2. Prefekci

5.6K 352 6
                                    

- Ravenclaw!
Lily klaskała w dłonie patrząc ze znużeniem jak kolejny pierwszoroczny otrzymał swój przydział.
Chciała iść już do dormitorium, położyć się do łóżka i spać. Przedtem jednak musiała zająć się nowymi Gryfonami.  Wraz z Potterem. Jęknęła głośno.
- Wszystko w porządku? - poczuła na ramieniu czyjąś ciepłą dłoń.
- W najlepszym. Zabieraj tę łapę.
James z lekkim rozbawieniem przeniósł rękę na jej policzek. Lily prychnęła.
- Potter, jeżeli nie chcesz pierwszego dnia trafić do skrzydła szpitalnego to radzę ci mnie zostawić.
- Ktoś tu ma chyba zły humor - parsknął Syriusz.
- Black, może ty przemówisz swojemu głuchemu najwyraźniej koledze do rozumu?
Uśmiech Syriusza poszerzył się jeszcze bardziej.
- Ale co ja mogę zrobić Evans?
Lily wywróciła teatralnie oczami i strąciła rękę Jamesa.
Przesunęła się bliżej Marleny, która posłała jej zdziwione spojrzenie.
Rudowłosa tylko wzruszyła ramionami.
Skończyła się ceremonia przydziału, a ostatni uczeń dosiadł się do stołu swojego nowego domu.
Lily obrzuciła półmiski z jedzeniem szybkim spojrzeniem i w końcu z westchnieniem zaczęła smarować kromkę chleba dżemem. Peter jak zwykle zapełnił cały swój talerz, nawet Syriusz i James jedli jakby dawno nie mieli nic w ustach.
- Spokojnie, nikt wam nie zabierze tych kanapek - powiedziała Dorcas patrząc na chłopaków z niedowierzeniem.
- Nie mamy czasu, musimy przygotować wszystko na imprezę, powiększyć pokój, zapełnić stoły butelkami z Ognista...
- Zaraz - Lily ponownie spojrzała na chłopaka nie kryjąc zdziwienia - O czym ty mówisz? Jaka impreza?
- Może nie jesteś w temacie Evans - rzucił Black - ale co roku robimy imprezę na rozpoczęcie roku. To tradycja. Przychodzi prawie cały dom oprócz maluchów.
- Wiem o tym doskonale - posłała mu groźne spojrzenie - Chciałabym tylko zauważyć, że Potter ci nie pomoże bo razem ze mną zaprowadzi pierwszorocznych do wieży. Prawda?
Spojrzała na niego mrużąc oczy.
- Skoro tak ładnie prosisz - James uśmiechnął się i mrugnął do niej.
- To twój obowiązek idioto - warknęła i wstała - Jak dla mnie możesz sobie lecieć na tą swoją imprezę, ale szkoda by było gdyby dyrektor musiał ci odebrać odznakę za niedopełnianie obowiązków prefekta co nie?
- Poradzisz sobie sam? - spytał James, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.
- Pewnie. Mam przecież Lunia i Glizdka, damy radę, prawda chłopcy?
Jednak żaden z nich nie był zainteresowany. Remus rozmawiał z Marleną, której twarz zrobiła się zdradziecko czerwona a Peter pochłaniał kolejną z kolei tartę truskawkową.
- Dzięki za wsparcie - rzucił sarkastycznie Syriusz - Miłego użerania się z dzieciakami!
James wypadł z sali oglądając się za Lily, która zdążyła już zebrać nowych Gryfonów.
Stanął obok niej uśmiechając się szeroko do pierwszorocznych.
- Cześć, jestem James i tak jak ta piękna dziewczyna obok jestem prefektem.
Lily prychnęła czując, że jej poziom zirytowania gwałtownie rośnie.
- Zaprowadzimy was teraz do wieży, więc lepiej się nie oddalajcie, bo zamek jest duży i można tu spotkać różne duchy albo co gorsza tego starego woźnego z brakiem poczucia humoru - dodał.
- Potter ty już lepiej nic nie mów - powiedziała Lily siląc się na spokojny ton - James miał na myśli pana Filcha, nie radzę wchodzić mu w drogę chyba, że chcecie zarobić szlaban. A teraz chodźmy w końcu.
Gdy w końcu trafili do pokoju wspólnego, było już dosyć późno. Lily właśnie tłumaczyła, że chłopcom nie wolno odwiedzać dziewczyn w ich dormitoriach, gdy z góry usłyszeli muzykę.
James ożywił się natychmiast i szybko dokończył wypowiedź Lily wysyłając nowych do łóżek.
- Black wyłącz to do cholery! - krzyknęła wściekła - Nic mnie nie obchodzi twoja durna impreza, nie chce
słyszeć w pokoju wspólnym żadnej muzyki!
- Weź wyluzuj Evans! - na schodach pojawił się Syriusz - Przecież zaraz użyjemy zaklęcia wyciszającego. James chodź musisz mi pomóc.
Obaj chłopacy zniknęli w dormitorium, a Lily po chwili westchnęła i weszła do swojego.
W progu oberwała sukienką, która prawdopodobnie należała do Dorcas.
Jej przyjaciółki biegały po pokoju rozrzucając wszędzie ubrania i kosmetyki.
- O Lily jesteś wreszcie! Chodź bo nie zdążysz się przygotować! - Alicja chwyciła ją za rękę i zaciągnęła do łazienki.
- Nie wiem czy chcę iść. Jestem trochę zmęczona.
- I trochę nudna. Lily przecież nie zostawimy cię tutaj samej!
- Alicja ma racje - wtrąciła się Marlena - Zaczynamy siódmy rok, trzeba to uczcić!
- Och No dobra. Ale mam nadzieje, że się nie upijecie się tak bardzo jak rok temu, gdy musiałam was zbierać z podłogi.
Dziewczyny parsknęły śmiechem, a Lily przypomniała sobie minę Syriusza, gdy Marlena zarzygała mu koszule. Mimowolnie na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Wyszykowane, z zadowoleniem na twarzach zeszły do pokoju wspólnego.
- Dziewczyny - rzuciła Alicja - Czuję, że ten rok będzie wyjątkowy!

Uf, po kilku dniach w końcu mamy drugi rozdział. Jest dłuższy niż poprzedni, o dziwo.
W sumie nie wiem kiedy będzie kolejny, jutro po dwóch tygodniach ferii wracam do szkoły, a we wtorek mam sprawdzian z najgorszego według mnie przedmiotu (fizyka), ale postaram się go szybko napisać :D zrobiłam też nową okładkę, ale z tym jeszcze eksperymentuje.
Do zobaczenia!

One snitch, one seekerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz