17.Kocham Cię kurwa tak bardzo Cię kocham Rossy.

806 42 8
                                    

Ostatni dzień w Manchesterze. Dzisiaj oprócz mnie i Christiana mamy wolne, gdyż Ross i Alexander mają ważne, biznesowe spotkanie.
Z chłopakiem siedzę w kawiarni hotelowej. Przyznam że mnie i młodego krytyka traktują jak dzieci, bo wchodzimy dopiero w swoje role, dlatego myślą że mamy mało do powiedzenia.
Zamówiłam gorącą czekoladę z bitą śmietaną, a Christian ciasto.
- Dobrze, współpracuje Ci się z Lynch'em ? - Zaczyna temat.
- Tak, pan Lynch jest naprawdę dobrym szefem - Biorę łyka - A Alexander ?
- Strasznie surowy - Spuszcza wzrok na ciasto. Muszę przyznać że przez ten tydzień bardzo zaprzyjaźniłam się z nim, mamy dużo wspólnego, jesteśmy młodzi i głodni nowych doświadczeń. Ross jak nas widzi razem jest trochę zazdrosny.
- To źle ? Moim zdaniem krytyk musi być surowy.
- Tak, ale nie chce aby krytyk kojarzył się negatywnie !! Tylko też pozytywnie.
- Masz racje - Odkładam kubek - Chce Ci się wracać do Londynu ?
- Tak, bo w poniedziałek żona przyjedzą  z synkiem - Bierze kawałek ciasta.
- Oh, masz synka ?
- Tak - Pokazuje mi jego zdjęcie, które ma na tapecie telefonu - Ryan, a żona... - Przerzuca na blokadę, gdzie widnieje postać szczupłej brunetki - Angelina.
- Śliczny synek po tacie, ale żona też ładna - Oddaje mu telefon.
- Dziękuje, rok po ślubie. Poznaliśmy się w liceum i pod koniec szkoły po imprezie poszliśmy do łóżka  i mamy dziecko, potem zaręczyny i takie tam pierdoły - Patrzy na mnie.
- Zazdroszczę.
- A ty chcesz jechać ?
- Ugh, tak bo muszę się zająć...
- Facetem ? - Przerywa mi. Chichocze.
- Kotem Vaderem.
- Vader ? Jesteś fanką Gwiezdnych wojen ?
- Nie, tak wyszło przy kupnie - Biorę łyka napoju.
- Jaka rasa ?
- Pers. Przed wczoraj...
- Co ? - Chciałam powiedzieć o smsie Rossa ale teraz sobie przypomniałam że zdradzę związek z nim. Gryzę się w język.
- Duszno było.
- Trochę. Piszesz teraz erotyk ? - Podnosi brew.
- Hmm zobaczę, ale jestem na " Tak ".
- Będę czytać - Opieram się o stolik.
- Kiedy oni kończą ? - Patrzy na zegarek .
- Co Ci tak śpieszno ?
- Bo jeszcze się muszę spakować - Chowa go w rękaw.
Nagle drzwi do sali konferencyjnej otwierają się i wychodzi Alexander, Ross i dwóch innych mężczyzn.
Żegnają się z nimi i podchodzą do nas.
- To co ? Idziemy się pakować ? - Pyta starszy mężczyzna z uśmiechem na twarzy. Za nim stoi Ross.
- Tak, oczywiście - Szybko odpowiada Christian i wstaje.
- To ja też pójdę - Robię to samo i patrzę na Lynch. Nie okazuje żadnych emocji, nawet tych banalnych.
- Chciałem powiedzieć panno Rose że coraz bardziej podoba się książka, bo wyszły już w wersji e-book.
- To bardzo się cieszę - Zerkam na blondyna.
- Idziemy ? - Dodaje Christian.
- Tak - Szybka odpowiedz i kierujemy się w stronę windy.
Przez całą drogę nie odzywa się do mnie partner, rano też się nie widzieliśmy gdyż on miał o ósmej spotkanie, a ja chciałam się wyspać.
Żegnamy się i wchodzimy do pokoju.
- Wszystko Okey ? - Przerywam ciszę. Blondyn zamyka drzwi i siada na skrawku łóżka, nic nie mówiąc - Kochanie !! Halooooo... ?! - Siadam na nim okrakiem i całuje w usta.
- Czekałem tylko na to - Słyszę jak szepcze mi do ucha.
- Nie zapędzaj się ! - Wstaje - Do jutra mam jeszcze okres.
- Cholera !! - Cicho klnie pod nosem.
- Lepiej idź się pakować, a nie myślisz o...
- Tobie - Odwraca się w moją stronę - Myślałem o tobie jak się szykowałem, a ty spałaś - Podchodzi do mnie i łapie za tali - Byłaś taka niewinna i myślałem o tobie na spotkaniu że siedzisz z nim...
- Spójnie, on ma żonę i dziecko.
- Ale sama wiesz, o co mi chodzi - Całuje mnie w czoło.
- Oh, wiesz że tylko Ciebie kocham.
- Dobrze to wiem.

- Słuchaj skarbie - Przerzuca bieg - Jutro mam klientkę, więc się nie spotkamy, a we wtorek przychodzi książka.
- To widzimy się we wtorek, w biurze ? - Podkurczam nogi i patrzę na drogę.
- Tak.
Do Londynu zostało mam jeszcze trzy godziny.
- Ross pójdę na chwile spać - Kładę głowę na oknie i zamykam oczy.
- Za godzinę będzie postój.
- To mnie obudź.
Leniwie otwieram oczy i czuję jak trzęsie autem. Zdezorientowana otwieram oczy i ku mojemu zdziwieniu widzę las ?! Gęsty las !!
Nagle samochód się zatrzymuje. Odpinam pasy.
- Rossy ?! - Blondyn wysiada, ja odrazu za nim - Ross !! - Wychodzę z auta.
Rozglądam się do dookoła. Droga do autostrady jest jakieś kilkadziesiąt kilometrów, a wokół mnie las. Boje się.
Lynch otwiera bagażnik. Podchodzę do niego - Co tu się dzieje ? - Pytam spanikowanym głosem.
- Wejdź na tylnie siedzenie ! - Rozkazuje i szuka czegoś.
- Co ? - Marszczę brwi.
- Nie będę powtarzać, wchodź do auta ! - Na chwilę zerkną na mnie i znowu na auto.
- Okey - Robię to co każde i wchodzę.
Siadam na pierwszym siedzeniu. Jestem spanikowana i trzęsę się. Słyszę jak zamyka bagażnik i po chwili otwiera drugie drzwi.
Wchodzi rzuca koc na bok. Przybliża się i całuje mnie, namiętnie - Zaraz !! - Odpycham go.
- Co ? Przecież okres Ci się skończył i dopiero zobaczę Cię we wtorek - Znowu się przybliża.
- Jesteś szalony !! Jesteśmy w lesie, a ty chcesz się pieprzyć !! Przecież może być tu policja !!
- Przestań - Śmieje się prosto w oczy - Wiesz ile kierowców pieprzy w takich miejscach dziwki i nic z tym nie robi policja.
- Sugerujesz że jestem dziwką ?! - Marszczę brwi.
- Nie, jesteś moją dziewczyną - Dotyka moje policzka - To co ?
- Okey - Blondyn uśmiecha się jak dziecko i kładzie na mnie...
Nie wiem ile czasu minęło, ale jest mi dobrze z nim, Hmm dobrze to za mało powiedziane szczerze nie mogę tego określić.
Blondyn zmienia pozycje na siedzącą, nie odrywając ust siadam na nim i całym ciałem opieram się na jego klatce, czuję jak delikatnie dotyka mnie opuszkami palców, szczególnie plecy.
- Czas zakończyć - Wydusza pomiędzy naszymi ustami.
- Nie !!
- A kto tak się bał i nie chciał ? - Chichocze, zjeżdżam do jego szyj.
- Kocham Cię !!! - Mruczę.
- Ja Ciebie też - Suwa mnie na bok. Okrywam się cała kocem.
- Co robisz ?
- Ubieram się, potem wyjdę i ty się na spokojnie ubierzesz - Zakłada spodnie, a po chwili bluzkę - Czekam na zewnątrz - Całuje mnie w czoło i wychodzi.
Ogarnięcie zajęło mi mniej niż pięć minut. Poprawiam włosy i wychodzę.
Chłopak gada z kimś przez telefon. Podchodzę do niego i obejmuje.
- Muszę kończyć, narazie - Odkłada telefon do kieszeni.
- Kto to, kochanie ?
- Mój brat - Obejmuje mnie w tali.
- Masz brata ? - Marszczę brwi.
- A nawet dwóch i siostrę - Uśmiecha się - Chcesz spać u mnie we wtorek ?
- O niczym innym nie marze - Całuje go.
- To przyjedź do mojego biura o dwudziestej, idziemy - Puszczam go.
- Skąd znasz te lasy ?
- Wiele razy tu byłem - Wsiada za kierownice, a ja zajmuje miejsce na miejscu kierowcy.
Jest po osiemnastej. Lynch parkuje pod moim apartamentem. Pada deszcz, ulewa, dobrze że moja bluza ma kaptur,bo blond włosy Rossa już są mokre.
- Twój bagaż - Podaje mi walizkę - Rosie, nie płacz - Tuli mnie - To tylko dzień.
Puszczam chłopaka, widzę jak woda spływa z jego włosów na twarz.
- Romantycznie - Powoli przybliża usta i całujemy się, kładę ręce na jego ramionach.
- Kocham Cię, kurwa tak bardzo Cię kocham, Rossy.
Puszcza mnie i tylko patrzy.
- Widzimy się we wtorek, Rosie - Wsiada do auta i odjeżdża.

Nowy rozdział !! Chcę ogłosić że w czwartek jadę na 4 dni i nie wiem czy będzie rozdział.

Zapach Kobiety // Ross Lynch ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz