*Leo prov*
Gdy widziałem nadjeżdżający samochód serce zaczęło mi walić jak cholera. Krzyknąłem tylko "Niee" i zaczęłem biec w jej stronę ale było za późno, Katie została potrącona przez samochód a ten debil odjechał z miejsca wypadku. Szybko do nie podbiegłem.
-Katie nie!!! NIEE! prosze cie nie rób mi tego obudź sie Katie!!!-krzyczałem i sprawdzałem czy żyje-Dzwon Charlie dzwon na pogotowie!!-wrzeszczałem na przyjaciela siedząc przy dziewczynie zaczęły mi lecieć łzy po policzkach-DZWON KURWA!-wydarlem sie
-Juz dzwonię spokojnie, Leo spokojnie wszystko bedzie ok-Charlie zaczął dzwonić, próbował mnie uspokoić ale na marne, tak cholernie sie bałem o nią, nie mogłem sobie tego wybaczyć ze to ona miała wypadek a nie ja. Po 5 minutach przyjechała karetka.
-Moge jechać z państwem-mówiłem ze strachem.
-Jest pan kimś bliskim-spytał ratownik
-TO MOJA DZIEWCZYNA, CO JA SIE PYTAM MUSZE Z WAMI JECHAĆ-mówiłem wkurzony i trzymałem Katie cały czas na rękę gdy była wnoszona na nosza, ratownik zgodził sie żebym pojechał.
-Spokojnie skarbie wszystko bedzie dobrze, bedzie d..dobrze t..tylko nie z..zostawiaj mnie-mówiłem jąkając sie i trzymając ja cały czas za rękę,jechaliśmy juz płakałem. Nie wazne ze znałem ja nawet nie tydzien ale tak bardzo mi na niej zależało ze nie byłem w stanie sobie wyobrazic co by było jakby umarła..jakbym ja stracił. Po 10 minutach dojechaliśmy do szpitala.
-Musimy ją operować jej stan jest bardzo zły-mówił w przelocie lekarz
-Ale ja nie moge jej zostawić!!!-krzyczałem nie mogłem sie opanować
-Prosze sie uspokoić, zrobimy wszystko co w naszej mocy-mówił lekarz i po 2 sekundach znikł z mojego pola widzenia, zobaczyłem jak wiozą Katie na noszach.
-Katie skarbie kochanie wszystko bedzie dobrze uwierz mi-trzymałem ja za rękę w locie. Ale po chwili lekarze mi zabronili wejść dalej. Drzwi sie zamknęły. Położyłem ręce na szybę i patrzyłem przez nia jak wiozą ja na sale operacyjna. Walnąłem głowa w szybę i zaczęłem płakać przy niej. Nie wiedziałem co robic. Kopnelem ze złości w śmietnik na holu cały czas płacząc.
-prosze sie uspokoić-powiedziała jakaś pielęgniarka.
-JA MAM SIE USPOKOIĆ?!MOJA DZIEWCZYNA MOZE UMRZEĆ A JA MAM SIE USPOKOIĆ-krzyczałem na cały szpital
-jak sie zaraz pan nie uspokoi każe pana wyprowadzić ze szpitala-oznajmiła i poszła do recepcji. Usiadłem na krzesło chowający głowę w ręce. Po chwili poczułem kogoś dotyk na ramieniu.
-Trzymasz sie jakos stary?-był to Charlie. Popatrzyłem na niego z czerwonymi i szklanymi oczami.
-Jak mam sie trzymać-mówiłem załamany.
-Bedzie dobrze-przytulił mnie po przyajacielsku, zawsze był przy mnie w trudnych chwilach.
*Charlie prov*
Gdy widziałem całe to zdarzenie tak bardzo mi było zal Leo. On naprawde kochał Katie. Próbowałem go jakos uspokoić ale wszystko na marne. Gdy przyjechała karetka i pojechali, ruszyłem za nimi samochodem. Gdy zobaczyłem przyjaciela na krześle zrobiło mi sie momentalnie smutno. Próbowałem go pocieszać.
-Bedzie dobrze, obiecuje ci wyjdzie z tego- mówiłem do niego-moze to nie jest dobry moment, ale nie zdążyłem ci jeszcze pogratulować, ciesze sie ze kogoś sobie znalazłeś-uśmiechnęłem sie do niego. On sie zaśmiał lekko.
-Równie dobrze zaraz moge ja stracić na zawsze-znowu zaczęły mu lecieć łzy z oczu.
-Nie stracisz jej napewno.(...)
*Leo prov*
Leżałem cały czas przy Katie, trzymając ja za rękę była juz po operacji, nie odstepowalem jej na krok, była w śpiączce.
-Gdybys tylko wiedziała jak bardzo cie kocham...-mówiłem w smutku jąkając sie-zalezy mi na tobie jak cholera Katie nie moge cie stracić dziewczyno..-z moich oczu znów poleciała łza. Po chwili poczułem jak dziewczyna uścisnęla moja rękę, odrazu sie podniosłem.
-T..tez c..cie K..kocham Leo-powiedziała
-Boze dziewczyno, żyjesz ty zyjesz, ile mi strachu narobiłas boze święty!!-przytuliłem ja mocno i znów uronilem łze.
-C..co sie stało-zapytała
-Miałaś wypadek, samochód cie potracił, masz złamana rękę.-mówiłem z troska.
-Zdazylam zauważyć-zaśmiała sie słabo
-Boze jak dobrze znowu widzieć twoj śmiech , tak mi go brakowało-miałem całe szklane oczy.
-Nie płacz-uśmiechnęła sie i mnie pocałowała bo byliśmy bardzo blisko siebie.
-Obiecuj mi ze nigdy juz mnie tak nie nastraszysz! Nie moge cie stracić Katie!-mówiłem
-Obiecuje-szepnęła
-Pojde do lekarza, poprosić Charliego zeby wszedł?-zapytałem
-moze wejść-uśmiechnęła sie.
Wyszłem z sali i zawołałem przyjaciela.*Katie prov*
Obudziłam sie na łożku szpitalnym, brunet leżał koło mnie i płakał. Nie wiedziałam co sie stało dopiero on mi opowiedział. Po chwili Charlie wszedl do mojej sali.
-Heej-uśmiechnął sie
-Cześć-powtórzyłam gest
-Jak sie czujesz? Lepiej juz?
-Tak, nie wiem zlupelnie jak to sie stało wszystko cały film mi sie urwał pamietam tylko jak wychodziliśmy ze studia pózniej zobaczyłam nadjeżdżający samochód i potem wszystko sie urwało.-załapałam sie za głowę.
-Leo martwił sie o ciebie jak cholera. Bal sie strasznie ze cie straci, zalezy mu na tobie bardzo. Nie zran go prosze. Nie chce zeby przezywał te wszystko od nowa zeby był smutny.
-Wiem, nie bój sie nie zranię go, kocham go nad zycie. On mnie ożywił, w sumie dzieki wam, dzieki waszej muzyce, od paru miesięcy juz sie nie tnę-spuściłam wzrok
-Cielas sie?-spytał zdziwiony
-Taak...nie chce o tym mowic-powiedziałam na co blondyn przytaknął-moja wychowawczyni wie o tym ze tu jestem-spytałam.
-Tak Leo sie juz wszystkim zajął powiedział ze jestes w dobrych rękach-uśmiechał sie. Po chwili wszedł Leo z lekarzem. Odrazu Charls stał a Leo usiadł koło mnie uśmiechnął sie i złapał mnie za rękę.Mamy 8 rodzial oczekiwany tak bardzo przez pewne osoby haha. Mam nadzieje ze sie podobał!! Słów, prawie 900🙌🏼💖
Chciałbym wam bardzo podziękować bo nawet nie minął tydzien od kiedy pisze te ff i juz mam jakies 500 wyświetleń! To dla mnie bardzo duzo!! Dziekuje!!
Miłej nocki;*Kasia xx❤️