- Mam dość - powiedziała Dorcas rzucając się na krzesło - Nogi mnie bolą.
- Nikt ci nie kazał tak dużo tańczyć - rzucił z przekąsem Syriusz.
- Cicho! Zamknijcie się oboje - Anna położyła głowę na stoliku i jęknęła - uszy mi pękają.
- Nawet wiem od czego - Dorcas spojrzała wymownie na Syriusza.
- Głupia wiedźma.
- Co ty powiedziałeś?!
Bal skończył się równo o 1 w nocy i na sali została tylko grupka Gryfonów wraz z organizatorami. Abby osobiście złożyła gratulacje Annie i Maxowi za jak to określiła "Świetną i profesjonalną opiekę nad bardzo ważnym projektem".
McGonagall również do nich podeszła i gdy skończyła narzekać na występ Huncświrów ("Obiecuje Black, że wyleczymy twoje gardło i pozbędziesz się tego wycia") pogratulowała bardzo udanej imprezy.
Wystarczyło tylko posprzątać cały ten syf i iść spać.
- Dobra - powiedziała Anna - Kto chętny do zamiatania?Następny dzień
- Lily Evans?
Rudowłosa zdenerwowana podniosła wzrok znad czytanej książki i spojrzała na chłopaka stojącego nad nią.
Był to wysoki brunet, który uśmiechał się szeroko trzymając pokaźny stosik książek.
- Mogę się dosiąść?
Lily rozejrzała się po bibliotece.
- Jest dużo wolnych miejsc.
- Lepiej siedzi się jednak w obecności mądrej i ładnej dziewczyny, prawda?
Dziewczyna parsknęła śmiechem.
Ten gościu chyba myślał, że poleci na takie tanie teksty.
- Siadaj - powiedziała.
Chłopak przysiadł na krześle i otworzył książkę na pierwszej lepszej stronie.
- Jestem Nick.
- Miło.
Lily skupiła się na tekście ignorując chłopaka obok.
- Transmutacja? To łatwe, wystarczy tylko...
- Wiem - przerwała podnosząc wzrok na chłopaka.
- Nie watpię. W końcu jesteś jedną z najmądrzejszych osób w tej szkole.
Lily wzruszyła ramionami i przewróciła kartkę.
Nick odkaszlnął i otworzył swoją książkę na tej samej stronie.
Wyglądał na lekko zestresowanego. Przechylił się niepewnie na krześle, które poleciało do tyłu ciągnąc za sobą Nicka. Lily wyjrzała zza stolika i roześmiała się widząc czerwonego na twarzy chłopaka leżącego bezradnie na ziemi.
- Wszystko w porządku? - spytała wyciągając dłoń by pomóc mu wstać.
- Tak - Nick zachichotał nerwowo - Zawsze muszę zrobić coś głupiego.
- Nie przejmuj się - Lily uśmiechnęła się szeroko - Też czasem spadam z krzeseł w najmniej odpowiednich sytuacjach.
Nick uśmiechał się lekko.
- To mnie Pocieszyłaś.
- Nie ma za co. Też uczysz się transmutacji? Może pomógłbyś mi z rozdziałem 232?- Lunio, błagam. Jest 9 rano! 9, rozumiesz to?! A ty nas ciągniesz do biblioteki! W dodatku w sobotę! To największe okazanie braku serca wobec swoich przyjaciół jakie kiedykolwiek widziałem!
- Cicho James. Mamy projekt na transmutację zapomniałeś? Kiedyś trzeba to zrobić - powiedział Remus raźnie idąc dalej.
- Tutaj zgadzam się z Jamesem - wtrącił Black - Co za różnica czy zaczniemy ten projekt o 9 czy po obiedzie? A tak to wybierając drugą opcję, to przynamniej przysiądziemy do niego pełni sił - spojrzał na Petera, który snuł się za nimi lekko przysypiając.
- Odpowiadając ci na pytanie, drogi Łapo, umawialiśmy się, że popołudnie chcemy mieć wolne.
- Tak? Masz jakieś specjalne plany? - ożywił się James.
- Może - rzucił Remus uśmiechając się tajemniczo.
- No gadaj! Wiesz, przed huncwotami mieć tajemnice!
- Dobra. Idę na randkę.
Syriusz klepnął Petera w ramie, tak że ten otworzył oczy przerażony.
- Glizdku, słyszałeś? Lunio idzie na randkę!
- I to pewnie nie na byle jaką - powiedział James - Zgaduje, że z Marleną?
Remus zaczerwienił się gwałtownie.
- Nie mów tak głośno... Tak, z nią.
- Stary, gratulacje! Wiesz... A nie dałoby mi się załatwić randki z Evans? W końcu one się przyjaźnią, prawda?
Remus pchnął drzwi od biblioteki i cała czwórka weszła do środka.
- Postaram się Rogacz, ale... - Remus nie zdążył skończyć, bo James zatrzymał się gwałtownie, a jego brwi ściągnęły się w grymasie złości.
Pozostała trójka spojrzała w stronę, w którą patrzył Potter.
Przy stoliku przy ścianie siedziała Lily Evans wertując książkę od transmutacji. Na jej ustach błąkał się uśmiech. Obok niej siedział lekko speszony Nick jakiś tam, którego nazwiska James nawet nie chciał pamietać.
- James, weź głęboki oddech i wyobraź sobie pole pełne mioteł. Nie, pole pełne najszybszych i najlepszych mioteł na świecie - powiedział Syriusz kładąc mu rękę na ramieniu - Uspokoiłeś się trochę?
- Przecież jestem spokojny. BARDZO spokojny.
- Rogacz, nie podoba mi się to. Twój ton bardzo źle brzmi. Nie chcesz zamordować tego biednego chłopaczyny, prawda?
- Oczywiście.
- Rogacz...
- On z nią tylko rozmawia James - jęknął Remus - Projekt, pamiętacie?
- Oczywiście! Który stolik bierzemy? Rogacz, natychmiast się zatrzymaj!
James ruszył w stronę stolika Lily ignorując kłucie w piersi. Załatwi to po przyjacielsku, bez zbędnych komentarzy i niemiłych uwag. Może nawet nie przytrzaśnie temu chłopakowi ręki książką od transmutacji.
- Lily! Miło cię tu spotkać! - powiedział przesadnie miłym tonem.
Rudowłosa zmarszczyła brwi, ale z jej twarzy nie zniknął uśmiech.
- Cześć James. Właśnie...
- My się chyba jeszcze nie znamy - przerwał Potter zwracając się do Nicka - James Potter.
- Nick Vahley - chłopak uśmiechnął się lekko podając mu dłoń.
- Widzę, że też robicie projekt z transmutacji - rzucił okiem na rozłożone książki - Skomplikowany temat, prawda?
- Szczerze, to nie bardzo - Lily uniosła kącik ust.
- Potrzebujecie pomocy? - przysiadł się na wolnym miejscu i zabrał podręcznik Nicka - No, No... Naprawdę trudny temat wybraliście.
James nie rozumiał nic o czym czytał, bo zdecydowanie był to materiał wykraczający poza nauczanie w Hogwarcie.
Lily wyjęła mu delikatnie z rąk książkę i położyła z powrotem na stoliku.
- Doceniamy twoją pomoc James, ale chyba ktoś na ciebie czeka - powiedziała wskazując głową na trójkę huncwotów, którzy ciągle stali w tym samym miejscu patrząc się na nich.
Syriusz wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
- Pewnie. Niedługo będą też potrzebować pomocy medycznej - mruknął James.
- Mówiłeś coś?
- Nie, nic. To ja żegnam. Projekt nie może czekać - zaśmiał się sztucznie - Lily, będziemy mogli poźniej porozmawiać?
- Pewnie - powiedziała dziewczyna.
- No to... Idę.
Lily wróciła do książki kiwając mu głową na pożegnanie. James westchnął i ruszył z powrotem do przyjaciół.
- Już myśleliśmy, że będziemy cię musieli stamtąd odciągnąć - zacmokał Black.
- Zamknij się Łapo!
- Panie Potter, w bibliotece nie można krzyczeć! Zaraz pana stąd wyrzucę! - rzuciła bibliotekarka unosząc gniewnie brwi.
- Przecież sama pani krzyczy!
- Bezczelność! Żegnam panów! Wynocha!
- Ale...
- Zaraz wezwę dyrektora! No już was nie ma!
Huncwoci wyszli z biblioteki, a James bardzo się starał by nie trzasnąć drzwiami.
- Głupie babsko - mruknął.
- I jak zrobimy teraz ten projekt? - jęknął Remus - Nie zdążyłem wypożyczyć nawet wszystkich odpowiednich książek!
- Spokojnie Lunio! Dla Huncwotów to żaden problem włamać się w nocy do środka i zabrać te twoje książki!
- Jutro musimy oddać ten projekt - powiedział Remus - Chcecie siedzieć całą noc i go robić?
- Dobra, trzeba wykombinować jakiś plan. Może ma ktoś jakieś pomysły?
CZYTASZ
One snitch, one seeker
FanfictionSiódmy rok nauki w Hogwarcie przyniesie dużo radości i smutków, nowych przyjaźni, miłości i nauki do zbliżających się egzaminów. Huncwoci nie zamierzają próżnować i nie ważne, że jeden z nich właśnie został prefektem naczelnym. Któremu powoli końc...