Minęły trzy dni w szpitalu.
Mała czuje się coraz lepiej. Dziś odpieli
od kroplówkę, wiec mogę zacząć karmić.
Od tych trzech cholernych dni byłam raz w domu.
Musiałam przyzwyczaić się do rozkładanego fotelu.
Ross powoli przyzwyczaja się do roli ojca.
Niedawno Anastasia obudziła się, a teraz ją karmię.
- Cześć, dziewczyny.
Do pokoju wchodzi narzeczony. Dziś jest jakiś szczęśliwy.
- Hej.
Podchodzi do mnie i całuje.
- Jak się czujesz ?
Siada na końcu fotelu.
- Dobrze - Miziam małą po twarzy - Dziś nas mają wypuszczać.
Ubieram się i kładę małą na piersi.
- To super ! - Mówi podekscytowany - Ale ja... Dziś mam klientkę.
- Ty masz same klientki, a klientów - Podnoszę brew. Narzeczony śmieje się.
- Rose, bo teraz tylko dziewczyny piszą. Nie zdradzam Cię.
Kładzie dłoń na moim kolanie.
- Wiem, żartuje.
Robie skromny uśmiech i całuje dziecko w główkę.
- To zaraz ogarnę rzeczy i idziemy, bo na pewno chcesz odpocząć.
Wstaje i całuje mnie, ale z jednego, niewinnego całusa zaczyna się całowanie.
Lynch wchodzi na fotel. Delikatnie kładzie się na mnie, uważając na Anastasie.
Nagle dziewczynka zaczyna płakać.
Wybucham śmiechem.
- Ugh, Okey... - Chłopak siada.
- Musieliśmy ją obudzić.
Zaczynam ją uspokajać.
- Dobra, dokończymy w domu - Marudzi.
- To ją uspokoję i zaczynam się szykować.Od kiedy przyjechaliśmy ze szpitala i uśpiłam małą.
Ross nie dawał mi spokoju. Uległam. Tak naprawdę jestem z nim szczęśliwa, myślałam ze po tym zdarzeniu, pójdę z nim po jakimś miesięcu, a tu minął ledwie tydzień.
Wiem że ma cholernie ciężki charakter ale kocham go.
- Rose, musimy już kończyć.
Powoli schodzi ze mnie i kładzie się obok.
- Czemu ?! Wszystko dobrze idzie - Biorę głęboki wdech - Mała śpi, nikt nam nie przeszkadza... Może coś jest ze mną ?
Lynch prycha i przeciera czoło.
- Z tobą wszystko dobrze, skarbie ale zaraz mam klientkę.
Siada na łóżku.
- Nie idź - Mowię to marudnym głosem - Zrobimy co będziesz chciał ale nie idź.
Kładę się na jego plecach i całuje policzek.
- Chciałbym ale praca to praca.
Nie przestaje go całować.
- Rossy, proszę.
Prawą dłoń zniżam w dół.
- Rose, grasz nie czysto - Chichocze.
Nie zwracam uwagi na jego słowa.
- Rose !
Sekundę przed tym co miałam " zagrać " słyszałam płacz Anastasi.
- Cholera !
- Ha ! Dziękuje córeczko - Mówi triumfalnie blondyn.
Zakładam szlafrok i podchodzę do łóżeczka.
- O której będziesz ?
- Około dwudziestej drugiej - Podchodzi do mnie - Lece się szykować.
Całuje mnie.- Widzę że teraz pomiędzy Rossem, a tobą wszystko się układa - Mówi przyjaciółka, biorąc łyk kawy.
- Tak, teraz wszystko idzie dobrze, jeszcze tylko ślub i patrzeć jak dorasta córeczka.
Siada na przeciwko niej na kanapie.
- Ehh, zazdroszczę.
- Nie martw się ! Napewno znajdziesz kogoś kto Cię pokocha - Biorę łyk soku - Wiesz, może Christiana...
- Christian Jams ?! - Przerywa mi dziewczyna.
- No... Tak, a co ? Znasz go ?
- Nie, znaczy znam jego kuzynkę bo razem studiowaliśmy i... - Zaczyna się jąkać - Rose, on nie żyje.
Nagle przez moje ciało przechodzi paraliż.
- Co ?! Przecież niedawno z nim pisałam !! Cholè !!
- Niedawno został zamordowany - Mówi to z spokojem.
- Cholera ! Przecież on nie miał wrogów.
Przecieram twarz.
- Skąd wiesz ?!
- Może to kochanek jego żony.
- Słuchaj, Rose wiem że to głupie ale - Przeciera dłonie ze zdenerwowania - Nie wydaje Ci się dziwne jak Ross wychodzi w nocy, a na drugi dzień jest jakieś morderstwo, że jak raz mówiłaś miał czerwone plamy na koszuli ?!
Zapada cisza. Nagle Wybucham śmiechem.
- Cholè, znam go dobrze. Wiem z kim sypiam.
Kładę dłoń na klatce.
- Ja bym na twoim miejscu uważała.
- Przesadzasz.
Macham ręką.
- Oby...Siedzę przy komputerze i zaczynam pisać nowa książkę.
Jest dość późno. Czekam na narzeczonego.
Nie wiem czemu ale myśle nad tym co powiedziała mi Cholè. Chris miał te same podejrzenia ale był schlany i gadał głupoty.
Sama nie wiem co mam myśleć.
Wpatrując się w ekran laptopa dostaje wiadomość.
Wchodzę w nią. Tytuł ma interesujący.
Napewno Cię to zainteresuje...
Otwieram ją i widzę zdjęcie mojego narzeczonego, a na jego kolanach siedzi jakaś blondyna w skąpym ubraniu i całuje go.
- Co ?!
Nie mogę na to patrzeć. Zamykam komputer.
To nie może być prawda.
Słysze że drzwi się otwierają. Wstaje od stołu i podchodzę do nich.
Widzę blondyna. Ma rozpięty kołnierz i pachnie od niego duszącymi damskimi perfumami i papierosami.
- Ooo Rosie ! Nie śpisz ? - Pyta zdziwiony.
- Jak widzisz nie !! - Warknęłam.
- Wszystko w porządku ?
- Wiesz... - Podchodzę do niego - Gdzie byłeś ?
- Rose, już Ci mówiłem z klientką.
Uśmiecha się i przewraca oczami.
- To czemu pachniesz damskimi perfumami ?!
- Bo w tym lokalu było pełno kobiet.
Wzrusza ramionami. Widzę na szyj malinke.
- Dlaczego masz na szyj malinke ?
- Co ?! - Blondyn dotyka tam dłonią - Rose, to siniak Anastasia mi walnęła zabawką... W ogóle co Ci jest ?!
- Co mi jest ?! Chodź...
Prowadzę go do salonu i otwieram komputer - To mi jest !!
Pokazuje na ekran laptopa.
- Kto to ?!
- To było kiedyś na imprezie, jak się jeszcze nie znaliśmy, skarbie...
- Ross, nie jestem głupia !! Masz kochankę ! Przyznaj się.
Przewraca oczami.
- Nie mam, ile razy mam Ci mowić !!
Czuje jak łzy napływają mi do oczu.
- Nie wierze Ci !! - Odchodzę kilka kroków - Dziś spisz na kanapie !!
Idę na górę.Nie mogę zasnąć.
Przewracam się z boku na bok. Nienawidzę takich kłótni.
Chciałabym z nim wszystko to wyjaśnić, nawet jeśli ma to chce aby to mi teraz powiedział... Może coś z tym zrobię.
Cicho wychodzę z sypialni i schodzę na dół.
Przy dole słyszę rozmowę Lynch przez telefon.
- Chce z tym skończyć !! - Krzyczy.
- Riker to mnie niszczy !! Czy ty kurwa tego nie rozumiesz.... Nie... Wiem co obiecywałem ale ona jest wyjątkiem !!
- O co chodzi ? - Szepcze do siebie i układam plecy na ścianie.
- Wiem kim jestem ! Ale to nienormalne.... Ale.... Okey, zrobię to... Jutro to zrobię... Jutro przyjdę rano do Ciebie... Narazie....
Gdy tylko się rozłącza uciekam na górę. Zamykam drzwi i siadam przy nich.
Niech to będzie sen !! To nie może być prawda !!Chce powiedzieć że zostały mi jeszcze dwa rozdziały i Epilog !!! Komentować !!
CZYTASZ
Zapach Kobiety // Ross Lynch ✔️
Romance" Jeśli uwiedziesz duszę kobiety, z ciałem pójdzie łatwiej " Jego chora obsesjia, ona przekona się o tym. Miłość zabija, dla niego zrobi wszystko. Chciwa sława, on o tym dobrze wie. Jej zapach, dla niego narkotyk, bez którego nie może żyć, pragni...