Pov'n Aria
... pip ... pip ... pip ...
Słuchałam tego odgłosu już chyba z godzinę, siedziałam obok Justina. Jego wyniki nie były za ciekawe, pęknięty obojczyk i wiele innych urazów wewnętrznych. Chłopak teraz spał, lekarze nie chcieli abym go budziłam. Pozwolili mi siedzieć tu w ciszy. Odpowiadało mi to, przynajmniej nikt się nie kręcił, tak jak było na korytarzu. Od czasu do czasu przychodzi tylko pielęgniarka, wstrzykując mu jakieś substancje lub mierząc ciśnienie.
Kolejna łza spłynęła po moim policzku. Ktoś w zaświatach, nieźle musi się bawić ciągnąć za sznurki mojego losu. Przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej obejmując je ramionami. Jeszcze chyba nigdy nie byłam tak zadowolona, że nie muszę wracać do domu. Siedzę na skromnej kanapie, ale jednak to jest lepsze od plastikowych krzeseł, które najczęściej są w poczekalni lub korytarzach szpitalnych.
- Aria? - odwróciłam głowę w stronę głosu. Zobaczyłam jak Justin próbuje podciągnąć się wyżej na poduszkach lecz się skrzywił. Szybko do niego podbiegłam, chcąc poprawić mu delikatnie poduszki. - Wszystkiego się bym spodziewał, ale ciebie tutaj... - przymknął oczy.
Ja też nie mogę dowierzać że tu siedzę.
- No widzisz - szepnęłam, siadając obok niego na krześle.
- Jesteś zmęczona, idź do domu - powiedział kiedy przeskanował mnie wzrokiem. Nie chciałam tam wracać, ale czułam opadam z sił. Uśmiechałam się do niego sztucznie, mając bezsensowną nadzieje, że mi uwierzy. - Trochę cię znam przecież więc nie próbuj na mnie czegoś takiego - westchnął - połóż się chociaż na tej kanapie, poproś pielęgniarkę oczywiście o jakąś poduszkę - powiedział patrząc mi prosto w oczy. Wyczułam w tym wzroku, że martwi się i chce na prawdę, abym go posłuchałam.
***
Aktualnie leżałam na kanapie w sali Justina. Tyłem do niego, nie chciałam aby widział że nawiedzają mnie jakieś myśli i nie mogę zasnąć.
Nagle dostałam SMSa. Spojrzałam się w stronę Justina, sprawdzając czy aby dźwięk przychodzącej wiadomości go nie obudził. Wyciszyłam szybko dźwięk i sprawdziłam wiadomości.
Nieznany : Aria wróć jest już późno
No tak nadawca może być tylko jeden. Przewróciłam oczy i ułożyłam się wygodniej aby odpisać na wiadomość.
Ja : Nie mam przyjemności tam wracać
Zayn : Wiem, że zrobiłem źle i bardzo Cię za to przepraszam, słonko
Parsknęłam na te słowa. Takie coś jak on nie potrafi tak szybko się zmienić. Postanowiłam nie zawracać sobie głowy nawet odpisywaniem. Wyłączyłam telefon ponieważ znając siebie co chwile sprawdzałabym co napisał, a wątpię aby od tak odpuścił sobie.
***
Wciągnęłam powietrze budząc się gwałtownie. Zasnęłam, uśpiona miarowym dźwiękiem jaki wydawała aparatura szpitalna. Przeciągnęłam się w akompaniamencie trzaskania po kolei kości. Spojrzałam się w kierunku Justina, akurat jadł coś co pewnie przyniosły mu pielęgniarki.
Ciekawość moją ręką pokierowała do telefonu. Po chwili już przychodziły do mnie informacje : 11 nieodebranych połączeń i 20 nie przeczytanych.
Zayn : Chcę Cię przeprosić prosto w twarz, proszę napisz że mogę przyjechać do szpitala
Zayn : Nie odpisałaś.. Ignorujesz mnie?
Zayn : Odpisz coś banalnego, abym się tak nie martwił, błagam
Reszta wiadomości brzmiało podobnie, lecz ostatnia mnie zatkała.
Zayn : Idę do ciebie czy Ci się to podoba, czy nie!
Strach okiełznał moje ciało. Bałam się co może mi zrobić. Był zdolny do wszystkiego, co zdążył już dosadnie pokazać.
***
Chodziłam od kąta w kąt sali. Justin mi co chwile zadawał pytania czym się tak zdenerwowałam. Czuł się na pewno lepiej niż wcześniej.
- Przepraszam, ale pan nie może tu wejść - usłyszałam. To on. Zadrżałam na myśl o najgorszych rzeczach jakie może zrobić. Nie ufałam mu, strach mnie zjadał w całości. Czy godzina mojej śmierci właśnie wybiła?
Drzwi się otworzyły, a widok jaki był za nimi przebił wszystkie moje myśli.
Stał tam z wielkim bukietem krwisto czerwonych róż. Nie wiedziałam co zrobić, powiedzieć czy pomyśleć, ale po raz kolejny wybuchłam płaczem. Staje się jakaś płaczliwa, trzeba się pozbierać w końcu do kupy! Zaczęłam się trząść, ale moja złość w stosunku do Zayna zmalała. Nie potrafię się na niego zbyt długo gniewać. Dlaczego? Powinnam być niedostępna, a teraz zamiast tego lecę w jego ramiona.
Czuję jak mnie obejmuję i jest mi lepiej. Czuję się właściwie przy nim w jego ramionach. To źle? Mężczyźni rozkochają i zranią. Czy jest warto dalej się zakochiwać? Bo muszę przyznać, że to jest już paskudny proces prowadzący do zakochania na zabój.
- Przepraszam - usłyszałam jak szepcze mi do ucha oraz pociera dłońmi plecy. Ryczałam bo to już nie był płacz w jego koszulkę. Wiem, że zrobiliśmy niezłą scenę, ale nie obchodziło mnie to w tej chwili. - Zmień mnie, proszę - pokiwałam głową, wreszcie przyciskając usta do jego ust. To było to obydwoje tego potrzebowaliśmy. Może ta kłótnia także była, w końcu teraz wiem że się w nim zakochuję, choć nie potrafię tego jeszcze wypowiedzieć na głos. Pocałunek był namiętny, spragniony siebie nawzajem. Ludzie zgromadzeni wokół nas zaczęli gwizdać i klaskać. Oderwałam się od Zayna i rozejrzałam się. Niektóre kobiety płakały, a faceci patrzeli się z podziwem w naszym kierunku.
- Ja też tęskniłam - odezwałam się wreszcie do niego i jedyne co było widać na jego twarzy to jedna wielka ulga. Oraz uśmiech, który po chwili rozpromienił jego twarz, a tym samym zaraził też nim mnie.
- Idziemy do domu, musisz odpocząć - powiedział władczo, lecz w tej chwili w duchu mu za to dziękowałam. Było to w jakiś sposób pociągające. - Ale najpierw coś zrobię... - wypuścił mnie z ramion i poszedł do pokoju Justina. CO?! Szybko ruszyłam w tym samym kierunku, ale jedyne co zobaczyłam to wyciągnięta dłoń Zayna.
Godzili się.
Zrobił to dla mnie.
Teraz wiem, że warto było cierpieć w jakimś stopniu.
- Teraz idziemy coś zjeść i na spokojnie do domu - podszedł do mnie uśmiechnięty od ucha do ucha - Bo słyszę jak twój brzuch na mnie warczy - zaśmiał się, a ja razem z nim. Ta chwila była piękna.
Chce aby trwała wiecznie...
----
Jakie są wasze wrażenia?
<3
CZYTASZ
Dziura w niebie || Z. M.
Fanfiction- Kocham Cię - szepnęła uwalniając się od kusego szlafroka . Miałem całkowity widok na jej kształtne piersi. Byłem zdziwiony wypowiedzianymi przez nią słowami, ale również strasznie podniecony na widok jej ciała, tak bardzo że wygrało z pierwszym uc...