9.

1K 57 5
                                    

•Camille's POV•

Zaczął mnie natarczywie całować rozpoczynając od ust. Z każdym następnym schodził jednak coraz niżej, zostawiajac mokrą ścieżkę przez szczękę, aż do tego przyjemnego punktu na szyi. W reakcji automatycznej po muśnięciu go moje nogi ugięły się, a z ust wydobył się cichy jęk. Jednak podtrzymał mnie, amortyzując przed upadkiem. Zanim się obejrzałam znaleźliśmy się już na łóżku, gdzie nie dałam mu niczego zrobić. Mimo jego siły w jakiś sposób obróciłam go, siadając na jego miednicy.

- Tak to z nim robiłaś? - spytał, coraz ciężej oddychając. - Dominowałaś go?

Jęknęłam czując pod sobą jego powiększającą się erekcje.

- Odpowiedz - nakazał, ugniatając mój biust przez bluzkę.

- Tak - sapnęłam, odchylając głowę w tył.

- Dlaczego? - kontynuował, nagle przestając. Milczałam, oczekując aż wykona jakąkolwiek czynność. Powtórzył owe pytanie, unieruchamiając mi nadgarstki ponad głową, po przyszpileniu mnie do materaca.

- Nie wiem! - warknęłam, próbując się wyswobodzić z jego nacisku.

- Nie kłam.

- Widocznie jestem tak popieprzona jak ty! - krzyknęłam mu prosto w twarz, ponownie starając się go odepchnąć. To momentalnie zbiło go z tropu, przez co poluzował nacisk tak, że byłam w stanie wyrwać swoje nadgarstki.

Przez chwile leżałam na łóżku starając się unormować oddech, podczas gdy on usiadł na jego krańcu, ukrywając twarz w dłoniach. Cisza jaka miedzy nami zapanowała była nie wręcz do zniesienia.

- Nie nienawidź mnie za to - poprosiłam szeptem, chwile później opierając od tylu głowę na jego ramieniu.

- Nigdy nie będę w stanie czuć do ciebie niczego innego niż miłość, Mała - zapewnił, odwracając się tak, że ponownie na mnie patrzył. Objęłam go w pasie, wtulając w jego klatkę piersiową.

- Mogę cię o coś zapytać? - rzuciłam, czując jego dłoń błądzącą między moimi włosami.

- Wszystko, księżniczko - zapewnił, używając tego samego określenia do którego przywykł gdy byłam dzieckiem. Odkąd tylko pamiętam byliśmy we dwoje. Mała Cami, jako księżniczka, oraz jej tatuś.

- Od kiedy... - urwałam, zastanawiając się czy sama chciałam poruszać ten temat. - Ile czasu spotykałeś się, że tak to nazwę, z Alex zanim was... - ponownie przerwałam czując narastającą w gardle gule.

- Naprawdę chcesz wiedzieć? - spytał, posyłając mi pełne bólu spojrzenie. Niepewnie kiwnęłam głową, namawiając tym do tego, aby rozpoczął dialog.

- Podpisałem z nią umowę zaledwie kilka dni przed podpisaniem jej z tobą - powiedział w końcu, oczekując najgorszego. Ponownie pokiwałam głową, próbując przetrawić tą informacje.

- Dlaczego ona? - wypaliłam nagle, siadając kilka centymetrów dalej. Oparłam ramiona na kolanach, niecierpliwie oczekując odpowiedzi. Szary natomiast tylko wzruszył ramionami, ostatecznie dodając:

- Sam chciałbym to wiedzieć. Po tym jak ty zostałaś w to wplątana chciałem z nią skończyć, ale coś po prostu mi to uniemożliwiało... Uniosłam ze zdziwieniem wzrok, mając około dziewięćdziesiąt procent pewności, iż wiem co było owym powodem.

- Uległość - stwierdziłam. - Dawała ci to, czego nie byłam w stanie ja. W odpowiedzi kiwnął głową, kontynuując monolog:

- Cholernie nie chce tego przyznawać, ale prawda jest taka, że chociażby w kilku procentach jesteś taka sama jak ja. Najgorsze chyba jest jednak to, że właśnie z tej strony najbardziej mnie przypominasz. Nie chciałem w to wierzyć, ale ta myśl co chwile do mnie wraca jak najgorszy koszmar. Jednak ja po prostu nie potrafię widzieć w tobie... - zamilkł, traktując owe słowo jako zakazane. Prawdopobnie obawiał się wewnątrz siebie, że poprzez wypowiedzenie go sprawi, że stanie się prawdą.

One last chance •50 shades of Grey fanfiction• #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz