3. Impreza

5.3K 341 10
                                    

- I kto tu będzie kogo zbierał z podłogi - rzuciła sarkastycznie Dorcas z rozbawieniem patrząc na Lily, która opróżniała już kolejny kieliszek z ognistą.
- Jeżeli ten dupek jeszcze raz tu podejdzie i będzie chciał tańczyć to mu przywalę.
- Po alkoholu brzmisz trochę strasznie.
- Mogłabyś być dla niego trochę milsza Lily. Przecież nie robi nic takiego - powiedziała delikatnie Marlena sącząc powoli zawartość swojego kubka.
Lily posłała jej wymowne spojrzenie i odstawiła resztki ognistej na stół.
- Idę tańczyć.
- Przecież nie chciałaś.
- Nie z nim - Lily pociągnęła Dorcas na parkiet i gwałtownie się zakręciła.
Zaczęła wymachiwać rękami żeby nie upaść. Zamknęła oczy przygotowując się na bolesne spotkanie z podłogą, ale poczuła silne dłonie obejmujące ją w pasie. Otworzyła powoli oczy i jedyne co zobaczyła to roześmiana twarz Rogacza.
- Zawsze mnie uratujesz co?- mruknęła sarkastycznie.
Wstała otrzepując sukienkę z niewidzialnych pyłków.
- Jeśli będzie taka potrzeba. Dobrej zabawy Evans.
James odwrócił się i podszedł do Syriusza, który właśnie z zapałem wlewał alkohol do kieliszków.
- Romantycznie - skomentowała Dorcas.
Lily uśmiechnęła się nieznacznie. Po chwili dopiero dotarł do niej sens słów Dorcas.
- Że ja i Potter? - wybuchnęła śmiechem - Nie sądzę. Ale chyba Carter jest nim zainteresowana.
Rzeczywiście przy stole z jedzeniem stała wysoka, opalona blondynka w czerwonej letniej sukience. Anna Carter, ostatnia gryfonka z siódmego roku, obracała w dłoniach swój kubek co chwila zerkając na Jamesa rozmawiającego z Blackiem. Przez 7 lat znajomości żadna z dziewczyn nie zaprzyjaźniła się z nią na tyle, żeby wiedzieć kto jej się podoba. Anna miała swoje własne przyjaciółki z innych domów i zawsze była opryskliwa w stosunku do swoich współlokatorek, a po tym jak Dorcas nazwała ją wredną jędzą ich kontakty ograniczały się do minimum.
Dorcas parsknęła śmiechem.
- Prędzej widzę ciebie z Potterem, niż jego z Carter.
Anna była specyficzna. Mimo tego miała dużo przyjaciół i adoratorów. Próbowała się kiedyś nawet zaprzyjaźnić z huncwotami, ale Carter była dla nich zbyt sztywna i wyniosła.
- A jak tam z tobą i Blackiem? - spytała Lily ciągnąc Dorcas z parkietu.
- A jak ma być? - wzruszyła ramionami - Przyjaźnimy się, nic więcej.
- Gdzieś to już słyszałam - Lily uśmiechnęła się złośliwie - Czy to nie przypadkiem słowa Alicji sprzed dwóch lat? Ja i Frank się tylko przyjaźnimy, to nic poważnego, zresztą on mi się nie podoba. Nie pamiętasz tego? A teraz? - Lily parsknęła i wskazała na parę całującą się w kącie - dam głowę, że do ferii świątecznych ty i Black będziecie razem!
- Nie zapędzaj się tak Lilka!
Rudowłosa uśmiechnęła się niewinnie.
- A może ty uratujesz Pottera ze szponów Carter? - spytała Dor marszcząc dziwnie brwi.
Lily odwróciła się i zobaczyła Anne, która z lekkim uśmiechem mówiła coś do Jamesa trzymając dłoń na jego ramieniu. Nie wyglądał on na bardzo zadowolonego.
Rudowłosa wzruszyła ramionami.
- Niech sam się uratuje. Chyba nie powiesz mi, że ten James Potter nie umie sobie poradzić z dziewczyną?
Dor chyba straciła resztki cierpliwości i mocno popchnęła Lily w stronę dwójki gryfonów.
- Cześć - rzuciła Evans uśmiechając się szeroko.
Anna zacisnęła szczękę, natomiast Potter przyjrzał się jej zaciekawiony.
- Chciałam tylko powiedzieć, że świetna zabawa - powiedziała unosząc kciuki do góry.
- Dzięki Evans!
- To co tam u was? - spytała w duchu przeklinając Dorcas.
Żadne z nich nie zdażyło odpowiedzieć, bo do pokoju wpadł jeden z pierwszorocznych.
Był przerażajaco blady i ze strachem zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.
Syriusz wyłączył muzykę, a wszystkie spojrzenia skierowały się na chłopca.
- Hej mały, co jest? - spytał Black.
Ten jednak omiótł dormitorium szybkim spojrzeniem, a jego wzrok zatrzymał się na Lily.
- Pani prefekt! - zawołał - Musi mi pani pomóc!
Jego ręce zaczęły się trząść.
- Co się stało? - spytała Lily podbiegając do niego. Natychmiast tego pożałowała znowu prawie się przewracając. Szybko przybrała pozę poważnej pani prefekt, chociaż przed chwilą była zakłopotaną, trochę pijaną nastolatką.
- Mój kolega - załkał chłopiec - coś się z nim dzieje!
- Zaprowadź mnie do niego - powiedziała - Potter chodź ze mną.
Weszli do dormitorium pierwszorocznych. Na łóżkach siedzieli trzej Gryfoni równie bladzi co ich kolega.
Lily niepewnie uchyliła drzwi łazienki.
Zobaczyła niskiego bruneta, który siedział na podłodze trzęsąc się.
- Hej, mam na imię Lily i jestem prefektem. Powiesz mi co się stało?
Dzieciak popatrzył na nią przerażony.
- Boli cię coś? - spróbowała ponownie.
Pokręcił głową, ale znów nic nie powiedział.
- Powiesz mi chociaż jak się nazywasz?
- Nicholas Primer - wyjąkał.
Lily poczuła na ramieniu ciepłą dłoń.
- Ja się nim zajmę Lily - powiedział łagodnie - A ty uspokój jego kolegów.
Zdziwiona dziewczyna wstała z kolan i opuściła łazienkę.
- Wszystko w porządku - powiedziała - Możecie iść spać.
Usiadła na krześle wzdychając.
Minęło kilka minut, które ciągnęły się dla niej jak wieczność. W końcu drzwi się otworzyły. Nicholas wydawał się spokojniejszy. Usiadł na łożku i delikatnie się uśmiechnął.
- Dziękuje - szepnął w stronę Pottera.
Ten odwzajemnił uśmiech.
- No to dobranoc chłopaki - rzucił i razem z Lily wyszli z dormitorium.
- Co się stało? - spytała Evans i usiadła na schodach.
- Jego siostra niedawno zmarła i dręczą go koszmary. Nie sądziłem, że mu pomogę - powiedział siadając obok niej - No ale jednak dałem radę.
- To jeszcze nie znaczy, że nadajesz się na prefekta Potter.
Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Jeszcze zobaczymy - rzucił.
- Nadal cię nie lubię.
- Spokojnie, zmienimy to.
- Wątpię.
- Więcej wiary Evans. Nie długo będziemy się całować na tych schodach.
Lily parsknęła śmiechem.
- Oczywiście Potter. Nie wiem jak ty, ale ja idę spać. Na twoim miejscu jednak nie wracałabym na imprezę, bo coś czuje, że Carter nie da ci spokoju.
Z satysfakcją zobaczyła, że James się skrzywił.
- Dobranoc!
- Hej, Evans czekaj!
- Co znowu?
- Mogę iść z tobą? Impreza jest u mnie w dormitorium, więc nie mam gdzie spać.
- W pokoju wspólnym są wygodne kanapy.
- No nie bądź taka!
- Dobranoc Potter!
Lily zbiegła po schodach ignorując narzekanie Rogacza.
I tak nie mógł by wejść do dormitorium dziewczyn. Chociaż nie zdziwiłaby się, gdyby znalazł sposób. Był w końcu huncwotem.
Rzuciła się na łóżko. Niechętnie musiała przyznać, że nie poradziłaby sobie z Nicholasem bez Pottera. To pewnie wszystko przez alkohol, który odebrał jej trochę racjonalnego myślenia. Gdyby nie ognista dałaby sobie radę sama. Lily przewróciła oczami. Kogo chciała oszukać? Nawet będąc najbardziej trzeźwą osobą w zamku nie wiedziałaby jak pomóc chłopcu.
Usłyszała kroki na schodach.
Do pokoju weszła Anna posyłając jej jedynie zimne spojrzenie.
- Więc ty i Potter huh? - spytała zbierając rzeczy do wieczornej toalety.
- Co ja i Potter? - spytała zdziwiona Lily.
- Nic - mruknęła i zatrzasnęła drzwi łazienki.
- Tak przy okazji twoja głupia przyjaciółka Marlena za dużo już wypiła - krzyknęła jeszcze przez drzwi Carter, a odpowiedź Lily zagłuszył już szum wody.

Dwa rozdziały jednego dnia! Akurat mam wenę. Nie wiem czemu, ale lubię Anne i w przyszłości trochę rozbuduje jej postać. Do zobaczenia!

One snitch, one seekerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz