10. T.W.

3.9K 316 18
                                    

Minęły dwa tygodnie od powrotu do Hogwartu. Lily stwierdziła, że James nie jest aż tak tragicznym prefektem jak myślała. Nie spóźniał się na patrole i pilnował porządku. Czasem udawał, że nie widział wybryków niektórych Gryfonów na co Lily przymykała oko, ale gdy na jego drodze stanął jakiś Ślizgon łamiący regulamin... mógł być pewien, że Potter załatwi mu długi i ciężki szlaban.
Alicja spędzała dużo czasu z Frankiem, przez co oddaliła się trochę od swoich współlokatorek, ale jedyną osobą, która to zauważyła była Marlena. Lily do reszty pochłonęły obowiązki, a Dorcas coraz więcej czasu spędzała w dormitorium huncwotów, przez co blondynka często siedziała sama na łożku wpatrując się w sufit. Na towarzystwo Anny nie miała co liczyć, bo jej dobra strona zniknęła tak szybko jak zdążyła się pojawić. Marlena westchnęła i przekręciła się na drugi bok. Kiedy jej życie stało się takie nudne?
Mała sowa zastukała delikatnie w okno wyrywając dziewczynę z ponurych rozmyślań. Marlena wstała niechętnie i wpuściła ptaka. Sowa przyniosła list. Zdziwiona dziewczyna szybko odczepiła go od nogi ptaka.
"Droga Marleno,
Spotkajmy się dzisiaj o północy na błoniach. Będę czekał.
Tęsknie,
T.W."
Dziewczyna przeczytała list po raz drugi po czym wybuchnęła śmiechem. Zgniotła papier w kulkę i rzuciła do kosza trafiając. Ktoś robił sobie z niej najwyraźniej żarty. Nie znała nikogo o inicjałach T.W. , a w dodatku jak miała dostać się na błonia po ciszy nocnej? Wylecieć na skrzydłach przez okno?
Kręcąc głową z rozbawienia chwyciła kawałek czystego pergaminu i szybko nabazgrała.
"Drogi T.W.
Nie sądzę żebyśmy się znali ani żebym chciała cię poznać. Dzięki za zaproszenie, ale nie skorzystam. Miłego dnia kimkolwiek jesteś.
Marlena."
Wypuściła sowę i usiadła na parapecie patrząc jak ptak znika jej z oczu. Może kiedyś przystała by na propozycje, ale kochała Remusa i nie chciała spotykać się z przypadkowym chłopakiem, którego nawet nie znała. Zatrzasnęła okno i runęła na łóżko, a jej wzrok znowu spoczął na suficie.
W końcu wyjęła z torby podręcznik od transmutacji i z cichym jękiem zabrała się za naukę. Jeżeli tak miał wyglądać 7 rok to miała ochotę serdecznie podziękować.

Lily na każdy możliwy sposób unikała profesora Slughorna. Dzisiaj wieczorem miało odbyć się specjalne przyjęcie, na którym oczywiście musiała się zjawić. Miała cichą nadzieje, że profesor zapomni o niej, jej zaproszenie zgubi się lub stanie się cokolwiek dzięki czemu będzie mogła zostać w dormitorium. Niestety, ślimak złapał ją na przerwie przed obroną przed czarną magią i zaczął żywo trajkotać o dzisiejszym wieczorze. Lily słuchała go jednym uchem próbując wymyślić przekonywującą wymówkę by nie przyjść, ale w głowie miała pustkę.
- Oczywiście mam nadzieje, że ma pani partnera? - spytał Slughorn.
Lily podniosła na niego zdziwiony wzrok.
- Partnera?- powtórzyła.
- No tak. W zaproszeniu napisałem o konieczności przyjścia z osobą towarzyszącą.
- Ależ oczywiście - powiedziała Lily uśmiechając się sztucznie - Mam partnera już od dawna. Nie możemy się doczekać dzisiejszego przyjęcia.
- To wspaniałe panno Evans! A może mi pani zdradzić kim jest ten młodzieniec?
- Echm... - mruknęła.
Wtedy zza zakrętu wyłoniła się postać Jamesa, który rozmawiał o czymś z Blackiem wyrazie przy tym gestykulując. Lily uśmiechnęła się promiennie.
- Idę z Jamesem - powiedziała.
Już widziała jego minę, gdy dowie się na jaką imprezę właśnie go wciągnęła. Prawdopodobnie nie wybaczy jej tego do końca szkoły.
- Z panem Potterem? to cudownie! To taki dobry uczeń tylko trochę rozbrykany.
- James! - zawołała z trudem powstrzymując chichot.
Słysząc swoje imię chłopak rozejrzał się, a widząc Lily na jego twarzy pojawił się uśmiech, który natychmiast znikł gdy tylko zobaczył ślimaka.
Mimo to podszedł powoli zostawiając pękającego ze śmiechu Syriusza.
- Właśnie mówiłam profesorowi jak bardzo cieszymy się na imprezę, na którą dzisiaj wybieramy się RAZEM.
- Oczywiście Lily - powiedział z wymuszonym uśmiechem - To będzie wielka przyjemność profesorze śli... Slughorn.
Mężczyzna kiwnął głową.
- Już nie mogę się doczekać. No cóż, nic tu po mnie. Do zobaczenia wieczorem!
Gdy był już dostatecznie daleko James odwrócił się do Lily.
- Co to miało być? Nie idę na nudne spotkanie u Ślimaka. Nie wciągniesz mnie w to Evans!
- Już to zrobiłam Potter - uśmiechnęła się chytrze - Mnie odmówisz?
James westchnął.
- Wykorzystujesz mnie.
- To o której w pokoju wspólnym? Jeśli mam tam iść, to tylko z kimś kto będzie cierpiał tak samo jak ja.

"Droga Marleno,
Znamy się lepiej niż myślisz. Jestem blisko, na wyciagnięcie ręki. Będę czekał. Przemyśl to.
T.W."

"Drogi T.W.
Trochę mnie przerażasz... Ale dobrze, przyjdę. Ale jeśli złapie mnie Filch to będzie to twoja wina i osobiście skopie ci tyłek. Nie licz na zbyt dużo.
Marlena."

One snitch, one seekerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz