Rozdział 22

1.7K 73 4
                                    

Pov'n Aria

Chleb, masło, wędlina, sałata i ogórek... chleb, masło, ser, ogórek.

Stałam tak już od kilkunastu minut robiąc, małą armię kanapek dla mojego kochanego mężczyzny, który jeszcze oczywiście się lenił w łóżku.

Ostatniej nocy dużo się wydarzyło lecz to co powiedziałam w tak niesamowitej chwili, było jak najbardziej szczere. Na samą myśl, że jednak wrócił do mnie, jak rycerz na białym koniu, robi mi się cieplutko na serduchu.

Nuciłam pod nosem, jakąś melodię stworzoną w głowie. Byłam ubrana w samą koszulkę, tak zapomniałam o założeniu coś pod nią.

Moje biodra kołyszą się razem z wychodzącym ze mnie dźwiękiem. Nagle usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych i szybkie zamykanie, nie zdążyłam się nawet odwrócić, a już słyszałam głos.

- Co jesteś taka radosna? - Theo podszedł do blatu, gdzie była mała górka stworzonych kanapek. Skradł mi jedną, a w zmian posłałam mu za to mordercze spojrzenie - Pachnie mi tu seksem - poruszył brwiami w tak zwaną " fale". Poczułam, że na moje policzki wstąpił krwistoczerwony kolor, który chyba był dla niego odpowiedzią, bo odchylił głowę w gromkim śmiechu - Zostawić was samych, a wy skończycie nadzy w sobie - powiedział pomiędzy salwami śmiechu. Był on tak zaraźliwy, że po chwili sama się śmiałam.

Po chwili do kuchni wszedł, pocierający oko Zayn. Jego nagi tors, obudził w moim brzuchu uśpione motyle. Podszedł do mnie i przytulił się, co było słodkie. Jednak po chwili poczułam jak dłonie przytulającego wędrują na moje pośladki, a następnie je ściskają.

- Przypatrz się dokładnie Theo, bo to jest moje terytorium - powiedział z moją ulubioną chrypką w głosie. - Nie masz nic pod tym - usłyszałam jego szept na co poczułam podniecenie w dolnej części ciała. Zayn opuścił koszulkę, tak aby jego brat się nie skapnął, że coś może w moim ubiorze nie grać. Jednak przy tym wszystkim widziałam, zadziorny uśmieszek widniejący na ustach, chłopaka z którym spędziłam upojną noc.

Poczułam delikatny pocałunek na moich ustach. Oddałam od razu, nawet się nie zastanawiając dobrze wiedząc kto jest ich właścicielem.

- Kocham cię - powiedział, odrywając się na moment od moich warg. Usłyszałam głośne wciągnięcie powietrza Theo przez co z rozbawienia uśmiechnełam się dalej całując, starszego z braci.

- Ja ciebie też - powiedziałam kończąc pocałunek i dokańczając ostatnią z kanapek.

- Jesteście za bardzo słodcy - powiedział nagle Theo - Tak bardzo, że mam ochotę zwrócić te kanapki, które już zjadłem - całą naszą trójka wybuchła szczerym śmiechem. Takie chwile są magiczne. Bez zmartwień.

***

Razem z Zaynem poszliśmy na zakupy spożywcze, ponieważ nasza lodówka zaświeciła pustkami. Stałam przed regałem ze słodyczami, nie mogąc się zdecydować.

Chłopak chodził między półkami, ściągając wszystko co mu się spodobało. Było to troszkę zabawne jak wybierał alkohol, twierdząc, że tam skąd on jest piją zupełnie coś innego. Jednak whisky poznał od razu, a wtedy zaświeciły mu się oczy jak u małego dziecka, które chce zabawkę.

Pov'n Zayn

Byłem już gotowy. Wszystko co sobie wymarzyłem, teraz znajduje się w wózku. Szukałem wzrokiem, mojego maleńkiego skarba. Stała w tym samym miejscu, gdzie przed chwilą. Rozbawiło mnie to. Podszedłem do niej, obejmując ją od tyłu i kładąc głowę na prawym ramieniu, wdychając jej słodki zapach. Nadal nie mogę uwierzyć, że zakochałem się w śmiertelniczce. Ale jednak, nigdy nie mów nigdy, prawda?

- Nie mogę się zdecydować - powiedziała po chwili, odwracając się z naburmuszoną miną. Uśmiechnąłem się ukazując szereg, śnieżno białych zębów.

- Widzę - powiedziałem podsmiewając się - To weź to co Ci się podoba - powiedziałem, a Aria nie czekając dłużej wpakowała swoją górkę słodkości. Staliśmy w kolejce do kasy przytuleni do siebie.

Poczułem przez chwilę, może być to banalne, ale jakbym miał właśnie w ramionach swój cały świat. Magiczna chwila. Jednak zawsze coś, a raczej ktoś musi ją zburzyć.

- Witam ponownie Zayn - usłyszałem głos osoby, której się nie spodziewałem. Rikki, kłopoty przychodzą do mnie i Arii z każdej strony. Jesteśmy jak te pieprzone magnesy. - Niedługo wrócisz na stare ziemię, nie mylę się prawda?

- Piszesz książkę o mnie? - wysyczałem przez zęby, coraz bardziej się denerwując. Przyciągnęłem Arię, jeśli jest to możliwe jeszcze bliżej swojego ciała.

- Po prostu zaciekawiły mnie... - uśmiechnęła się szyderczo - Dalsze jej losy, czy skończy tak samo jak ja...

- Ty? - Zaśmiałem się z jej marnego próbowania wydawania tą pokrzywdzoną - Ty jedyne co możesz zrobić to podziękować sobie - powiedziałem, pakując zakupy do siatki.

- Jeszcze do mnie wrócisz - powiedziała po chwili.

- Nie zdradzaj mi twoich marzeń, bo prawda jest taka, że one się nie spełnią - podeśmiałem się z jej głupoty. Chwyciłem Arię, która przez cały ten czas stała nie odzywajac się i ruszyłem w stronę wyjścia ze sklepu.

- To jeszcze nie koniec - usłyszałem, słowa wypowiedziane z ust Rikki.

Na świeżym powietrzu z daleka od tej paskudnej atmosfery, która przyciągnęła wzrok nie jednej osoby, zatrzymałem się nagle. Odwróciłem w stronę Arii i czule ją pocałowałem.

- Kocham tylko Ciebie - powiedziałem patrząc się jej w oczy, czekając na uśmiech, który nadszedł po chwili.

Chce z nią być mimo, jakichkolwiek problemów. Ona jest moja i nie oddam jej bez walki, ani nie pozwolę skrzywdzić.
Jest moim największym skarbem !

--------------

I jak? Mam nadzieję, że czegoś nie popsułam ;(
Dziękuję za gwiazdki oraz jakiekolwiek komentarze to jest dla mnie bardzo wielka motywacja, której bardzo potrzebuje :)

Czekam na opinie co do tego rozdziału :) :*

Do następnego, skarby !!! 💞💞💞

Dziura w niebie || Z. M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz