52. Początek świąt

2.7K 236 13
                                    

- Lily? Wiesz, że mi przykro. Gdybym mogła wzięłabym cię do siebie na święta, ale wyjeżdżamy do babci - westchnęła Dorcas i wypchnęła walizkę za drzwi dormitorium.
- Wiem, Dorcas i już ci mówiłam, że nic się nie stało. To tylko parę dni - powiedziała Lily uśmiechając się lekko.
- Najgorsze jest to, że prawdopobnie nie uda mi się wrócić na sylwestra! Zamiast hucznie imprezować  będę siedzieć z babcią i dziergać skarpety.
- To bardzo przydatna umiejętność Dor - Lily uśmiechnęła się szeroko i uchyliła się przed poduszką, którą cisnęła w nią Dorcas.
Marlena wyszła z łazienki i dokładnie przyjrzała się swojemu bagażowi.
- Pewnie zapomniałam połowy rzeczy - westchnęła - Troszkę się stresuje.
- Czym? - spytała nagle zaciekawiona Lily.
- Remus przyjeżdża do mnie w jeden dzień na kolacje. Pozna moich rodziców. Mam nadzieje, że się polubią.
- Więc ty z Remusem to tak na poważnie Hmm? - Dorcas mrugnęła do Marleny, która kiwnęła głową rumieniąc się przy tym jak pomidor.
Do pokoju wpadła Anna potykając się o stojącą w progu walizkę Alicji. Dziewczyna poleciała do przodu i boleśnie uderzyła o podłogę.
- Chyba złamałam sobie wszystkie możliwe kości - jęknęła.
- No, Carter zbieraj się z podłogi. Zaraz nie zdążymy - powiedziała Dorcas wychodząc z dormitorium.
Anna mruknęła coś pod nosem i szybko się podniosła.
- Masz gościa pod portretem - powiedziała Anna do Lily uśmiechając się szeroko.
- Na Merlina, mam nadzieje, że to znowu nie Nick - jęknęła przypominając sobie jego ciągłe próby kontaktu.
- Żartujesz? Gdyby to był Nick już dawno bym go wyrzuciła na zbity pysk. O ile Potter by mnie nie uprzedził.
- Więc kto przyszedł?
- Bo ja wiem? Jakaś świruska z kwiatkami we włosach. Chyba miała na imię Nikola...
- Nikoleta - poprawiła automatycznie.
- Jedno i to samo. W każdym razie, chce z tobą rozmawiać. Chociaż nie radziłabym. Ten jej zbyt spokojny ton jest trochę podejrzany...
- Dzięki Anno - rzuciła Lily przerywając rozmyślenia współlokatorki - Już sobie poradzę.
Zeszła szybko na dół i przeszła przez dziurę pod portretem.
Nikoleta stała oparta o ścianę bawiąc się kwiatkiem wpiętym we włosy.
- Słyszałam, że chciałaś ze mną porozmawiać - powiedziała Lily nie bawiąc się w uprzejmości.
Blondynka kiwnęła głową i uśmiechnęła się.
- W rzeczy samej, chyba jeszcze nie miałyśmy okazji się poznać. Nikoleta - wyciągnęła dłoń.
- Lily - potrząsnęła nią delikatnie i oparła się o ścianę obok dziewczyny - więc? Co chciałaś mi powiedzieć?
- Przeprosić.
Tego Lily się nie spodziewała. Zamrugała kilkakrotnie i odchrząknęła.
- Za co niby?
- Lily, posłuchaj mnie. Ja naprawdę nie chce być osobą, która staje pomiędzy tobą a Jamesem. Wiem jak mnie postrzegasz i chcę to zmienić. Nie zabiorę ci Jamesa i nie mam żadnych planów ani nie będę twoją rywalką.
Lily zszokowały te słowa, ale nie dała tego po sobie poznać. Uśmiechnęła się szeroko.
- To miło z twojej strony, ale robisz to niepotrzebnie. Potter mnie nie obchodzi w żadnym stopniu.
- Chyba sama w to nie wierzysz Lily - Nikoleta pokręciła głową.
- Ależ wierzę i to bardzo mocno.
- Dobra, mów jak chcesz. Nie pozostaje mi już nic innego jak życzyć ci wesołych świąt.
- I nawzajem - Lily posłała Nikolecie ostatni uśmiech i odwróciła się na pięcie.
Weszła do pokoju wspólnego i usiadła na kanapie obserwując jak pozostali Gryfoni znosili bagaże i po kolei opuszczali wieże.
Poczuła na ramieniu czyjąś ciepłą dłoń.
- Mam wrażenie, że Dorcas wyjeżdża na kilka miesięcy, a nie dni - powiedział James z rozbawieniem patrząc jak dziewczyna próbuje znieść wielką walizkę ze schodów.
Usiadł obok niej i wyprostował nogi.
- Czemu jesteś taka milcząca Evans?
- A czemu ty jesteś takim idiotą? - warknęła.
- Oho, widzę, że ktoś tu dzisiaj jest w złym humorze. - Potter zaśmiał się i niby niechcący przejechał dłonią po jej ramieniu.
- Potter...
- Słyszałem, że Nick też wyjeżdża. Jakie to smutne, chociaż przynajmniej nie będziemy musieli oglądać jego parszywej gęby przez kilka dni. Ty pewnie nie jesteś z tego zadowolona, prawda? - uważnie obserwował jej reakcje.
Lily skrzywiła się na myśl o Nicku.
- Och, czyli jednak go nie lubisz? - spytał z udawaną powagą.
- Możesz się już zamknąć? - warknęła.
James świetnie się bawił i najwyraźniej nie zamierzał przestać.
- Ja to natomiast będę bardzo tęsknił za Nikoletą. To miła dziewczyna. I bardzo ładna - spojrzał na nią z błyskiem w oku.
- Jakie to urocze - wycedziła Lily uśmiechając się sztucznie - Była tu przed chwilą, wiesz? Nie pytała o ciebie, więc nie jestem pewna czy będzie tęsknić za to tobą tak samo mocno - Lily z satysfakcją zobaczyła jak uśmiech Pottera znika.
- Tak? A co mówiła?
- Totalne brednie. Powiedziała, że nie będzie moją rywalką jeśli chodzi o ciebie - zaśmiała się - Oczywiście wytłumaczyłam jej, że mnie i ciebie nic nie łączy i nigdy nie będzie - James zacisnął wargi, ale nie dał po sobie poznać jak bardzo go to zdenerwowało.
- To świetnie, bo jestem tego samego zdania co ty Evans.
- Cudownie - Lily odwróciła się od Jamesa i spojrzała na kominek.
- Nie będę ci już przeszkadzał w takim razie - Potter wstał z kanapy - Wesołych Świąt Evans.
- I nawzajem Potter - mruknęła.
James wyszedł z pokoju wspólnego, a Lily oparła się z westchnięciem o kanapę. Gorsze od świąt w samotności mogły być tylko święta z Potterem.

Cisza, która zapanowała po tym jak prawie wszyscy uczniowie opuścili Hogwart była wręcz namacalna.
Lily wałęsała się samotnie po korytarzu bez żadnego konkretnego celu. W końcu, znudzona wróciła do wieży. Nie pozostawało jej nic innego niż nauka.
Potter siedział w pokoju wspólnym polerując miotłę i gdy tylko usłyszał dźwięk otwierającego się portretu podniósł głowę.
Lily rzuciła mu chłodne spojrzenie na co ten zaśmiał się krótko.
- Hej, Evans może już przestaniesz się obrażać, co?
- Do twojej wiadomości Potter, zamierzam ograniczyć kontakty z tobą do minimum.
- Wiesz, że to ci się nie uda? - James uśmiechnął się szeroko i podszedł do Lily.
- Niby dlaczego nie?
- Pomyśl tylko - był tak blisko, że czuła jego oddech na policzku - Wszyscy wyjechali i jestem praktycznie jedyną osobą, z którą możesz porozmawiać. Wytrzymasz tyle w samotności?
- Och, zdecydowanie wole towarzystwo Filcha niż twoje, więc na brak kontaktu z ludźmi nie będę narzekać - warknęła.
- Wiesz, wątpię by ten staruch podchodził do tego z takim entuzjazmem jak ty - wymownie uniósł brwi - Filch nie lubi nikogo. Nawet osób, które obudzone w środku nocy potrafią wyrecytować każdy punkt regulaminu szkolnego bez zająknięcia.
- Zawsze mogę mu pomagać wymyślać szlabany dla ciebie.
- Skąd wiesz, że będzie miał taką potrzebę?
- Znam cię Potter. Nie byłbyś sobą gdybyś czegoś nie zbroił.
- Pochlebiasz mi Evans.
Lily wzruszyła ramionami i wyminęła Jamesa kierując się na schody prowadzące do jej dormitorium.
- Hej Evans!
- Czego ty znowu chcesz Potter?
James uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Może zjemy jutro razem świąteczną kolacje?

One snitch, one seekerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz