Rozdział 17

1.9K 78 3
                                    


                                Pov'n Aria

 Staliśmy przed ogromnym domem przestępców. Sam jego widok budził we mnie  przerażenie. Był to wielki budynek, oczywiście jak to w horrorach ogrodzony wysoką, kolczastą bramą. Chłopaki poczekali aż wjedzie jakiś czarny samochód, dzięki któremu będziemy mogli nie zauważeni wejść na posesje więzienia. Zauważyłam zamkniętą przestrzeń po lewej stronie terenu na który weszliśmy. Były tam worki treningowe, różnego rodzaju wspinaczki i wiele innych przedmiotów za pewne służących aby przestępcy mogli na nich wyładować nadmierną energię. Aktualnie nikogo tam nie było, nie dziwie się ponieważ jest już późno.

Poczułam mocne szarpnięcie za przedramię. Był to nie kto inny jak Zayn ze swoją poważną miną. Theo samym podejściem do drzwi z boku budynku otworzył drzwi. Za pewnie nie pomyślał o tym że ktoś może zobaczyć otwierające się same drzwi i sprawdzić co się dzieje. Jednak mieliśmy szczęście - nie było widać żadnej, żywej duszy. Korytarz, który ujrzeliśmy zdawał się nie kończyć.

Nie wyjaśniłam wcześnie, chłopaki doskonale wiedzą w której celi " pomieszkuje " mąż czarownicy. Był to segment najbardziej niebezpiecznych skazanych. Znajdowali się na nim głównie mordercy oraz gwałciciele którzy nie tylko zbezcześcili ciało kobiety, ale zrobili coś dodatkowo. Czyli że mężczyzna nie był święty jednym stwierdzeniem. Po co komu taka osoba która zabija/krzywdzi z zimną krwią?

Przemierzaliśmy szybko korytarze, uważnie nasłuchując czy ktoś się nie zbliża bo w końcu jakie to więzienie bez jakiś osób pilnujących zło które w nim nagromadzili?

Kroki - słyszeliśmy powolne zmierzające w naszą stronę. Przestraszyłam się jednak spoglądając na reakcję braci obok mnie nie byli jakoś przerażeni.

Nagle zza ściany wyłonił się ciemnoskóry wojskowy. Zaczęłam panikować...jednak mężczyzna wydawał się nas nie zauważyć? Jakim cudem?

Widziałam rozbawienie na twarzy Zayna i Theo. Młodszy z braci przyłożył tylko jeden z palców do ust pokazując mi że mam zachować spokój. To jego sprawka? Magiczne... No tak jest aniołem. Cuda się pewnie zdarzają, a zwłaszcza przy nim.

Po jakimś czasie stanęliśmy przed żółtymi drzwiami ze stali. To tu. Theo znowu zrobił to samo co pozwoliło nam wejść do wnętrza domu przestępców. Muszę go później co nieco wypytać o te jego poza ziemskie zdolności.

Weszliśmy do środka, a drzwi bezgłośnie się za nami zamknęły.  Pomieszczenia były dźwiękoszczelne - tłumaczyli mi chłopcy w drodze do tego budynku. Odetchnęłam na myśl że połowa za nami.

 - Myślałem, że żaden głupiec się na to nie zgodzi - usłyszeliśmy rozbawiony, zachrypnięty głos. Ledwo się paliła żarówka więc widziałam tylko cień postaci siedzącej na czymś co za pewne tutaj ma być łóżkiem - Moja żona coś wam obiecała? Wątpię abyście to robili, żeby zrobić dobry uczynek.

 - Tak, mamy tak zwane coś za coś - odezwał się Zayn swoim groźnym głosem. Nagle osoba wstała i ruszyła w naszym kierunku, schowałam się za  postacią Zayna. Czułam się jakoś bezpieczniej przy nim. Wiem, tak nie powinno być, ponieważ on sam jest niebezpieczny, ale życie płata figle.

 - Kim jesteście? Nie jesteście śmiertelnikami, prawda? - mężczyzna stał na przeciwko Zayna, a jednak starszy z braci był bardziej rozbudowany od skazańca. - Chociaż ta piękność za tobą jest dla mnie zagadką - poczułam na sobie jego paskudny wzrok. Zbliżyłam się jeszcze bardziej chłopaka, a ten złączył nasze ręce dodając mi tym samym otuchę.

 - To nie twoja sprawa czym jesteśmy, idziesz z nami i  nie wydaj z siebie nawet piśnięcia bo wszyscy na tym ucierpimy - wtrącił się Theo, a jego głos był tak bardzo nie podobny do siebie. Władczy - to chyba odpowiednie określenie. Teraz widzę jakowe większe podobieństwo między braćmi. Wreszcie zobaczyłam twarz mężczyzny w średnim wieku. Była ona wykrzywiona w pedofilskim uśmiechu. Zadrżałam co musiał po prostu poczuć Zayn.

Obroni mnie byłam tego pewna, a także cenna. Jestem Mostem. Dzięki mnie dostanie się do swojej rodziny. Poczułam ukucie gdzieś w środku na myśl co będzie potem. Zostawi mnie? Chce aby został? Zmieniłam nastawienie do niego. Nie nienawidzę go a raczej zależy mi na nim pod jakimś względem. Pakuje się sama w paszcze lwa? Coraz trudniejsze pytania nachodziły mnie z sekundę na sekundę, płeć przeciwna zaczęła o czymś zawzięcie dyskutować, ale nie obchodziło mnie w tym momencie o czym.

Poczułam ramie obejmujące mnie w tali. Była ona wytatuowana - oczywiście Zayna. Stado motyli wybuchło w moim brzuchu, a ja mam ochotę je pozabijać igłą. Nie powinnam takiego czegoś czuć do takiej istoty. Życie jest porąbane. Ciągnie nas do niebezpieczeństw, ktoś nas takimi musiał stworzyć, prawda? Jesteśmy pełni sprzecznych rzeczy. Skomplikowani, jednym słowem.


  ***


Znajdowaliśmy się aktualnie w jakimś motelu na obrzeżach miasta. Po wielkiej naradzie uzgodniliśmy razem zgodnie, że ja z Zaynem wracamy do domu, a Theo pilnuje  Seta - mąż czarownicy. To znaczy jeden z nas nie był za bardzo zadowolony, ale komu by się chciało siedzieć przy przestępcy.

Czuje się zmęczona wydarzeniami dzisiejszego dnia. Marze tylko o moim ciepłym, wygodnym łóżeczku.

Jednak to jeszcze nie koniec wydarzeń...


  Pov'n Zayn


Jesteśmy sami w domu. Cały czas migają mi poszczególne scenki z mojego jakże przyjemnego snu. Chcę jakoś się zbliżyć do Arii, wykorzystać nieobecność Theo. Każda dziewczyna czuje się lepiej kiedy w takich scenach jakie mi błąkają się w myślach nie ma jakiegoś zbędnego balastu w domu. Przynajmniej tak zauważyłem z moich doświadczeń.

 Usłyszałem ciche kroki dziewczyny zmierzające do salonu w którym się znajduje. Była ona wykąpana, co zauważyłem po jej wilgotnych włosach. Trzymała w dłoniach dwie butelki jakiegoś piwa. Uśmiechnąłem się  do niej delikatnie, chcąc aby już siedziała obok mnie. Pożądałem jej. Była piękna, stawała się z dania na dzień naszej znajomości coraz piękniejsza z mojego punktu widzenia. Zauważyłem że nie maluje się za bardzo i to mnie pociągało w jakiś sposób, była naturalna, a nie że u niektórych dziewcząt można by było  nożem ścierać tapetę z twarzy i nic.

Usiadła koło mnie a ja poczułem świeży zapach owoców leśnych. Od dziś będę zaliczał go do jednego z moich ulubionych.

Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy. Każde z nas pociągnęło łyka z butelki piwa. Niespodziewanie poczułem delikatne muskanie na moich ustach. O jasny boże!!! Ona mnie całuje. Od razu bez zastanowienia pogłębiłem ten pocałunek. Moje dłonie zaczęły swą wędrówkę po jej ciele. Wkradły się pod koszulę nocną, którą miała na sobie.

Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Zignorowaliśmy go lecz on nie ustępował. Aria po chwili wahania i ku mojemu zadowolenia z zawiedzioną miną skierowała się w stronę hałasu.

- Justin? Co ty tu robisz? - mój demon natychmiastowo się obudził z letargu.


 ------

I co na to powiecie? Chyba zaliczę go do tych nudnych... ale jest on raczej przejściowym i w następnym będzie się więcej dziać. :)

Do następnego skarby :*


Dziura w niebie || Z. M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz