Rozdział 15

1.7K 75 6
                                    

                                Pov'n Aria


          - Zrobiłeś to dla mnie?! - zdziwienie, tak to uczucie teraz odczuwałam tak bardzo, że czułam mrowienie w kościach. Widać było że był jak najbardziej szczery, nie próbował mnie oszukać. Także zauważyłam, że Theo nie przyszedł za mną tutaj czyli  daje nam trochę prywatności. Było to miłe, że nie chodził za nami jak wrzód na tyłku.

  - Sprowokował mnie Aria - powiedział patrząc mi się prosto w oczy, postanowiłam się nie odzywać i po prostu go wysłuchać - Tym bardziej jak byłem już lekko wstawiony więc tak mogę wytłumaczyć dlaczego tak szybko się wkurzyłem. Aria... - westchnął przecierając dłonią swoje teraz zmarszczone czoło - Justin mówił o tobie wiele obrzydliwych rzeczy...

  - Podaj wtedy przykład! - wstałam od razu, nie mogąc już wytrzymać usiedzieć w jednym miejscu. Nadal  nie odrywał wzroku, ale widziałam w nim pewnego rodzaju mur.

 - Nie chcesz wiedzie...

 - Rozumiem - wysyczałam i wyszłam z domu.

Owszem krzyczał za mną że mam wrócić. Jednak kiedy się odwróciłam widziałam już jak Theo coś tłumaczy Zaynowi i wchodzą do mojego domu. Kurde upatrzyli sobie ofiarę doskonałą ze mnie. Nie dość że słaba fizycznie to i psychicznie.

Błądziłam po mieście chyba już z godzinę. Nie mam najmniejszej ochoty wracać do tej chorej atmosfery w domu.

Przechodziłam akurat obok kwiaciarni gdzie jeszcze niedawno pracowałam. Łzy same napłynęły mi do oczu. Impuls mną pokierował do drzwi wejściowych, usłyszałam ten tak bardzo znany mi dzwonek nad drzwiami. Boo akurat miała starszego klienta, pamiętam go często przychodził tu kupując zawsze różny piękny bukiet róż dla swojej żony. Tak słodkie nie? Widzieć starszych ludzi którym nadal na sobie zależy, a nie widać że są ze sobą tylko i wyłącznie z lenistwa oraz przyzwyczajenia. Jednak Boo zawsze miała z tym mężczyzną problem, jakoś jej nie lubił. Teraz na przykład przypiął się do tego że dobrała nie właściwy, kolor wstążki.

  - Starsze osoby raczej wolą wstążkę nie rzucającą się w oczy - słowa same wypłynęły z moich ust. Bardzo dobrze wiedziałam że żona tego pana uwielbia skromne rzeczy, kiedyś sam mi o tym opowiadał. Boo spojrzała na mnie z wymalowanym na twarzy pytaniem " kim ty jesteś?". Po chwili jakby to było najbardziej normalne na świecie, że obcy człowiek wchodzi na stronę gdzie stoi sprzedawca i go po prostu poprawia.

Kiedy obsłużyłam mężczyznę widziałam wyraźne zadowolenie wymalowane  usłyszałam następujące słowa.

 - Dziękuję ci bardzo znając tego człowieka stałby tu przez następne pół dnia - zaśmiała się wyciągając w moim kierunku dłoń - Jestem Boo.

 - Aria - uśmiechnęłam się od razu zapominając o problemach jakie nawiedziły mnie.

 - A więc jestem ci wdzięczna, a kończę właśnie pracę więc zabieram cię na ciastko - posłała mi swój wielki uśmiech. Tak, teraz jestem pewna... tęsknie za moim starym życiem.

Dziewczyna ubrała kurtkę, zamknęła lokal i udaliśmy się do najbliższej kawiarenki która była otwarta przez całą dobę.

   ***

Przegadaliśmy z parę dobrych godzin. Boo przez te parę tygodni się wcale nie zmieniła, za to wyglądała na bardziej zmęczoną.

Szłam powolnym krokiem zmierzając do domu. Było już chyba grubo po 22. Na ulicy rzadko kogo spotykałam.

Szczerze, dziwiłam się że Zayn mnie nie dopadł. Może jednak nie jestem aż tak ważna na jaką się wydaje. Nie chce być kolejny raz oszukana jak mała naiwna dziewczynka, ale potrzebuje także poznać prawdę. Każdy człowiek pewnie tego by chciał, a jakby nawet nie chciał było by to co najmniej dziwne. Zaczynałam mu ufać, a jednak na świecie nie ma takiej osoby która by sobie odpuściła ranienie innej istoty.

Nagle w świetle latarni kawałek ode mnie zobaczyłam nadchodzącą postać. Przyśpieszyłam kroki chcąc już się znaleźć w ciepłym bezpiecznym łóżeczku. Nie patrzałam się w twarz osobie przechodzącej, mój wzrok był skierowany w dół. Przeszedł. Mój żołądek jednak zwinął się w supeł kiedy osoba zawróciła i zaczęła za mną iść.

Dzieliła mnie jeszcze ulica do domu, zaczęłam biec - przeklinając w duchu na policje która niby monitoruje nasze miasto w ramach bezpieczeństwa. Gówno prawda, dziewczyna uciekająca przed zamaskowanym ktosiem... no tak przecież to całkowita norma.

Wszystko poszło na nic kiedy poczułam dłonie oplatające mą talię. Strach buzował w mojej krwi, a racjonalne myśli odeszły w mak.

  - Twoja kondycja jak na człowieka jest bardzo dobra - usłyszałam rozbawiony głos Zayna - Ale mi nie uciekniesz. Wiesz że zło tylko czeka w nocy na takie bezbronne istotki? - chyba jeszcze nigdy tak bardzo nie ciszyłam się na jego widok - Powiem ci teraz wszystko a ty się nie wyrywaj - uśmiechnął się krzywo i dalej trzymając dłonie oplecione na mojej tali zaczął tłumaczyć - Tego wieczora pokłóciliśmy się a ja musiałem jakoś się odbić od dołka w którego wpadłem. Poszedłem do najbliższego baru i po prostu jak beznadziejnie słaby śmiertelnik postanowiłem się upić. Wychodziło mi to doskonale, aż w końcu usiadł obok mnie twój były. Niby rozmowa normalna, ale w końcu zaczął mówić jaka to byłaś w łóżku. Opowiadał o tym coraz bardziej obrzydliwie. Traktował cię w tej wypowiedzi jak rzecz, aż w końcu powiedział iż w tobie było tak wielu mężczyzn  że nie mógłbym tego zliczyć na jednej dłoni - westchnął - To tak w skrócie. Aria to dupek - powiedział kiedy zobaczył w moich oczach łzy.

Może i już dla mnie Justin nic nie znaczył, ale to boli jak ktoś rozpowiada złe i tym bardziej nie prawdziwe rzeczy o tej osobie.

- Nie powinnam mu uwierzyć ... przepraszam - wyszeptałam po chwili. Jego ręka złapała za mój podbródek i uniosła go tak aby miał łatwy dostęp do moich ust. Po chwili musnął je swoimi, a ja już wiedziałam że tego mi brakowało.

Jednak najgorsza była świadomość że znowu zaczęło mi na kimś zależeć.


----

Mam kolejny... I jak? Co o tym sądzicie?

Bardzo dziękuję za ostatnie głosy jakie się pojawiły... to miłe ;) No i także wyświetlenia się zwiększyły.. więc jeszcze raz bardzo dziękuję ;*

Dziura w niebie || Z. M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz