauważalnie zdołałam przemknąć, aby jak najszybciej i możliwe bez słowa uciec z domu przed zamienieniem jakichkolwiek słów z tatą, ktoś zatrzymał mnie dwoma krokami doganiając oraz łapiąc za przegub nadgarstka. Nie potrafiąc się powstrzymać wywróciłam oczyma, po czym ponownie zwróciłam się do James'a, bezczelnie przerywając mu dalszą część układania naszego małego niecnego planu.

- Czekaj muszę kończyć, oddzwonię jak wyjdę z domu - powiedziałam, specjalnie głośno wzdychając po wciśnięciu czerwonej słuchawki.

- Co? - mruknęłam, krzyżując z wyrzutem dłonie na klatce piersiowej.

- 'Co?'- powtórzył, głosem pełnym zarówno niedowierzania jak i powstającej złości. - Camille Grey nie będziesz się do mnie odzywać w taki sposób - warknął, piorunując mnie wzrokiem. Zauważając jak zacisnął ze złością pięść wraz z resztą mięśni całego ciała, wypuściłam nerwowo powietrze z płuc wiedząc, że owy wybuch nie mógł skończyć się dobrze.

- Dobra, przepraszam - stwierdziłam łagodnej, wsuwając telefon do tylnej kieszeni spodni.

- Źle spałam - usprawiedliwiłam, przeczesując dłonią niedawno podpięte kosmyki włosów. Cóż prawda była odrobinę bardziej skomplikowana, ale Szary nie musiał przecież o tym wiedzieć.

- Znowu? - spytał łagodnej, zmieniając tym razem złość w czystą troskę. Wzruszyłam ramionami nie chcąc ani potwierdzać ani zaprzeczać.

- Muszę iść, spóźnię się - skłamałam, tak po prostu go wymijając. Ponownie mnie zatrzymał, zupełnie w taki sam sposób jak zaledwie chwilę wcześniej.

- Nie jadłaś śniadania - zauważył, nie dając za wygraną.

- Zjem na mieście.

- Oboje wiemy, że to kłamstwo, Mała. A ty bardzo dobrze wiesz, że ich nie lubię - powiedział stanowczo, najwidoczniej nie mając zamiaru ani trochę odpuścić. - Śniadanie. Teraz. - kontynuował, budząc swój ukochany ton tatusia dominasia. Uchyliłam usta chcąc jakoś z tego wybrnąć, jednak dzięki Bogu nie byłam w stanie niczego dodać, ponieważ nagle zadzwonił telefon mężczyzny. Szary najspokojniej w świecie wyjął go ze swojej kieszeni, jednak uniósł brwi co znaczyło, że nie mógł tak zwyczajnie zignorować swojego przyszłego rozmówcy.

- Obiecałaś mi, pamiętaj o tym - oznajmił, całując mnie po chwili w czoło. Zanim zdołałam uspokoić przyśpieszone bicie serca spowodowane przedsmakiem kłótni mężczyzna tak po prostu odszedł w stronę swojego biura. Westchnęłam podchodząc do lodówki aby wyjąć z niej mleko, po czym chwyciłam czystą miskę, plamiąc ją odrobiną cieczy. Odczekałam kilka sekund w razie, gdyby mężczyzna miał wrócić, stukając palcami o kuchenny blat.

Gdy jednak miałam stu procentową pewność o braku jego obecności tak po prostu włożyłam miskę do zlewu i czym prędzej opuściłam apartament.

●Christian's POV●

- Panie Grey właśnie skontaktował się ze mną prawnik Panny Coroner - oznajmił mężczyzna, nie próbując nawet ukryć oburzenia ową informacją. - Chciał osobiście przekazać, że ustalony został już termin rozprawy wstępnej.

- Świetnie - stwierdziłem dość uradowany. Im szybciej dojdzie do tego bezsensownego przedstawienia tym lepiej.

- Zgaduję więc, że nie ma pan żadnych planów na dzisiejsze południe?- spytał, co od razu skomentowałem wyrażając jak największe zaskoczenie.

One last chance •50 shades of Grey fanfiction• #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz