34. Mój...

507 35 4
                                    

Budzę się na torsie blondyna. Lynch śpi, podnoszę się z niego i kładę obok.
Całuje go w policzek i opuszkami palców delikatnie, jeżdzę po jego twarzy.
Kocham, nawet jeśli nie akceptuje dziecka, muszę dać mu czas.
- Rose - Odwraca się w moją stronę.
- Hej - Leniwie otwiera oczy. Przybliżam się - Jak noc ?
- Byłaś wspaniała - Całuje mnie czoło - Która godzina ?
- Po dziesiątej.
- Ugh - Kładzie się na plecy - Myślałem...
- Co myślałeś ? - Siadam przy nim okrywając się kołdrą.
- Nic. Mam dla Ciebie perfumy - Znowu odwraca się w moją stronę.
- Nie rozpieszczaj mnie tak - Kładę się na nim.
- Muszę, przecież jesteś moja dziewczyną.
- Dziewczyną - Spuszcza wzrok. Chciałabym być kim więcej dla niego.

Siedzimy przy stole. Muszę przyznać że rodzina Lynch'ów jest ogromna. Każdy patrzy na mnie dziwnie, gdyż jestem jego nową dziewczyną.
Niektórzy pytają się jak się poznaliśmy albo o moją książkę.
Nagle czuje jak ktoś łapie mnie za ramie. Odwracam się i widzę Rikera.
- Możemy pogadać ?
- Tak - Wstaje od stołu.
- Gdzie idziesz, kochanie ? - Łapie mnie za nadgarstek blondyn.
- Ze mną, zaraz oddam Ci Rose - Odpowiada za mnie. Lynch patrzy na niego wilkiem.
Wychodzimy na taras.
- Rose, przepraszam że nazwałem Cię wtedy dziwką ale znam Rossa.
- Rozumiem - Przytakuje.
- Głupio mi z tego powodu.
- Riker, rozumem - Łapę go za rękę i patrzę na niego - Okey.
- Dzięki.
- W ogóle Ross mi mówił że pracujesz w perfumach.
- Co ?! - Nagle mina blondyna robi się przerażona jakby coś ukrywał - Co Ci mówił ?
- Że robicie razem perfumy i ładnie pachną - Przelizuje wargi.
- No... Tak, robi różne perfumy taki mały nasz biznes - Przeczesuje włosy.
- Oh, Okey. Jak się nazywacie ?
- Nie mamy nazwy - Marszczę brwi - Słuchaj, muszę już iść do mojej partnerki. Narazie - Odchodzi, a ja idę w stronę chłopaka.
- Wszystko dobrze ? - Bierze łyk wina.
- Tak. Daj łyka - Wyciągam dłonie do niego ale on zabiera.
- Zapomniałaś ?!
- A No tak - Śmieje się pod nosem - Mówiłeś ?
- Czekam na wieczór. Chcesz się przejść ?
- Mogę - Całuje go w policzek.
- To wezmę jeszcze jedną lampkę - Bierze butelkę i wlewa cała zawartość do naczynia.
- Wiesz jak lubię wino - Krzyżuje ręce na piersi.
- Możesz powąchać - Chichocze i podaje mi kieliszek.
- Bosko - Śmieje się.
Łapie mnie za talie.
- Idziemy - Podkłada mi kieliszek pod nos.
- Spadaj - Odpycham jego dłoń i śmiejemy się.
- Kocham Cię - Całuje mnie w policzek.
Chodźmy po lesie. Naprawdę to spodobała mi się ta miejscowość i ten dom.
Wtulona w ramie blondyna, obserwuje małe jeziorko.
- Twoja rodzina jest bogata - Odwracam się w jego stronę.
- Tak, każdy ma solidną pracę, więc - Dopija ostatni łyk.
- To super - Patrzę na pusty kieliszek.
- Co ?
- Daj liża tej kropelki - Wyjmuje język.
- Zaraz, zaraz - Zabiera kieliszek - Jakbyś nie była w ciąży dałbym Ci całą butelkę. Dziewięć miesięcy bez alkoholu.
- A ty będziesz bez seksu musiał wytrzymać - Robie bezczelny uśmiech.
- Są rożne pozycje.
- Ross - Szturcham go w ramie - Dobra, wracajmy.

- Rosie.
- Słucham ? - Zakładam ostatni kolczyk.
- Zawiąż mi krawat - Prostuje się i odwracam do niego.
- Nauczysz się w końcu - Podchodzę do niego i zaczynam wiązać.
- Pięknie pachniesz - Podnoszę wzrok na niego.
- Dziękuje.
- Wszyscy pozazdroszczą mi takiej damy - Całuje mnie.
- Już - Kładę dłonie na jego klatce.
- Jesteś wspaniała - Obejmę mnie.
- Dlaczego mi tak słodzisz ? Zrobiłeś coś ? - Śmieje się.
- Za chwile coś zrobię - Podnosi lewą brew.
- Panie Lynch, pan taki szarmancki.
- Panno Rose - Łapie mnie za dłoń - Ociekasz cała seksapilem - Całuje mnie w szyje.
- Ross.
- Rose - Podnosi wzrok.
- Nie jesteśmy w pracy.

Siedzę przy stole, obok Lynch. Każdy ubrany jest elegancko, ja mam na sobie elegancką sukienkę.
Od początku kolacji gadam z dziewczyną Rikera.
- Jesteś genialną pisarką - Pochwala mnie Savannah.
- Dziękuje, a ty czym się zajmujesz ?
- Tańcem - Bierze łyk trunku.
- To fajnie - Przytakuje.
- Kochani ! - Odzywa się ojciec Lynch'ów i wstaje z kieliszkiem - To nasze dwudzieste spotkanie z rocznicy ślubu jak i śmierci mojej pierwszej żony. Chce abyśmy spędzili ten wieczór w przyjemnej atmosferze, a za rok, kto wie ? Może w większym gronie - Śmieje się, jak wszyscy - Za nas - Bierze kieliszek do góry, a potem łyk i siada.
- Chce coś powiedzieć - Ross wstaje od stołu z kieliszkiem - Gdy tata mówił że może spotkamy się za rok w większym gronie. Nie może, napewno - Zerka na mnie. Miny każdego członka są bez emocji - Moja partnerka, a jednocześnie najlepsza pisarka, Rose Grey jest w ciąży - Pokazuje na mnie. Wszyscy chorem gratulują mi - I mam jeszcze jedną sprawę - Odkłada kieliszek - Wiem że mam ciężki charakter ale - Klęczy przede mną - Zostaniesz moja i tylko moja - Wyjmuje pudełeczko.
- Oh, Ross - Zerkam na wszystkich - Tak - Blondyn zakłada mi pierścionek na palec. Podnosi się i odrazu tuli mnie.

Siedzimy przy stole. Niedługo dojdzie północ.
Wszyscy nam pogratulowali. Trochę są zdziwieni tym wszystkim, ale muszę przyznać że Ross postarał się z pierścionkiem.
- Który tydzień ? - Pyta siostra mojego narzeczonego.
- Czwarty - Zakładam pasmo włosów za ucho.
- A sorry że pytam ale planowaliście ? - Pyta brat. Zerkam na chłopaka, który je sałatkę, chyba ją uwielbia bo wziął całą miskę.
- Nie, nie planowaliśmy.
- Ross, odkąd pamiętam nie umiał opanować popędu - Prawda.
- Nie twoja spraw.
- Macie już imię ?
- Znaczy dziewczynka może Kathrina lub Cassandra, a chłopiec to niech Ross zdecyduje - Śmieje się.
- Słodko - Dodaje dziewczyna Rikera.
- Która godzina ?
- Niedługo pierwsza.
- Idziemy ? - Odwracam się do partnera .
- Okey - Wstajemy od stołu. Chce trochę poświętować z Rossem w pokoju.
- Po co Ci ta miska ?
- Bo kocham tą sałatkę ?! - Marszczę czoło.
- Rose, on tak zawsze - Tłumaczy Rocky.
- Okey - Idziemy na górę.

Zapraszam na komentarze i gwiazdki.

Zapach Kobiety // Ross Lynch ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz