10.

1K 59 4
                                    

•Christian's POV•

- Kto cię w to wprowadził?- spytała Cami, starając się zachować spokój. Siedziała na kanapie, bezskutecznie usiłując opanować drżenie ciała pod wpływem nacisku sprzecznych myśli spowodowanych poznaniem mojej największej tajemnicy. Czułem się cholernie źle z faktem, że musiałem tłumaczyć to trzynastoletniemu dziecku. Jakim popierdolonym potworem trzeba być, aby mówić córce o swoich sadomasochistycznych zapędach?

- Skąd to pytanie? - odparłem pytaniem, krzyżując dłonie na piersi.

- Sam na pewno się tego nie nauczyłeś - skwitowała nieco sarkastycznie, unosząc brwi.

- Chyba nie doceniałem twojego umysłu - skomplementowałem, mimowolnie się uśmiechając. - Nazywa się Elena Lincoln. To ona była moją nauczycielką. Przez jakiś czas byłem jej Uległym, aż do czasu gdy zaczęła dostrzegać we mnie potencjał. Stwierdziła, że będzie ze mnie perfekcyjny Pan. Jak widzisz: nie była w błędzie...

- Jesteś sadystom? - spytał wreszcie chłopak, patrząc na mnie z szeroko otwartymi oczyma.

- Dominatem - sprostowałem. Jak na razie nie uciekł ani nie zaczął krzyczeć, więc najgorzej nie było. Chyba, że to było dopiero przed nami...

- I... Co to w ogóle jest? - drążył, nie mając na ten temat najmniejszego pojęcia. Jakaś część mnie nie miała najmniejszej ochoty na tłumaczenie mu tego wszystkiego, ale inna opcja nie wchodziła w grę.

- To potrzeba, styl życia. Sprawowanie nad kimś kontroli to bezpieczeństwo. Niektórzy tego pragną i urodzili się do bycia dominatami, a dla innych to ratunek. Niektóre kobiety tego pragną, a inne boją bo to siedzi w ich głowach - wyjawiłem, powyższym przykładem mając na myśli moją córkę. - Ale to przyjemność, czysta niczym łza dziewicy. Dzięki temu, Sebastianie, nikt nie będzie w stanie Ci się sprzeciwić, nikt Ci nie podskoczy. Kobiety będą Ci jeść z ręki, będziesz je onieśmielał. Nauczę Cię wszystkiego, Sebastianie. Nauczę cię władać własnym losem. Ale tylko i wyłącznie jeżeli się zgodzisz. I jeżeli będziesz w stanie dać mi całe swoje zaufanie - powiedziałem, używając najbardziej nostalgicznego oraz zarazem przekonywującego tonu na jaki było mnie stać.

- Ja...- urwał, nie wiedząc w jaki sposób to skomentować.

- Przemyśl sobie to wszystko na spokojnie - zaproponowałem, kładąc mu dłoń na ramieniu.

Piętnastolatek zadrżał, gwałtownie wstając z łóżka na którym ówcześnie siedział, co wiązało się rownież ze strąceniem mojej ręki.

- Masz racje - stwierdził. - Tak właśnie zrobię - zapewnił, kiwając głową tak, jakby był w jakimś transie.

- Jeszcze jedno... - dodał, przed otworzeniem drzwi. - Czy Cami wie? - spytał, przeczesując dłonią włosy.

- Nie - skłamałem, nie chcąc zniszczyć relacji jaka ich łączyła. - Zachowaj więc dyskrecje, jeśli możesz - poprosiłem. Czarnowłosy mruknął cicho potwierdzenie, wychodząc.

•Camille's POV•

Adrenalina szumiała w moim ciele, sprawiając, że serce przyspieszyło, a organizm zaczął wytwarzać endorfiny szczęścia. Kończyłam właśnie trzecie okrążenie, utrzymując się na drugiej pozycji. Moim największym rywalem okazał się jakiś gostek prowadzący czarnego kawasaki. Przypominając sobie ostatni raz, podczas którego się ścigałam, oraz swoją porażkę, postanowiłam zrobić wszystko, aby w jakiś sposób wygrać. Zwiększyłam prędkość, wiedząc, że naprawdę mało brakowało, abym przesadziła. Nie mogłam mu jednak pozwolić na to, aby wygrał. Jakieś siedem głośnych oddechów później zrównaliśmy się, kontynuując wyścig w stronę mety. Maksymalnie przekroczyłam prędkość, upewniając się, że znajdę się kilka centymetrów przed nim po przekroczeniu linii, oznaczającej zwycięstwo. Udało się. Z całej siły zaczęłam hamować, zdzierając opony o podłoże. Gdy nadal rozpalona maszyna wreszcie zyskała możliwość odpoczynku zsunęłam kask, wciągając mieszaninę orzeźwiającego Hiszpańskiego powietrza oraz zapachu spalin, do płuc.

Odwróciłam wzrok, natrafiając na mojego poległego rywala. Niemalże nie padłam wpatrując się w cholernie znajome zielone tęczówki, oraz ten głupi pewien siebie uśmieszek. - Sean?- spytałam z niedowierzaniem, poprawiając włosy.

- Cześć, Cami - powiedział, posyłając mi szeroki uśmiech wyrażający mini zwycięstwo, mimo porażki.

- Do zobaczenia - dodał, puszczając mi oczko. Zanim zdołałam wyjsć z osłupienia założył kask, odjeżdżając kilka sekund przed pojawieniem się prasy. Przełknęłam głośno ślinę, szykując się do natłoku pytań, którymi zostałam obrzucona zaledwie kilka sekund później. Mimo tego cały czas zastanawiała mnie jedna rzecz: Co do cholery brat Alex robił w Hiszpanii?

- Czy masz zamiar skomentować pogłoski na temat swojej osoby?- spytała dziennikarka po Hiszpańsku, przybliżając kamerę do mojej twarzy.

- Pozwólcie, że wyrażę się jasno i zrozumiale - odparłam po angielsku, chcąc, aby wszyscy oglądający to rozumieli. Jeśli tata miał racje, w przeciągu kilku godzin ten wywiad powinien dotrzeć do Seattle, jak nie gdzieś dalej. A taki właśnie był mój zamiar w związku z 'naprawieniem' swojej opinii.

- Nie ma niczego takiego jak moje oblicza. Jak powiedziała dość bliska mi osoba miliarderzy mimo wszystko są tylko ludźmi. Dlaczego więc uważacie, że nie powinnam popełniać żądnych błędów? Jestem tylko normalną nastolatką, więc jeśli taka Camille wam nie odpowiada, to tylko i wyłącznie wasz problem - odpowiedziałam, zachowując maksimum spokoju oraz opanowania.

- Kim jest chłopak ze zdjeć?- rzucił ktoś z tyłu, błyskając po chwili fleszem.

- To mój przyrodni brat, Sebastian - wyjawiłam. - Przyznaje: posunęliśmy się odrobine za daleko, czego konsekwencje widać na owych fotografiach. Zanim jednak powstaną niepotrzebne spekulacje: rozpoczęło się, oraz zakończyło tylko na tym jednym, nic nie znaczącym pocałunku - sprostowałam, nie wiedząc do końca czy było to prawdą.

- Co z twoim rzekomym chłopakiem? - padło kolejne pytanie.

- Po raz pierwszy z czystym sumieniem oraz uniesioną głową jestem w stanie przyznać wam wszystkim racje. Wasze podejrzenia na temat niego okazały się jak najbardziej prawdziwe. Nie odczuwam z tego powodu żadnego rodzaju cierpienia. To była po prostu czysta pomyłka, aniżeli związek. Brawo dla was - przyznałam, sztucznie się uśmiechając.

I tak właśnie, z miejmy nadzieje pozytywnym skutkiem, naprawiłam te cholerne pogłoski na swój temat. A jeśli jednak zawiodłam... To i tak pieprzyć to wszystko.

Godzinę po udzieleniu wywiadu, wróciłam już do hotelu, czując ogromne zmęczenie. Nie było to jedynie zwykle zmęczenie fizyczne, ale też to psychiczne. Za dużo było tego wszystkiego jak na jeden dzień.

Wzięłam szybki prysznic, włożyłam krótkie spodenki oraz koszulkę po czym zeszłam do baru na trzecim piętrze. Z tego co wiedziałam dzięki ówcześnie zostawionej w moim pokoju kartce, Szary znajdował się na którymś z pięter, załatwiając interesy, a Sebastian zapewne gdzieś się zaszył. Moje zdziwienie gdy zobaczyłam swojego rodziciela było więc cholernie wielkie. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, ile czasu mogło już upłynąć odkąd zostawił owy liścik.

- Zagrajmy - zaproponował, podając mi kij.

- Nie umiem grać w bilard - stwierdziłam, mimo to jednak go przyjmując.

- Ja tym bardziej, więc szanse są wyrównane - zauważył.

- Więc jaka jest nagroda? - spytałam, stykając kij z kredą.

- Jeśli ty wygrasz pozwolę ci mnie zdominować - oznajmił. Tak, kurwa, bo pozwolenie na dominacje swojej chorej psychicznie córce mającej pierdzielony dominacyjny-rozkwit, czy jakkolwiek mogłam to nazwać, to dobre rozwiazanie! Genialny pomysł, niema co.

Postanowiłam jednak zignorować swój wewnętrzny komentarz, brnąc w zakład. Zanim jednak zdołał zaproponować moją stronę, odezwałam się, mówiąc:

- A jeśli ty, po powrocie pójdę z tobą do czerwonki, gdzie będziesz mógł zrobić ze mną wszystko co tylko zechcesz - powiedziałam, będąc aż nazbyt świadoma znaczenia tych słów.

- Umowa stoi - potwierdził. - Zasady są proste. Spróbuj wbić wszystkie kule jednolitego koloru do którejkolwiek z dziur. Jeśli wbijesz czarną automatycznie gra kończy się, a ty przegrywasz - wyjawił, widocznie rozumiejąc aż tyle z zasad tej dziwnej gry.

- Zacznijmy więc - poleciłam, odczuwając dziwny rodzaj pewności siebie.

One last chance •50 shades of Grey fanfiction• #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz