44. Przyjazd

502 40 8
                                    

Odrazu gdy słyszę płacz dziecka. Leniwie siadam na łóżka.
Ogarniam tylko że jestem w szpitalu. Wstaje i zerkam ma zegarek. Szósta trzydzieści, Ugh...
- Ana, co się dzieje ? - Pochylam się nad łóżeczkiem dziecka i biorę zapłakane dziecko na ręce - Ciii, kochanie.
Tule i kołysze zapłakane dziecko. Moje, jestem nie przytomna, to za wcześnie.
Siadam na łożku i karmę małą.
Chce zadzwonić do blondyna ale jest za wcześnie.
Zerkam na kalendarz.
Dziś wychodzę ze szpitala, a Ross jutro przyjeżdża.
Gdy dziewczyna się uspokoiła i poszła spać, a też to zrobiłam.
- Wstawaj, księżniczko - Szturcha mnie w ramie przyjaciółka.
- Cholè, zostaw mnie !! - Kładę się na drugi bok.
- Rose, za godzinę trzeba Cie wypisać. Wstawaj !!
Siadam na łożku. Przecieram twarz.
- Nie za dobrze wyglądasz... - Dodaje przyjaciółka.
- Wstawałam jakieś pięć razy w nocy i teraz o szóstej !! - Podnoszę na nią wzrok.
- Wiesz, nikt nie mówił ze łatwo być matką - Siada obok mnie - Ale Ross Ci pomoże, a potem gdy Ana urośnie i się usamodzielni - Obejmuje mnie ramieniem.
- Dzięki, chociaż że ty jesteś - Tule ją.
- Zawsze bede.

Za godzinę ma być narzeczony.
Nie mogę się doczekać, gdy go zobaczę. Bardzo tęsknie za nim. Jestem ciekawa jak Ross zareaguje na małą.
Dziewczynka zasnęła dwadzieścia minut temu.
Miziam ją po policzku i obserwuje na moja wielką miłość.
Nawet Vader polubił nowego członka rodziny, gdyż tylko ją zabiorę z łóżeczka, on zajmuje jej miejsce.
- Dobranoc - Całuje ją w czoło i poprawiam szlafrok.
Siadam na brzegu łóżka i wzdycham.
Poprawiam jedwabną koszulkę nocną za kolana.
Odwracam wzrok i widzę jak kot wchodzi do łóżeczka.
- Vader !! - Wstaje - Wyłaź z łóżeczka - Biorę kota, zwierze mruczy z niezadowolenia i kładę na podłodze. 
Po niedługim czasie słyszę otwierające się drzwi.
Powolnym krokiem schodzę na dół.
Ze schodów widzę blondyna, który wchodzi z walizkami.
- Witam panie Lynch - Staje przed nim.
Chłopak podnosi wzrok na mnie.
- Hej, księżniczko - Podchodzi do mnie i całuje.
Zamykam oczy i ręce kładę na jego barki.
- Jak podróż ? - Odrywam się od niego i wtulam.
- Wszystko dobrze ! Od dziś mam wole i jestem... - Czuje jak ciepłe dłonie kładzie na moich pośladkach - Tylko twój - Znowu mnie całuje.
- A nie chcesz zobaczyć córeczki ? - Marszczę brwi. Blondyn przewraca oczami.
- Okey...
Łapę go za nadgarstki. Na jednym z nich jest szeroki plaster.
- Co Ci się stało, kochanie ? - Pytam zmartwiona.
- Aaa to trochę głupie... - Drapie się w kark.
- Mów !! Jestem twoją narzeczoną - Mówię poirytowana.
Lynch ucieka wzrokiem.
- No... Na imprezie się pociąłem nożem - Spuszcza wzrok.
- Idiota jesteś ?! - Podnoszę wzrok na niego.
- Nie !! To znaczy po alkoholu - Łapie mnie za ramiona i patrzy prosto w oczy - Rose, tęskniłem.
- Oh, ja też - Wskakuje na niego - Jutro weźmiesz walizki, bo mała śpi i ją obudzisz - Całuje go w czoło.
- Śpi ?! To... - Robi głupi uśmieszek.
Idziemy na górę.
Zeszłam z chłopaka i cicho otwieram drzwi.
Odwracam się do Rossa, pokazując aby był cicho.
Podchodzimy do łóżeczka. Jestem podekscytowana.
- Twoja córeczka - Mówię to bardzo cicho. Chłopak nic nie reaguje. Zero szczęścia, co jest ?! - Ross, wszystko Okey ?! - Szturcham go. Chłopak zerka na mnie.
- Tak, wszystko dobrze - Znowu patrzy na dziecko.
- Nie cieszysz się ?! Jest do Ciebie podobna !! - Mówię to ze sztucznym uśmiechem.
- Cieszę - Marszczy czoło - Ale tęskniłem za tobą - Przybliża się i obejmuje mnie w tali.
- Ross, może tak zajmiesz się małą ?! - Czuje jak całuje moją szyje.
- Śpi. Nie bede ją budzić !! - dłońmi bierze mój szlafrok i zrzuca z ramion.
- To może... - Swoim ciałem popycha mnie na łóżko - To nie jest dobry pomysł !! - Odpycham go.
- Proszę, ona śpi, a ja mam potrzeby !! - Zdejmuje bluzkę i rzuca ma bok.
- A mała ?! Obudzimy ją !!
- Nie obudzimy - Zdejmuje spodnie - Możemy w innym miejscu ? - Podnosi brew.
- Ugh, Okey tu ale szybko - Odchylam głowę do tyłu.
- I to mi się podoba, Rose - Zdejmuje ze mnie koszulkę. Wtula się we mnie i całuje po szyj.
Nie odrywamy od siebie ust. Przerzuca mnie na plecy.
Ross nie lubi gdy ktoś dominuje zamiast niego, a najbardziej w łożku.
Jest to genialna chwila. Próbujemy być cicho, ale to ciężkie.
- Rose, brakowało mi tego - Mówi z kilkoma przerwami.
- A mi ?! - Patrzę prosto w jego oczy.
Kładzie mi kciuk na ustach - Musimy zaraz kończyć !
- Dlaczego ? - Jedna dłonią zjedzą pod moje podbrzusze.
- Anastasia o pierwszej płacze bo jest głodna.
- Okey - Wstaje ze mnie i siada obok - Ide się myć.
- Idę z tobą - Kładę się na jego plecach.
- Anastasia ?!
- Cicho - Całuje go w policzek.

Budzę się o trzeciej. Znowu mała płacze, ale teraz nie wiem dlaczego.
- Ross !! - Szturcham go - Ross !!
- Co ?! - Wpół odwraca się do mnie. Zapalam światło - Kurwa, zgaś to.
- Mała płacze.
- To idź do niej - Zamyka oczy i kładzie się na drugi bok. Wzdycham.
- Ale to też twoje dziecko !!
- Ja jej nie chciałem. Jestem po podróży - Mówi zaspany.
- Ale na seks ze mną miałeś sile !! - Wstaje z łóżka i zakładam szlafrok.
- Seks, a to, to dwie rożne rzeczy. Dobranoc.
- Spadaj.
Słyszę marudzenie partnera. Wstaje i podchodzę do łóżeczka.
- Ana, co jest ?! - Biorę ją na ręce i przytulam - Spokojnie - Kołysze ją.
Mała nadal płacze. Całuje ją w czoło.
- Ona długo może tak płakać ? - Pyta poirytowany narzeczony.
- Tak !! Jakbyś pomógł do może by przestała - Miziam jej policzek.
- Jestem zbyt zmęczony. Dobranoc - Niech idzie spać, bo mnie wkurza !!
Po długim czasie dziewczynka usypia, a ja mogę w spokoju iść spać.
Tylko się ten debil przytuli, to pożałuje.

Budzę się wcześniej.
Myślałem chociaż że się wyśpię, a co godzinę mała płakała.
Kurwa, już wole żeby ją dodał, bo chociaż by był święty spokój.
Dwa razy próbowałem ją przytulić, ale było " Spierdalaj " Ugh !! Ona to ma humorki.
Odwracam się w jej stronę. Czuje jak materac się podnosi.
Zdziwiony, otwieram oczy i widzę dziewczynę.
- Gdzie idziesz ? Skarbie - Pytam.
- Zaraz idę do sklepu - Zakłada szlafrok.
- Co ?! Ja mam zostać z dzieckiem ?! - Siadam na łóżku.
- No tak - Wyjmuje rzeczy z szafy - Zostawiam cię tylko na piętnaście minut, dasz radę.
- Ja się nie bede nią opiekować !! - Mówię oburzony.
- To masz problem !! Idę się myć - Wchodzi z pokoju.
Ugh, czemu ona mi to robi !
Kładę się na drugi bok i zamykam oczy, ale spokój nie trwa długo.
Wstaje z łóżka i leniwie podchodzę do łóżeczka.
Nie rozumiem jak wszyscy mogą mowić że jest prześliczna i cudowana, przecież ona jest dziwna !!
- Ej, nie płacz !! - Szturcham ją w bok, ale to nie pomaga - Anastasio, nie płacz !! - Jej płacz jest coraz bardziej głośniejszy. Co mam robić ?! - Nie wezmę Cię na ręce !! Jeszcze mnie obśliniona czy coś, blee... - Krzyżuje ręce na piersi. Nie jestem kochanym tatusiem, tylko poważnym szefem wydawnictwa i mordercą kobiet.
Nagle dziewczynka przestaje płakać ale patrzy na mnie zapłakanymi i zaczerwionymi oczkami.
- Węź mnie nie bierz na litość ?! Nie kocham Cię !! Jesteś wpadką ! Jak mam Cię kochać ! Nie kocham Cię !! - Moja mina tężeje.
Ona znowu zaczyna płakać.
Dziwnie się czuje, że tak zacząłem jej mówić, przecież to moja córeczka.
- Ana, wiesz że to tak nie oficjalnie - Przełamuje się i biorę ją na ręce. Dziewczynka trochę się uspokaja. Przytulam ją.
To dziwne uczucie ale czuje jak się wtula we mnie, czyje takie miłe ciepłego.
- Teraz już wszystko Okey ? - Całuje ją w policzek i odwracam się, a w drzwiach stoi dziewczyna z uśmieszkiem że wygrała.
- Ile tu stoisz ?!
- Myślałam że po tych słowach co do niej powiedziałeś to cię zabije ale teraz słodko wyglądacie - Śmieje sie.
- No widzisz !! - Wyjmuje coś z komody i wychodzi.
Odkładam małą do łóżeczka.
- Idź spać ! - Mówię - Ana !!
Ale ona się śmieje,
- Spać !! - Kładę się do łóżka i próbuje zasnąć ale ona znowu płacze - Okey - Wstaje i kłade obok siebie - Idź spać !! Przytulam i zasypiam wraz z nią.

To ostatni na tą chwile rozdział
Komentować

Zapach Kobiety // Ross Lynch ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz