12.

1K 52 7
                                    

•Camille's POV•

Tydzień po zakończeniu naszych jesiennych wakacji wszystko zaczęło wreszcie kierować się na właściwy tor. Wprowadziłam się do domu już na stałe, nie powiadamiając o tym jednak mojego byłego chłopaka. Miałam świadomość, że w końcu musiałam mu wszystko wygarnąć, to znaczy wyjaśnić to co 'było' między nami oraz oczywiście to jak się zachowywał w stosunku mnie. Dlatego więc w czwartek wieczorem odważyłam się umówić z nim na spotkanie. Nie wspominając moim współlokatorom ani słowa, opuściłam apartament, udając się w towarzystwie szofera taty na miejsce umówionego spotkania z blondynem. Ustąpiłam jednak wiedząc, że w przeciwnym wypadku powiedziałby o wszystkim Szaremu. Gdy znaleźliśmy się w ustalonym miejscu jakim był park wysiadłam, ruszając w jego stronę. Od razu po zauważeniu mnie rozpoczął swój teatrzyk.

- Co się stało? Dlaczego uciekłaś z dnia na dzień? Wiesz jak ja się martwiłem?! - spytał blondyn, udając troskę.

- Daruj sobie, Donovan - warknęłam, krzyżując dłonie na piersiach. - Cały czas chodziło ci o moją kasę, prawda?

- Co? Kochanie o czym ty mówisz? - kontynuował, udając idiotę.

- Nigdy więcej nie waż się nazywać mnie swoim kochaniem! - wybuchłam. - Widziałam ciebie i Mike'a! Widziałam jak się pieprzyliście w naszym łóżku! A co gorsze słyszałam każde wypowiedziane przez ciebie słowo! Ile czasu chciałeś mnie jeszcze okłamywać?! - krzyknęłam, drżąc pod wpływem zdenerwowania.

- A ty niby jesteś taka święta? Spójrz na siebie. Jesteś zwykłą kurwą. Myślisz, że się nie domyśliłem skąd u ciebie te pierdolone zapędy?! Widocznie plotki są prawdziwe! Ojciec dominant z taką samą pierdoloną córeczką! - powiedział, drwiąc.

- Ty nic nie wiesz! - mruknęłam.

- No to mnie oświeć! Myślisz, że nie wiem?! Nawet teraz puszczasz się na prawo i lewo! Jak nie z ojcem, to bratem.

- Nigdy nie doszło do niczego między mną i Sebastianem - zauważyłam, przez zaciśnięte zęby.

- Ja ciebie przynajmniej nie traktowałam jako kolesia do zaliczenia. I to niby ja się kurwie? - spytałam, udając, że jego słowa w ogóle mnie nie ruszały.

- Wiesz co? Mam dość tej rozmowy. W tygodniu ktoś przyjedzie odebrać moje rzeczy. Masz. To kasa za motocykl - oznajmiłam, rzucając mu pod nogi kopertę wypełnioną pieniędzmi.

- Dostałam za niego trzy tysiące w komisie - oznajmiłam starając się utrzymać spokój.

- Ja jeszcze nie skończyłem! - warknął, łapiąc mnie gwałtownie za rękę. Aż mnie zamroczyło, gdy wymierzył mi siarczysty policzek. Taylor zauważył ową sytuacje od razu ruszając mi z pomocą. Zamrugałam kilka razy, odpychając łzy, gdy mężczyzna odsunął ode mnie tego popierdoleńca, skutecznie powalając na ziemie prawym sierpowym.

- Trzymaj się kurwa ode mnie z daleka! - ostrzegłam, odchodząc w stronę samochodu. Poczułam się bezpiecznie dopiero gdy Taylor zaparkował samochód w Escali. Na drżących nogach opuściłam auto oraz po raz ostatni zapewniłam Taylora o tym, że wszystko było w porządku.

Będąc w windzie coraz bardziej zaczęły do mnie docierać jego słowa. Gdy drzwi rozsunęły się na najwyższym pietrze od razu weszłam do apartamentu, mając ogromna nadzieje, że nie było w nim Szarego. Nie zwracając uwagi na Sebastiana oglądającego jakiś serial, ruszyłam do pokoju po czym do łazienki, gdzie od razu zamknęłam się od środka. Uklękłam przed sedesem, wpychając po chwili dwa palce do gardła. Zakaszlałam, gdy niewielka ilość żółci opuściła mój żołądek. Po trzech latach... Nie zwracając uwagi na nieprzyjemny posmak w ustach tak po prostu upadłam na ziemie, bezgłośnie łkając.

- Cami? - spytał Sebastian, pukając lekko w drzwi. Zdusiłam szloch, pociągając do siebie kolana.

- Mogę wejść? - dodał, pociągając po chwili za klamkę. Pokiwałam przecząco głową mając pewność, że nie zauważy tego gestu. Nie byłam jednak w stanie wypowiedzieć ani słowa. Chłopak przez chwile próbował się rozeznać w sytuacji. W ostateczności jednak usiadł obok mnie, widocznie oczekując aż sama coś powiem.

- Przepraszam... - zaczęłam, kręcąc głową. - Nie przejmuj się tym po prostu jestem zbyt emocjonalna - wyjawiłam. Chłopak nic nie powiedział, ocierając kciukiem łzy spływające po moich policzkach. Tak po prostu mnie do siebie przyciągnął, pozwalając wypłakać.

Gdy wreszcie po kilkudziesięciu minutach byłam w stanie się uspokoić zauważyłam, że Sebi wstał, aby po chwili wyjąc wszystkie szczoteczki z kubeczka i napełnić go zimną wodą. Od razu podał mi go, spuszczając po chwili wodę w klozecie. Pociągnęłam pierwszy łyk, krzywiąc się gdy ponownie poczułam smak żółci.

- Nie mów mu - poprosiłam szeptem, odstawiając pusty kubek na toaletkę.

- Nie zrobię tego, ale w końcu ty będziesz musiała - zauważył, wstając. Pokiwałam głową, przyznając mu po części racje. Przez resztę wieczoru nie poruszaliśmy tego tematu. Tak po prostu siedzieliśmy w pokoju chłopaka, walcząc przeciwko złej mocy, znanej również jako język Hiszpański. Sebastian opowiedział mi również z dokładnością co wydarzyło się po jego zamieszkaniu z Szarym. Wiedziałam więc między innymi o tym, że uczęszczał do mojej starej szkoły oraz, że Panna Greenie jednak nie przeszła na emeryturę. Dzięki temu aż do chwili zaśnięcia nie zwróciłam nawet najmniejszej uwagi na to, że Szarego nie było w apartamencie już cały dzień oraz wieczór. Nagle uderzyła mnie dziwna myśl... Co jeśli był u Eleny?

Następnego dnia z samego rana obudzona zostałam przez młodszego brata. Dopiero po zobaczeniu godziny zorientowałam się, że miałam aż zbyt mało czasu aby doprowadzić się do stanu używalności, oraz pojawić się w szkole na pierwszej lekcji bez spóźnienia. W zaskakująco szybkim tempie, omijając śniadanie, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się oraz spakowałem potrzebne książki, po czym opuściłam apartament. Zawsze mogłam poprosić Taylora, żeby mnie podwiózł, ale wiedziałam, że zawsze istniało zagrożenie korków. Dopiero będąc w garażu uświadomiłam sobie, że przecież motocykl od Matta już dawno został sprzedany. Klnąc pod nosem wróciłam do windy, udając się na piętro zamieszkane przez szofera taty. Ten, dzięki Bogu, zgodził się mnie zawieźć, bez najmniejszego sprzeciwu. Mimo tego incydentu jednak znalazłam się w placówce szkolnej na czas, zajmując swoją ławkę kilkadziesiąt sekund przed wejściem nauczyciela. Odetchnęłam z ulgą, wyjmując książki z nie małym uśmiechem satysfakcji.

Trzy godziny lekcyjne później nastała pora lunchu, który o dziwo spędziłam w towarzystwie kilku dziewczyn z klasowej drużyny. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że gdyby nie ich propozycja zapewne siedziałbym sama jak palec, czego wolałam w sumie uniknąć.

- Cii. Patrzcie - nakazała nagle Tiffany, uciszając zawziętą konwersacje na temat najnowszych szpilek od jakiegoś tam znanego projektanta. Może i byłam najbogatszym dzieciakiem w tym stanie, ale nie miałam zielonego pojęcia kim była wspomniana przez nie postać. Dziewczyna skinęła głową w stronę wejścia na stołówkę, co sprawiło, że wszystkie poszłyśmy wzrokiem w jej ślady.

- Czy to Alex? - spytałam z niedowierzaniem, odkładając widelec na tackę.

- Znasz ją? - spytała brunetka, uchylając szerzej powieki.

- Ona jest tak naturalnie gruba czy jest w ciąży?! - wybuchła Vanessa, krzycząc niemalże na całą stołówkę. W rezultacie tego jej towarzyszki zaczęły ją uciszać, podczas gdy ja cały czas przyglądałam jej się z niemałym zdziwieniem.

- Kiedyś była moją przyjaciółką - zauważyłam. Zanim zaczęła sypiać z moim ojcem. Pokręciłam głową ignorując ten komentarz. Chwila... To nie możliwe, żeby Alex... A nawet jeśli... Czy to mogło być dziecko Szarego?!

One last chance •50 shades of Grey fanfiction• #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz