19. Smakuje ?

667 39 7
                                    

Dziś jest ten dzień, mówiąc inaczej to najwspanialszy dzień, czyli wtorek !!
Nie spałam od piątej trzydzieści trzy ale nie chciałam budzić Cholè która była po  winie i napewno marzy się jej spanie do trzynastej, więc zmusiłam się do spania w samotnym łożu.
Otworzyłam oczy dwie minuty po dziesiątej, rozciągnełam się i spojrzałam na kota leżącego koło mnie.
- Witam, Vader - Drapie go za uchem. Pers cicho mruczy.
Energicznie wstaje i schodzę na dół. Spoglądam na śpiącą dziewczynę, która owinęła się kocem.
Idę robić sobie poranną kawę. Spoglądam na telefon. Zero telefonów czy smsów od Rossa, ale od dwudziestej jestem tylko u niego.
Czytam wiadomości i na pierwszej stronie pisze o śmierci kobiety teraz był przy niej karteczkę. Przybliżam zdjęcie i widać napis " Ona nie jest pierwszą, ani ostatnią ofiarą. Kobiece perfumy... " Oh, coraz bardziej ciekawie, morderca bardziej się rozkręca. Dobrze, że mam Rossa.
- Rosie !! - Słyszę jęczenia dziewczyny.
- Co, księżniczko ? - Podchodzę do niej i klęcze przed nią.
- Mogę zostać do szesnastej ? - Podnosi oczy do góry aby spojrzeć na mnie.
- Oczywiście, słonko - Całuje ją w czoło - Ja idę teraz na basen, a tu masz świeżą kawusie - Stawiam kubek na stoliku i idę do sypialni.

Robię czwarte okrążenie. Jestem bardzo szczęśliwa, a to szczęście daje mi siłe do dalszych działań.
Wynurzam się z wody i kłade ręce na brzegu, dłonią przecieram twarzy i biorę głęboki wdech.
- Panno Rose - Podnoszę wzrok.
- Ashton - Szepcze - Witam.
- Ja też witam - Siada koło mnie na brzegu - Podobno dziś przychodzi twoja książka - Wchodzi do wody i patrzy mi prosto w oczy.
- Tak, jak agencja ? - Plecami opieram się o morskie płytki.
- Okey, codzienne castingi i sesje, wiesz Rose - Odwraca głowę w moją stronę - Idealna byś była do sesji topless - Odwracam wzrok w jego stronę. Mężczyzna chichocze.
- Oh, chyba mojemu partnerowi by się nie spodobało.
- Partnerowi ? - Powtarza zaskoczony - Znalazłaś sobie wreszcie kogoś ?
- Tak - Wychodzę z basenu - A ty ? Drogi, Ashtonie ?
- Poluje na pewną młodą modelkę - Okrywam się ręcznikiem.
- Życzę powodzenia - Wycieram się i idę do pokoju.

Jest już dwudziesta. Pogoda w Londynie jest dziś idealna.
Po kilku minutach jestem pod wydawnictwem, otwieram drzwi które nie są lekkie do otworzenia.
W biurze nikogo nie ma, cisza, spokój, ani jednej żywej duszy.
Wchodzę po schodach i korytarzem kieruje się na sam koniec.
Przez szklane drzwi widzę Rossa który przegląda papiery, nie umiem powstrzymać uśmiechu na jego widok.
Otwieram drzwi, partner podnosi wzrok.
- Witam panie Lynch - Wchodzę do środka.
- Panna Rose - Prostuje się na swoim skórzanym krześle.
- Jest już moja książka ? - Siadam na przeciwko niego.
- Oczywiście - Wyjmuje spod biurka grubą książkę - Proszę - Podaje mi.
- Dziękuje - Przygryzam wargi i przeglądam całą książkę, narazie wszystko jest dobrze i idealna okładka.
- I co o tym sądzisz ?
- Wszystko Okey i prześliczna okładka - Wstaje i podchodzi do mnie, opierając o róg dębowego biurka.
- Cieszę się - Podnoszę wzrok i widzę jego szczery uśmiech.
Podnoszę się i odkładam książkę na biurko - Tęskniłaś ? - Dłonią dotyka mój policzek.
- Jak cholera - Przybliżam się i całuje go, rękoma obejmuje jego szyje - Wszystko dobrze ? - Lynch wzdycha i spuszcza wzrok.
- Ciężko, strasznie - Podnosi głowę i patrzy w bok - Poprostuje ile mnie tu nerwów kosztuje ta cała praca.
- Bycie szefem całego wydawnictwa nie jest proste - Kłade dłonie na jego klatce - Ładny garnitur.
- Dzięki - Bierze moją dłoń i całuje kostki - Nie mogłem się doczekać tego dnia.
- Ja też, kochanie - Znowu całuje mnie dotykając w biodra - Nie tu - Wyduszam.
- To gdzie ?
- U Ciebie - Puszcza mnie i podchodzi do drzwi.
- Weź książkę jedziemy do mnie - Spuszczam wzrok i chichocze - Co ?
- Dlaczego tak Ci śpieszno ? - Podchodzę do niego.
- Hmm... - Łapie mnie za talie i delikatnie obejmuje mnie - Bo chce być z tobą sam na sam, a jeśli nie chcesz tu w biurze u mnie.
- Tobie to tylko jedno w głowie - Całuje go w policzek i idziemy do auta.
Lynch mieszka w najlepszym apartamencie w Londynie.
Blondyn wjeżdża do parkingu podziemnego. Zaobserwowałam same najlepsze auta.
- Wszystkie twoje ? - Wychodzę z auta i biorę torbę.
- Tak, a co ?
- Nic, fajnie - Staje przed autem - Idziemy - Łapie mnie za tali i prowadzi do windy.
Jedziemy na ostatnie piętro, idziemy białym korytarzem do drzwi z numerem dwieście dwa, otwiera drzwi - Ten cały apartament jest twój ?
- Tak, tylko lubię mieć wszystko poukładane - Otwiera drzwi - Proszę - Puszcza mnie pierwszą.
Wchodzę do środka i rozglądam się na boki.
- Ładnie, tylko za dużo bieli - Kłade  torbę na krzesło i chodzę po mieszkaniu.
- Za dużo bieli ?
- Wolę czerń - Odwracam się wpół i podchodzę do okna - Piękny widok.
- Całe centrum Londynu - Widzę w lustrze jego odbicie za mną - Co chcesz robić ?
- To co ty rozkażesz - Odwracam się do niego i opieram o szybę.
- Chcesz wziąść kąpiel ? - Podnosi brew.
- Z tobą ?
- Tak - Podnoszę wzrok.
- To naszykuje - Łapie mnie za nadgarstek - Pokaże Ci naszą sypialnie - Zabieram bagaż i idę za nim. Wchodzimy na górę i ostatnie drzwi po lewo, otwiera. Wchodzę i widzę ogromne łóżko.
- Po co Ci takie duże łóżko ? - Odwracam się do niego.
- Lubie mieć dużo miejsca - Podchodzi do szafy i zdejmuje marynarkę.
- Ja mam mniejsze łóżka, a śpię z kotem - Chichocze i podchodzę do okien, zamiata zwykłej ściany to ściana z szyb.
- Masz kota ?
- Tak, persa o imieniu Vader - Uśmiecham się, blondyn przebiera się w inne rzeczy - Który strona moja - Siadam na bardzo miękkim łóżka.
- Wybierz - Siada na przeciwko mnie.
- Na tej co ty siedzisz - Wchodzę na łóżko i czołgam się na swoją polowe do blondyna - Kocham Cię - Dłońmi dotykam go w jego policzku i całuje. Kładzie mnie na łóżku.
- Ja też - Całuje w czoło i kładzie się na mnie - Idę szykować wannę.
- Okey - Wstaje ze mnie i wyciąga coś z szafy - Cholera !!
- Co jest ?
- Zapomniałam koszulki nocnej - Odkładam torbę na podłogę. A tak pamiętałam i tą na specjalne okazuje.
- Czekaj - Otwiera drugie skrzydło szafy, podnoszę wzrok - Wybierz koszule którą chcesz spać.
- Ross - Chichocze i podnoszę wzrok na niego.
- Jesteśmy tu sami, a kara będzie okrutna - Podnosi brew.
- Kochanie - Wstaje z łóżka i podchodzę do szafy. Ile on ma koszul ? Nie dziw się, biznesmen - Tą - Wyjmuje z wieszaka białą koszule. Przykładam do sobie.
- Idealnie - Podnoszę wzrok na niego.
- Dziękuje, skarbie - Odkładam na łóżko.
- Idę nalać wody, a ty...
- Rozpakuje się.
- Tak, rozpakuj się - Całuje mnie i odchodzi.
Gdy naszykowałam sobie wszystko Lynch napisał że łazienka jest na przeciwko sypialni.
Wzięłam rzeczy i skierowałam się do pomieszczenia na przeciwko mnie.
Łazienka była ogromna. Jak duży pokój, spojrzałam na wannę, spokojnie zmieściło by się więcej niż dwie osoby.
- Duża łazienka - Kłade rzeczy koło głębokiej umywalki.
- Zdejmuj rzeczy i wchodź - Czuję się dziwnie - Rosie, co jest ?
- No... Odwrócisz się - Mówię to tak cicho że echo pozwala to usłyszeć blondynowi.
- Dlaczego ? Wstydzisz się mnie ? - Chichocze.
- Proszę Cię, kochanie.
- Ale widziałem Cię już bez niczego ! To w czym problem ?
- Ehh, proszę Cię to zajmie mi mniej niż pięć minut - Składam dłonie jak do modlitwy i robię dziwny uśmieszek.
- Dobrze, ale to ostatni raz - Odwraca się i chowa dłonie do kieszeni.
Zaczynam od bluzki, delikatnie zdejmuje naszyjnik - Chanel 5 ?
- Tak - Zabieram się za spodnie i szybkim ruchem zdejmuje. Zostałam w samej bieliźnie, spinam włosy w kok.
- Mogę zdjąć z ciebie górną jak i dolną część ?
- Nie.
- Ugh, Okey - Gładzie dłonią włosy. Rozpinam zapięcie, a potem dół i zakładam ręcznik.
- Możesz - Chłopak odwraca się i śmieje - Co znowu ?
- Wszystko widziałem w lustrze - Obejmuje mnie.
- Serio ?! - Przewracam oczami - Mam się odwrócić ?
- Tak - Zaskoczył mnie.
- Dobrze - Puszcza mnie i odwracam się w stronę drzwi.
Bawię się kosmykiem  który nie załapał się w zwiazanych włosach i myśl jak spędzę z nim wieczór, gdyż patrząc na zegarek jest godzina trzy albo cztery minuty po dwudziestej pierwszej, napewno Cholè już wyszła albo została. Muszę do niej napisać.
- Długo ? - Pytam poirytowana. Słyszę jakby ktoś wszedł do wody. Odwracam się i widzę blondyna w wannie.
- Możesz...
Nieśmiało zdejmuje ręcznik. Chłopak nie moze się nacieszyć i wchodzę.
Ciepła woda otula moje nagie jak i zmęczone ciało, wtulam się w jego ramiona - Okey wszystko ? - Tuli mnie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - Całuje mnie.
- Miło mi to słyszeć - Gąbką nalewa mi wodę na piersi - Ciągle czuje twoje perfumy - Zamykam oczy.
- A ja twoje - Czuję sie jak w niebie. Leże w wannie z najlepszym mężczyzną w moim życiu.
- Zrelaksuj się - Delikatnie masuje moje  ramiona doprowadzając mnie do przyjemnych ciarek.

- Smakuje ?
- Tak, bardzo dobre - Zjadam ostatni kawałek tosta i Dokańczam jajecznice.
- Bo wiesz ja zawsze jem na mieście albo jak brat przychodzi to coś na szybko - Bierze łyk herbaty.
- Nie, jest Okey - Wycieram usta chusteczką - Moja kolacja to kanapka z serem topionym - Wybucham śmiechem jak i chłopak.
- Tak wyglada jadłospis ludzi biznesu - Wstaje od stołu - Chodź - Wyciąga do mnie dłoń.
- A talerze i naczynia ?
- Gosposia rano zrobi porządek. Idziesz ? - Łape go za dłoń i wstaje. Blondyn bierze mnie na ręce.
Koszula delikatnie podwija mi się na brzuchu.
- Co robimy ?
- Miałem ciężki dzień. Chcesz iść spać ?
- Jest po północy, więc chętnie - Wtulam się w niego i idziemy.
W połowie drogi zauważam czarne drzwi - Kochanie, co to ?
- Drzwi, ale tam nic nie ma - Idziemy do sypialni.

Komentować i gwiazdkowac miśki.

Zapach Kobiety // Ross Lynch ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz