27. Spieprzaj z mojego życia

526 38 3
                                    

Ból w podbrzuszu nie ustępuje, nie pamietam kiedy miałam tak bolesny okres.
Zaraz mam iść przejść się z chłopakiem po mieście. Poprawiam włosy i wychodzę z łazienki na dół. Próbuje zachować spokój i uśmiech na twarzy.
- Gotowa - Schodzę z ostatniego schodka. Blondyn odwraca się.
- Rosie - Podchodzi do mnie - Pięknie - Kładzie dłoń na mojej tali i Przysuwa. Nosem dotyka mój nos.
- Dziękuje - Całuje go.
- Boli Cię jeszcze ? - Patrzę zatroskany na mnie.
- Tak, ale nie przejmuj się - Rękoma oplątuje jego szyje.
- Później mogę Ci pomóc - Składa delikatny pocałunek na moich ustach.
Po niedługim spacerze wróciliśmy do domu.
Naprawdę miasto jest daleko i zamierzam jutro iść ma zakupy, może poczuje się lepiej.
Leże w łóżku z laptopem ma brzuchu. Ross był w łazience.
Gadałam z Cholè przez Twitter'a. Nie chce jej pisać o tym bólu, bo zaraz powie mi ze jestem w ciąży, a to nie prawda.
Drzwi do sypialni otwierają sie i podnoszę wzrok na chłopaka. Odkłada rzeczy do szafy.
Podchodzi do łóżka, zabiera mi laptopa i kładzie na stolik nocnym.
- Skarbie - Kładzie się na mnie i całuje w szyje - Źle się czuje.
- Jutro dam Ci spokój - Łapie za dwa końce bluzki, podnoszę ręce do góry.

Nie wiedziałam że ten świetny dzień zakończę sama w łóżku.
Ross obraził się że nie dałam mu przyjemności.
Przecież wie że źle się czuje, a ten chce tylko jedno.
Przewracam się na bok, nie chce płakać, to bez sensu.
Patrzę na zegarek. Po pierwszej może się przejdę.
Założyłam sukienkę. Uczesałam włosy. Cicho zeszłam na dół, delikatnie przeszłam obok kanapy.
Drzwi były już otwarte.
Chodziłam brzegiem morza. Piasek wystygnął po ciepłym dniu. Stopy obmywały mi ciepła woda, oceanu.
Przyjemny wiaterek rozwiewał moje włosy.
Myślałam o tym że w dziesięciu procentach mogę zajść, naprawdę to teraz nie chce być, gdyż mam karierę.
Las przy plaży skończył się i zaczęły sie bary.
Ale przy jednym stoliku widzę blondyna, podobny do Rossa, zaraz... To Ross !!!
Podeszłam bliżej. Na szczęście jest sam. Wchodzę na drewniane Belkę,może ta kłótnia była głupia ? Nagle do stolik podchodzi młoda, szatynka z dwa drinkami, jeden dla Lynch'a.
Odsuwam się w tył. Ross uśmiecha sie do niej i flirtują Czuje zazdrość w serce, ze mną nie może to z inną.
Załatwię go jego bronią.
Prostując się i dumnie idę w jego stronę.
- Witam, panie Lynch - Podchodzę do jego stolika.
- Rose ?! - Pyta zaskoczony - Znaczy panno Rose - Patrzy na dziewczynę.
- Widzę że jest tu pan z dziewczyną - Patrzę podejrzanie na szatynkę.
- O nie !! Ross zaprosił mnie na drinka - Śmieje się. Podnoszę brew i zerkam na przestraszonego chłopaka - Kojarzę panią ! Wydałaś najlepsza książkę - Mówi podekscytowana.
- Dziękuje. Mogę się przysiąść ?
- Panno Rose, może...
- Tak !! - Przerywa mu dziewczyna i siadam na przeciwko niego.
- Oh, Naomi - Patrzy na dziewczynę.
- Co ? - Klepie go w ramie. Wyglądają jak para.
- W ogóle co pani tu robi ?
- Ja ? Wakacje. A pan ?
- Też - Bierze łyk drinka.
- A tak poza tym Rose - Podaje ręke do dziewczyny. Dziewczyna wyjmuje słomkę z buzi.
- Naomi - ściska ją.
- Naomi, powiedz. Jak się poznałaś z panem Lynch'em, bo ja z nim pracuje ?
- A więc, siedziałam sama przy stoliku i przyszedł Ross, zaproponował mi drinka. Zgodziłam sie ale była taka kolejka że zaczęliśmy gadać, Ross pózniej obiecał mi romantyczny spacer - Odrazu odwracam głowę w jego stronę. Jest cały czerwony na twarzy.
- A panie Ross....
- Słucham ?
- Nie ma pan kogoś ? Tylko tak pytam - Uśmiecham się bezczelnie.
- Ross mówił że nikogo nie ma - Jak on może ?! Wstaje od stołu.
- Ja muszę narazie iść. Narazie Naomi - Tule dziewczynę i odchodzę.
Szybkim krokiem idę przez plaże.
- Rose, czekaj !! - Słyszę jego głos za sobą. Czuje jak mnie łapie.
- Zostaw mnie ! - Odwracam się do niego.
- Nie chciałem - Tuli mnie.
- Przestań ! - Odpycham go - Najpierw robisz mi awanturę że nie chce się z tobą kochać, a teraz randka z nieznajoma dziewczyną. Dobrze że natchnęło mnie ma ten spacer, bo to by się na łóżku skończyło. Prawda ? - Blondyn spuszcza spojrzenie.
- Rose.... Nie...
- To był chamskie - Podnosi wzrok i patrzy na mnie.
- Skarbie - Podchodzi do mnie. Strzelam mu w twarz.
- Jesteś.... - Nie mam słów i odchodzę.

Wchodzę do domu i odrazu idę na górę. Nie moge przestać płakać.
Przecież kocham go, a jemu zależy tylko na seksie. Dlatego nikomu nie mówi o naszym związku.
Słyszę ze wchodzi do środka. Schodzę na dół.
- Czy ty uważasz mnie za dziwkę ?
- Co ? Rose, daj spokój ! - Wchodzi do kuchni.
- Ale to tak wyglada, nie przyznajesz sie do mnie i tylko się pieprzymy - Podchodzę do niego.
- A co mamy robić ? - Wyjmuje z lodówki piwo.
- Coś innego !
- Wiesz, jesteś szmatą ! - Bierze łyk alkoholu.
- Przesadzasz, kto Ci ufundował ten wyjazd ? - Pokazuje na mnie.
- Nie nawidzę Cię, jesteś popieprzony ! - Podchodzi do mnie i uderza w policzek. Opadam na kolana.
- Boże, Rosie - Podchodzi do mnie - Przepraszam - Podnoszę wzrok.
- Spieprzaj.
- Rose....
- Spieprzaj z mojego życia, raz na zawsze - Wstaje i idę na górę.

Widze komentarze pod tym rozdziałem.

Zapach Kobiety // Ross Lynch ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz