- Zgubiłam buty! Przed chwilą tu leżały, mówię wam! A teraz ich nie ma.
- Spokojnie Marlena. Posprzątaj te ciuchy z podłogi, jestem pewna, że są gdzieś pod nimi.
Lily przyglądała się współlokatorkom szykującym się na bal. Tęskniła za takimi normalnymi momentami. Czas spędzony w alternatywnym świecie wiele ją nauczył.
Do pokoju wpadła Anna i rzuciła się na łóżko obok niej.
- Muzycy zwiali. Zapamiętaj, żeby nigdy nie dopuścić do tego, żeby jakikolwiek bal był organizowany przeze mnie i Maxa. To będzie jedna wielka porażka.
Był pierwszy grudnia. Drzewa straciły ostatnie liście, a pogoda za oknem była coraz bardziej pochmurna. Inaczej było z humorami uczniów. Wszyscy od rana chodzili podekscytowani i szczęśliwi z okazji dzisiejszego balu. Nawet jeśli miał być on najgorzej zorganizowanym w historii balów Hogwartu.
Lily zeszła do pokoju wspólnego, z którego co chwila ktoś wychodził lub wchodził. Usiadła na kanapie patrząc na trzaskający ogień w kominku.
- Zwariowany dzień, co? - Podskoczyła słysząc głos tuż obok swojego ucha.
- James! - powiedziała marszcząc brwi - Ile razy mówiłam, żebyś mnie nie straszył?
James zaśmiał się i usiadł obok niej wyciągając przed siebie nogi.
- Jak tam przygotowania na bal?
Lily uśmiechnęła się delikatnie.
- Szczerze? Nie mam nawet sukienki.
- Ja tam idę w zwykłej koszuli, Syriusz natomiast stroi się jakby sam Merlin zaprosił go na herbatkę.
- On już tak ma. Myślałam, że się przyzwyczaiłeś.
- Kto powiedział, że nie? Lily?
- Tak?
- Czy chcesz... - James nie zdążył dokończyć, bo po pokoju wspólnym rozniósł się huk.
Odwrócili głowy w tym samym momencie. Dorcas i Syriusz stali na schodach. Oboje mieli twarze brudne od sadzy. Po chwili ciszy Syriusz ryknął śmiechem. Dorcas zmarszczyła brwi zaciskając pięści. Najwyraźniej zastanawiała się czy lepiej zabić chłopaka teraz czy po balu.
- Black...- powiedziała w końcu.
- Nie wiedziałem, że to wybuchnie! Naprawdę - Syriusz dławił się śmiechem ocierając łzy z kącika oka.
- Mam ciebie powoli dosyć, wiesz?
- Słyszałem to już miliony razy Dor.
- Ewakuacja? - szepnęła Lily widząc jak Dorcas groźnie ściąga brwi.
- Zdecydowanie. I to natychmiast.- Myślisz, że tu nas nie zauważą? - spytał Max wychylając się zza paprotki.
- Żartujesz? Abby ma jakiś radar w mózgu albo widzi przez przedmioty, bo ona nas znajdzie wszędzie. To taka trochę McGonagall. Tylko młodsza i nie krzyczy aż tak głośno - powiedziała Anna wciągając chłopaka z powrotem do ich kryjówki.
Bal miał rozpocząć się za kilka minut, a największym brakiem była muzyka. Zespół, który miał grać wyparował, a żadnego zastępczego nie było.
- Mam wrażenie, że chcieliście żeby was nie było widać, ale powiem wam, że nie wyszło - podskoczyli słysząc rozbawiony głos za sobą.
- Black idioto! - warknęła Anna.
- Powtarzasz się Carter, oj powtarzasz.
- Syriusz! Pomóż nam! - Max złapał chłopaka za ramiona i zaczął potrząsać.
- W czym?
- Chcesz prosić o pomoc jego? - spytała Anna unosząc brwi.
- Huncwoci potrafią wszystko prawda? Zagrajcie jako zespół na balu. Odwdzięczymy się, tylko błagam uratujcie to.
Anna parsknęła śmiechem, bo przypomniał jej się wokal Syriusza z alternatywnego świata i jeśli miał to samo zaprezentować tu to mogła już wszystkim uczniom poradzić, żeby uciekali jak najdalej.
- W sumie to nie taki głupi pomysł - zamyślił się Black.
- Żartujesz? Chcesz odstraszyć wszystkich tym swoim wyciem?
- Anna cicho bądź. Ratuj nasze życia - powiedział przez zęby Max nachylając się do dziewczyny.
- Przepraszam bardzo, moje wycie jak je nazwałaś wygrało wiele konkursów! W młodości nazywali mnie Syriusz anielski głos Black. Taki talent występuje bardzo rzadko.
- Och, oczywiście Black.
- Myślisz, że reszta huncwotów zgodzi się wystąpić? - spytał Max posyłając Annie ostrzegawcze spojrzenie. Blondynka wywróciła oczami i pokazała mu język.
- Pewnie. No może James nie będzie zadowolony, że sobie z Rudą nie potańczy, ale podąsa się i będzie dobrze.
- Halo, ktoś pomyślał o tym jakie to absurdalne? Bal zaczyna się za chwile, co niby będziecie śpiewać? No panie anielski głos, zdradzisz nam swój repertuar? - Anna uśmiechnęła się ironicznie.
- Niech to pozostanie tajemnicą Carter. Do zobaczenia na scenie - Syriusz mrugnął i wybiegł z Wielkiej Sali.- Panie i Panowie, uczniowie i nauczyciele oraz osoby, które nie zaliczają się do żadnej z tych grup. Mam zaszczyt zaprosić na scenę zespół, który zadebiutuje dzisiaj na naszej scenie a mianowicie Huncświry! - Powiedziała Anna uśmiechając się szeroko - Nie mam pojęcia kto wymyślił tą beznadziejną nazwę...
- Sama jesteś beznadziejna Carter!
- ...Ale w każdym razie mam nadzieje, że ich występ przypadnie wam do gustu! Może najpierw ich przedstawię? Chociaż i tak wszyscy ich znacie... Syriusz anielski głos oraz Potter, Lupin i Pettigrew! Zapewniam, że po tym występie będziecie chcieli udawać, że wcale ich nie znacie!
Chłopacy wbiegli na scenę, a Syriusz wyrwał Annie mikrofon.
- Tej pani już podziękujemy! Dzięki Carter, naprawdę świetny wstęp! Jesteście gotowi na prawdziwy występ?!
- Co oni wyprawiają? - spytała Lily podchodząc do Dorcas.
- Najprawdopodniej chcą jeszcze bardziej wkurzyć McGonagall.
- Nasza pierwsza piosenka nosi tytuł "Gryfonki spod parasolki"!
- Lily masz może zatyczki do uszu? - szepnęła Dorcas.
Peter zaczął wygrywać na gitarze nie równy rytm. Remus zawtórował mu tym samym. James i Syriusz podeszli do mikrofonów.
- Ja pierwszą, ty drugą zwrotkę. Zapamiętaj - powiedział Syriusz.
James kiwnął głową.
- McGonagall nas zabije - uśmiechnął się szeroko.
- I to chodzi prawda?
Syriusz odwrócił się w stronę publiczności i odchrząknął.
- Gryfonki spod parasolki co noc mi się śniiiiią! - zaczął śpiewać.
- Tutaj nie wystarczą chyba tylko zatyczki - jęknęła Lily, a Dorcas kiwnęła głową.
Chłopacy śpiewali co chwila myląc tekst, a ostatnią zwrotkę Syriusz wymyślał w tym samym momencie, w którym ją śpiewał. Gdy skończyli z szerokimi usmiechami ukłonili się czekając na brawa.
Które nie nadeszły.
Na sali zapanowała cisza.
- Serio ludzie? wiecie ile siedzieliśmy nad tą piosenką? - spytał Syriusz.
- 10 minut? - rozległ się głos z publiczności.
- Jak ja zejdę z tej sceny i się z tobą policzę Robinson to obiecuje, że...
- Dziękujemy Huncświrom za ten niezwykle... Interesujący występ - na scenie ponownie pojawiła się Anna piorunując Blacka spojrzeniem - Wiem, że z pewnością chcielibyście posłuchać więcej tego jakże anielskiego głosu Blacka, ale nie przemęczajmy go tak.
No więc - Anna spojrzała na harmonogram balu, który był pustą, białą kartką, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć - Teraz zaplanowane mamy...ech... No ten... Wolny! Taniec wolny! Panowie zapraszają panie! No na co czekacie?!
Anna zbiegła ze sceny zadowolona ze swojego spontanicznego pomysłu.
- Brawo pani wszechwiedząca. A skąd wytrzaśniesz muzykę? - spytał Max.
- Kto powiedział, że musi być na żywo? Puścimy jakąś z głośników, ludzie będą woleć wszystko od wycia Blacka i Pottera...
CZYTASZ
One snitch, one seeker
FanfictionSiódmy rok nauki w Hogwarcie przyniesie dużo radości i smutków, nowych przyjaźni, miłości i nauki do zbliżających się egzaminów. Huncwoci nie zamierzają próżnować i nie ważne, że jeden z nich właśnie został prefektem naczelnym. Któremu powoli końc...