Epilog.

831 40 9
                                        

- Daj rączkę, bo się zgubisz.
Wyciągam dłoń do dziewczynki. Mała jest rozkojarzona, rozgląda się na każde strony.
- Chyba wezmę Cię na rączki.
Biorę małą na ręce i idziemy do grobu Rose.
Od śmierci narzeczonej minęły dwa lata. Dziś jest jej rocznica.
Wraz z córeczką, która niedługo skończy dwa lata idziemy zapalić jej świeczkę.
- To chyba ta alejka. Jak myślisz, Anastasio ? - Pytam rozbawiony dziewczynkę i patrzę na nią.
Przez te dwa lata pomagała mi Cholè, gdy ja pracowałem czy... Dalej zabijałem kobiety.
Anastasia, zaczyna przypominać coraz bardziej Rose.
Ma blond, kręcone włosy i piwne oczy.
Jej węch robi się coraz bardziej czulszy.
Jedna rzecz, którą nie mogę u niej ogarnąć to przyzwyczajenie do smoczka.
- Oooo to tutaj.
Zatrzymujemy się przy czarnym nagrobku, a na nim wyryte zdjęcie dziewczyny, a złotymi literami napisane imię i nazwisko oraz data narodzin i śmierci.
Najsmutniejsze jest to że na pogrzeb przyszli fani ale nie było jej rodziców.
Cholè mi powiedziała że wyrzucili ją z rodziny gdy zerwała ze szkołą prawniczą.
- Usiądź tutaj i nigdzie nie idź.
Posądzam dziewczynkę na ławeczce.
- Hej, skarbie - Mowię to w stronę grobu.
- Pomożesz tacie - Wyjmuje znicz i go zapalam - Połóż pokrywkę.
Dziecko wykonuje moje polecenie.
- Ślicznie, maluszku - Kładę na grób. Widzę ze jest bardzo dużo kwiatów, napewno to jej fani zostawili.
- Kto tam leży ? - Pytam dziewczynkę.
- Mama !!
- Brawo - Powstrzymuje się od płaczu i całuje dziecko w czoło.
- Widzisz, Rose !! Nauczyłem mała mowić mama i tata...
- Ooo widzę że rodzinka w komplecie - Słyszę głos brata. Odwracam się w jego stronę.
- A ty nie siedzisz w Austrii ? - Wstaje.
Od tej akcji z policją, Riker bał się że może trafić za kratki że uciekł z ukochaną do Austrii.
- Wiesz, mam jakby to powiedzieć urlop - Przeciera ręce i uśmiecha się chytrze - Dziś jest druga rocznica śmierci Rose ?
- Tak - Wzdycham i Spuszczam wzrok.
- Ooo to twoja córeczka - Zerka w bok.
- Tak, Anastasia.
- Jaka ładna po mamie - Podchodzi do dziewczynki - Hej, jestem twoim wujkiem.
Podaje jej ręke.
- Ana.
Robi ten sam gest.
- Ma już dwa latka.
- To duża.
Brat pochodzi do mnie.
- Wiesz, Sav staramy się też o taką ślicznotkę.
- Ty i dziecko ?! - Prycham.
- Kobieta, ty ich nie zrozumiesz. Czemu zabijasz dwie, trzy kobiet w miesiącu ?!
- Mam prace i dziecko. Przykro mi - Rozkładam ręce. Spuszczam wzrok.
- Okey, popraw się, a wszystko wróci do normy.
Klepie mnie w ramie.
- Bez Rose nic nie jest w normie.
- Dasz radę - Mówi i odchodzi.

Siadam na ławeczce obok córeczki. Biorę dziecko na ręce.
- Rose... Ehhh jeszcze raz przepraszam - Czuje jak łza spływa po moim policzku - Wiesz, cieżko mi wychować Anastasie. Codziennie pomaga mi Cholè, mała rośnie i uczy się wszystkiego. Jest spokojna, można nawet powiedzieć nieśmiała - Chichocze i zerkam na dziecko - Ale bardzo podobna do ciebie i chyba też zostanie pisarką.
Spuszczam wzrok.
- Twoje perfumy trzymam przy łożku. Kocham Cię, kocham Ane. Myśle że w niebie jest Ci dobrze, niż ze mną. Brakuje mi Ciebie, twojego uśmiechu, dotyku, brakuje mi Ciebie. Rose, ja ciebie kocham.
Zamykam oczy i zaczynam cicho płakać.
- Kocham Cię, Ross - Słyszę jakby ktoś szepnął mi do ucha.
- Rosie, jesteś z nami ?! - Wstaje - Obiecuje że zaopiekuje się Anastasią jak najlepiej. Spoczywaj z pokoju.
- Kocham Cię, mamusiu - Mówi dziewczynka.
- Brawo, jestem z ciebie dumny - Całuje ją w policzek.
- Dobranoc, Rose.

Zapach Kobiety // Ross Lynch ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz