Lily oparła się o ścianę nawet nie próbując udawać, że słucha Dorcas. Przytakiwała co chwila lub mruknęła jakąś odpowiedź nie wiedząc nawet jakie było pytanie.
- I wtedy Black wyznał mi miłość, oświadczył mi się, a jutro wyprowadzamy się do Francji - powiedziała Dorcas uważnie obserwując reakcje przyjaciółki.
- To fajnie Dor, cieszę się - Lily z trudem walczyła, żeby nie zasnąć. Po powrocie do dormitorium długo nie mogła zasnąć. Ostatnie słowa Jamesa jednocześnie ją zaskoczyły i sprawiły, że poczuła się źle.
- Co jest z tobą Lily?
Zaskoczona wzdrygnęła się i przetarła oczy.
- Nie mogłam zasnąć. I tyle.
Dorcas westchnęła poprawiając torbę na ramieniu.
- Wiem, że gdzieś zniknęłaś w nocy - powiedziała - Obudziłam się, a ciebie nie było.
Lily uśmiechnęła się przepraszająco.
- Nie uwierzysz.
- Mogę spróbować.
Lily uśmiechnęła się pod nosem.
- Byłam z Potterem - Dorcas już otwierała buzie, więc szybko dodała - Zrobiłam kawał Filchowi.
Szok, który pojawił się na twarzy ciemnowłosej bardzo rozbawił Lily. Parsknęła śmiechem, na co oburzona Dorcas prychnęła.
- Nie wiem czy mam na ciebie nakrzyczeć czy cię podziwiać.
- Może po prostu wzięłam sobie do serca twoje rady?- przypomniała Lily.
- Ech. Ślimak idzie. Po lekcji masz mi opowiedzieć wszystko ze szczegółami. Jasne?
- Oczywiście Dor!
Slughorn zaprosił ich do klasy. Lily jak co roku usiadła z przodu. Eliksiry były zdecydowanie jej ulubionym przedmiotem, mogła godzinami stać nad kociołkiem dodając składniki i tworząc rożnego rodzaju mikstury. Każdy wiedział, że Lily Evans była w tym najlepsza i nikt nie rozumiał jej niezwykłej miłości do tego przedmiotu. Nikt oprócz Severusa, który jak zwykle przyszedł obok niej patrząc na nią przepraszająco. Lily nie zwróciła na to uwagi, bo już dawno przestał obchodzić ją jej były przyjaciel. Miejsce obok niej było wolne, bo Dorcas wolała siedzieć z tylu, tak by nie rzucać się w oczy profesorowi. Oczywiście z faktu tego szybko skorzystał James, który już na pierwszym roku dosiadł się do niej na eliksirach i nie zmieniał miejsca przez następne lata.
Jak na zawołanie do sali weszli Black i Potter. Lily odwróciła wzrok wyjmując z torby potrzebne rzeczy. Nie wiedziała jak miała się zachować w stosunku do Jamesa. Udawać, że nic się nie stało czy przeprosić go za jej oschłą odpowiedź?
- Cześć, tu wolne?
Lily podniosła zdziwiona wzrok i zobaczyła Pottera, który stał przy równoległej ławce, przy której siedziała Delilah Jonner.
- Jasne - lekko speszona dziewczyna przesunęła swoje rzeczy zwalniając mu miejsce obok siebie. James usiadł i nie spoglądając w jej stronę wyjął podręcznik.
Lily obserwowała tą scenę z mieszanką zdziwienia i złości. Od 7 lat Potter siedział z nią w ławce na eliksirach i nagle postanowił zmienić miejsce? Prychnęła cicho.
Profesor Slughorn zaczął lekcje, a dziewczyna skupiła się na jego słowach wyrzucając z głowy Jamesa.
Minuty mijały, Lily zawzięcie notowała na pergaminie słowa profesora.
- No to tyle na dzisiaj. Na następnej lekcji spróbujemy stworzyć eliksir, o którym wam dzisiaj mówiłem. Panno Evans, naprawdę miło mi widzieć twoją twarz po dwóch miesiącach. Mam nadzieje, że zobaczymy się na jakimś małym spotkaniu?
- Oczywiście - powiedziała przywołując na twarz wymuszony uśmiech.
- Naprawdę miło mi to słyszeć. Pamiętajcie o pracy domowej!
Uczniowie zerwali się i rzucili do drzwi. James wyjątkowo wolno pakował rzeczy do torby. Lily z obojętnym wyrazem twarzy minęła jego ławkę.
- W co ty grasz Potter? - rzuciła przez ramie i nie czekając na jego odpowiedź wyszła z sali.- Co się stało Jamesowi?
Lily skubała swoją sałatkę posyłając Marlenie zdziwione spojrzenie.
- A co się miało stać?
- No... Zawsze siedział obok ciebie. A teraz dosiadł się do tej całej Delilah. Wygladała jakby miała zaraz zemdleć.
- Nie obchodzi mnie to. Zresztą, pasuje mi ta sytuacja. Mam całą ławkę dla siebie i nie słyszę jego wnerwiającego paplania tuż nad uchem.
- Dzięki za informacje Evans.
James i Syriusz usiedli przy stole, przy którym natychmiast zapanowała grobowa cisza. Dorcas i Marlena wymieniły nerwowe spojrzenia.
- Och, a więc postanowiłeś się jednak do mnie odezwać Potter? - rzuciła kpiąco Lily czując narastającą złość.
- Nie przeginaj Evans - rzucił sucho Black.
Dorcas spojrzała na niego z niedowierzeniem.
- Przecież Lily nie powiedziała nic złego! Wyluzujcie obaj!
- Ty też zaczynasz Meadowes?
Dorcas poczerwieniała ze złości.
- Chodźcie dziewczyny. Nie zamierzam siedzieć przy jednym stole z tymi dupkami.
- I świetnie.
- Cudownie.
Dorcas wyszła szybko z sali, a za nią Lily posyłając Potterowi jedynie krótkie spojrzenie.
- Ktoś mi wytłumaczy co się dzieje? - spytała w końcu Marlena.
- Mnie nie pytaj. Od dzisiaj rano zachowują się jakby się nienawidzili, a wczoraj wszystko było w porządku - powiedział Remus.
- To Evans wszystko popsuła - James zaczął jeść obiad nie zwracając na nikogo uwagi.
- Niby co takiego ci zrobiła?
James wyjął z kieszeni świstek papieru i podał zdziwionej Marlenie.
-Sama przeczytaj.
Dziewczyna przeleciała wzrokiem po kilku linijkach tekstu, a jej oczy z każdym kolejnym zdaniem robiły się coraz większe.
- To nie Lily napisała - wyjąkała w końcu.
- Nie? - prychnął James - To jej charakter pisma. Wiedziałem, że nie pała do mnie sympatią, ale nie sądziłem, że aż tak mnie nienawidzi - Jego głos przepełniony był goryczą.
- Ja... Wyjaśnię to - rzuciła Marlena i wybiegła z sali nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenia innych uczniów.- Co za idiota! Dobra, może wczoraj nie powinnam była go tak zostawiać, ale czy to powód żeby mnie tak traktować?
Lily chodziła po pokoju machając rękoma wzburzona do granic możliwości.
Dorcas słuchała jej uważnie sama nie mogąc uwierzyć w zachowanie dwójki huncwotów.
Marlena wpadła do dormitorium rzucając torbę w kąt i łapiąc Lily za ramiona.
- Co się stało? - spytała zdziwiona rudowłosa.
- Lily - blondynka usiadła na łożku próbując zapanować nad oddechem - Wytłumacz mi o co chodzi z tym listem.
Evans spojrzała się na nią jak na wariatkę, a zaciekawiona Dorcas podniosła się z łóżka.
- Jakim listem?
- Posłuchaj. James pokazał mi list, który był podpisany twoim imieniem. I było tam... Mnóstwo niezbyt przyjemnych określeń. W sumie nie dziwie się, że James czuje się zraniony, chociaż... Jestem pewna, że to nie ty to napisałaś!
- Nic nie wiem o żadnym liście Marlena - mruknęła zdziwiona Lily.
A więc wcale nie chodziło o to co się stało wczoraj?
- W każdym razie... Powiedz mu, że to nie ty zostawiłaś mu ten list i będzie po sprawie!
- Czekaj - rzuciła Dorcas - Ta kartka nie pojawiła się tak znikąd. Skoro nie napisała jej Lily, zrobił to ktoś inny.
- Ale po co? - spytała niepewnie Marlena.
Lily podskoczyła gwałtownie.
- Nie mam pojęcia, ale się dowiem. Ale najpierw chce zobaczyć ten cały list. Idę do huncwotów.Jak myślicie czyją sprawką jest ten list?
CZYTASZ
One snitch, one seeker
FanfictionSiódmy rok nauki w Hogwarcie przyniesie dużo radości i smutków, nowych przyjaźni, miłości i nauki do zbliżających się egzaminów. Huncwoci nie zamierzają próżnować i nie ważne, że jeden z nich właśnie został prefektem naczelnym. Któremu powoli końc...