19. Pomysłodawca Lily Evans

3.9K 295 5
                                    

Rozpoczął się sezon quidditcha i James jako kapitan zaczął ogłaszać nabór do drużyny. Lily nie interesowało to w ogóle, bo nigdy nie przepadała za tą grą, latanie na miotle było dla niej największym koszmarem, jakiego doświadczyła przez 7 lat nauki w Hogwarcie, a nazwy drużyn, którymi tak ekscytowali się James i Syriusz były dla niej zabawne i za każdym razem gdy je słyszała wybuchała nie kontrolowanym śmiechem. Gdy James zaproponował by zapisała się do drużyny myślała, że się przesłyszała. Syriusz, który siedział obok zadławił się kanapką, bo prędzej zobaczył by Smarka z czystymi włosami niż Lily Evans na miotle.
- Nigdy nawet nie wsiądę na ten kijek, nie mówiąc już o graniu w jakimkolwiek meczu. Nie ma mowy James - powiedziała patrząc na Blacka, który rozbawiony czekał aż James powie, że żartuje.
Nie doczekał się, bo według Rogacza to był świetny pomysł. Lily nie miała doświadczenia, ale przecież mógł ją wszystkiego nauczyć. Adam Gastove, jeden z ich ściągających skończył właśnie Hogwart i musieli szukać nowego, więc czemu nie Evans?
Słysząc to Lily i Syriusz wymienili spojrzenia po czym oboje rownocześnie wybuchnęli śmiechem.
Lily miała inne problemy na głowie. Wciąż czekała aż wredny żartowniś się ujawni i będzie mogła powiedzieć mu kilka słów. Obserwowała uważnie każdego kto siedział za nią wtedy na runach. Nikt nie wydał jej się podejrzany.
- Może ten ktoś się maskuje? - spytała Dorcas chrupiąc krakersa - No wiesz...patrz uważnie...może musisz przyjrzeć się tej osobie dokładnie i wtedy zobaczysz coś czego nie widziałaś wcześniej? Zresztą, nie wiem! Nigdy nie byłam dobra w rozszyfrowywaniu zagadek - to mówiąc schowała twarz w poduszce, a Lily westchnęła.
- James mówi żebym się nie przejmowała, ale chyba nie potrafię, ciagle o tym myśle.
- Ja bym dała spokój Lily - powiedziała Alicja nawet nie podnosząc wzroku znad magazynu, który czytała - Może to jakiś wariat? Lepiej trzymać się z daleka.
Lily opadła na łóżko obok Dorcas.
- Może masz racje - mruknęła.
Alicja kiwnęła głową bez większego zainteresowania śledząc tekst wzrokiem.
- Dłużej tu nie wytrzymam - jęknęła Marlena - Zróbmy coś.
Alicja jakby na to czekając odrzuciła magazyn w kąt i wstała z łóżka.
- Marlena ma racje. Dość siedzenia na tyłkach i zamartwiania się! Mamy prawie 17 lat, a zachowujemy się jak jakieś staruszki. Wydaje mi się, że nawet moja babcia ma bogatsze życie towarzyskie niż ja i osobiście uważam, że...
- Tak, już to słyszałyśmy - przerwała Dorcas - Możemy pomalować sobie paznokcie albo pograć w prawda i wyzwanie.
- To dobre dla dzieciaków z młodszych roczników. Zaprośmy huncwotów, oni zawsze mają dobre pomysły i...
- Żadnych huncwotów! -krzyknęły jednocześnie Marlena i Dorcas, każda mając na myśli innego z nich.
Alicja posłała im niezadowolone spojrzenie i usiadła z powrotem na łożku.
- Jak sobie chcecie.
- Mam pomysł - odezwała się Lily, która przez dłuższy czas siedziała w ciszy - Porozmawiajmy. Może w końcu dowiem się czemu Dorcas traktuje Syriusza jak idiotę, a Marlena unika Remusa jak ognia.
- Lily...
- Jesteśmy przyjaciółkami - powiedziała twardo rudowłosa.
- Jestem za - potwierdziła Alicja.
- Dobra - zgodziła się niechętnie Dorcas - To może jeszcze poczekamy na Carter, bo pewnie będzie zła jak zaczniemy bez niej.

Przemyła twarz zimną wodą. Bez makijażu, z rozwalonymi włosami przypominała trochę starą siebie. Westchnęła i zebrała włosy w kitka starając się by żadne pasmo nie odstawało. Musiała mocno się postarać, żeby pozbyć się smrodu łajnobomb. Teraz czuła już tylko słodką woń olejku do ciała. Uśmiechnęła się delikatnie do swojego odbicia w lustrze. Zebrała rzeczy i wyszła z łazienki. Helena siedziała na swoim łożku czytając książkę. Nie rozmawiały od wielu dni.
Pandorze to nie przeszkadzało, bo nie potrzebowała przyjaciółki, która jej nienawidzi. Bez słowa usiadła na swoim łożku. Otworzyła szufladę i wyjęła małe pudełeczko, do którego włożyła bransoletkę z koniczyną. Jedyna pamiątka po mamie, która jej została. Schowała pudełeczko z powrotem do środka i położyła się na łożku przykrywając zmarznięte ciało kołdrą.
- Dlaczego wpuściłaś tu Brendana? - to pytanie samo cisnęło jej się na usta i zanim zdążyła się powstrzymać już je zadała.
Helena podniosła wzrok. W jej spojrzeniu widać było zdziwienie, najwyraźniej nie spodziewała się, że Pandora się do niej odezwie.
- Tylko on może ci pomóc - powiedziała w końcu uważnie się jej przyglądając.
- Nie potrzebuje pomocy - burknęła cicho.
- Nie widzisz co się dzieje? Chcesz, żeby cię wyrzucili z Hogwartu? - ton Heleny stał się bardziej zniecierpliwiony - Możesz naprawić dużo rzeczy Pandora, ale tylko gdy będziesz chciała.
Pandora westchnęła i przekręciła się na drugi bok tyłem do Heleny.
- Dobranoc - mruknęła i przykryła twarz kołdrą.
Helena wpatrywała się w nią ze zdziwieniem. Przez 7 lat wspólnego dzielenia dormitorium ani razu nie usłyszała od niej słowa dobranoc.

Gdy Lily otworzyła oczy stwierdziła, że jest w beznadziejnej sytuacji. Pozycja, w której spała była niewygodna od samego początku, a teraz leżąc w połowie na podłodze czuła jak całe ciało ją boli. Spróbowała się podnieść, ale skutkowało to tylko tym,że całkowicie zjechała z łóżka na podłogę boleśnie uderzając plecami o zimny parkiet. Z jej ust wydobył się cichy jęk. Podniosła się z trudem łapiąc równowagę. Spróbowała rozruszać zdrętwiałe nogi i ręce jednocześnie rozglądając się po dormitorium. Marlena spała na brzuchu, a jej kołdra leżała na ziemi, natomiast Dorcas była przykryta swoją aż po czubek głowy. Jedynie Alicja leżała na boku mrucząc coś przez sen z błogim wyrazem twarzy. Anna, która wróciła w połowie ich małej imprezy spała na podłodze przykryta kocem.
Lily spojrzała na zegar i poczuła przerażenie. Za 15 minut zaczynały się lekcje, a pierwsze były eliksiry.
- Wstawać! - krzyknęła ściągając kołdrę z Dorcas, która z niezadowoleniem zaczęła coś mamrotać.
Lily biegała jak oparzona po dormitorium zbierając swoje rzeczy z podłogi. W ekspresowym tempie umyła zęby i wyszczotkowała włosy. Z pośpiechu krzywo zapięła koszule, ale nie miała teraz czasu na poprawki.
- Dziewczyny! Za chwile lekcje i...
- Sobota jest - mruknęła Dorcas.
Lily popatrzyła na kalendarz i pokręciła głową.
- Nie Dorcas, jest piątek i za chwile się spóźnimy.
Dziewczynie nie zrobiło to chyba dużej różnicy, bo tylko przekręciła się na drugi bok zwalając przy tym poduszki na podłogę.
- Świetnie - warknęła Lily - Idę sama, ale chce wam tylko uświadomić, że Ślimak będzie wściekły jak się spóźnicie.
Wyszła z dormitorium do pokoju wspólnego, w którym praktyczne nikogo już nie było. Nie miała czasu na śniadanie i mimo że jej brzuch domagał się jedzenia musiała go zignorować i iść prosto do klasy. Przechodząc pod portretem potknęła się i prawie by się przewróciła, gdyby nie silne ręce, które ją złapały.

One snitch, one seekerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz