33. Rodzinny wyjazd.

494 36 3
                                    

Od godziny byliśmy w drodze do rodzinnego domu Lynch'ów.
Blondyn był trochę spięty i odkąd przyjechał po mnie.
- Jak noc, kochanie ? - Kładę dłoń na jego kolanie.
- Okey, miałem jeszcze spotkanie z klientem - Wpatrzony jest w drogę - A u Ciebie ? Jak się czujesz ?
- Dobrze, tylko w nocy miałam mdłości - Spuszczam wzrok na swoją dłoń - A dziś jest to spotkanie z całą rodziną ? - Jadę dłonią bliżej jego.
- Nie, teraz wszyscy przyjeżdzają. Dopiero jutro - Ręką wędruje na to miejsce - Rose, przestań ! Prowadzę, a jest ruch.
- Dobrze - Zabieram dłoń i rozsiadam się w fotelu - Długo jeszcze ?
- Godzinkę - Stajemy przy bramkach.
- Wiesz... Ross... bo...
- To o dziecku ? Mów ? - Wzdycha.
- Znalazłam prześliczne łóżeczko dla dziecka - Mówię podekscytowana.
- A znasz może płeć dziecka ? - Rusza.
- Nie.
- To narazie po co łóżeczko ?! Jak na przykład kupisz niebieskie, a będzie dziewczynka.
- Spokojnie... - Cieszę się że tak się interesuje - A chcesz dziewczynkę ?
- Bez różnicy - Zmienia bieg - A ty ?
- Oczywiście że dziewczynkę - Dotknęłam brzucha.
- Tylko proszę jak będziesz u mnie mieszkała to nie gadaj ciągle o dziecku.
- Wiesz, że twój ukochany będzie z tobą mieszkał.
- Kto ? - Marszczy czoło.
- Vader - Śmieje się pod nosem - Dlaczego jesteś taki spięty ?
- A... bo... No...
- Gadaj !
- Bo kiedyś dowiedziałem się ze wszyscy przyjadą z partnerami, a ja nie miałem nikogo bo byłem zajęty pracą i wynająłem dziewczynę. Wszystko super było każdy uwierzył że jesteśmy para ale na wydało się na końcu i jakby się pytali to wiesz - Macha ręką.
- Okey, rozumiem.

Dom znajduje się w lesie. Ogromna posiadłość, widać że jego rodzina to milionerzy.
Ross podjeżdża  pod sam dom.
- Wezmę twoje bagaże - Mówi i wysiada.
- Dobrze - Odpinam pasy i wychodzę.
- Ross !! - Mówi kobieta i podchodzi do nas.
- Witaj, Amanda - Całuje blondyna w policzek.
- O a to kto ? - Blondynka podchodzi do mnie z uśmiechem.
- Moja partnerka.
- Miło, Amanda Lynch - Podaje mi dłoń.
- Rose Grey - Zaciskam ją.
- Ktoś jest jeszcze ? - Blondyn podchodzi do nas.
- Tak, Riker z dziewczyną, Rydel i Ellington - Mówi. Rozglądam się po posiadłości - Chodźcie, zaraz będzie reszta rodziny.
Ruszamy za kobietą do środka.
- Nasz pokój jest na górze - Szepcze mi do ucha.
- Rozgościcie się - Mówi i odchodzi po chwili.
Idziemy w stronę pokoju blondyna.
- Ross - Odwracam się i widzę blondynkę.
- Rydel, Hej - Podchodzi do niej i całuje w policzek.
- Hej, co u Ciebie ?
- Okey.
- A ta ślicznotka to Kto ? - Dziewczyna podchodzi do mnie.
- Moja partnerka - Podchodzi i obejmuje, Ross.
- Rose Grey - Podaje jej dłoń.
- Rydel Lynch - Ściska.
- Niedługo Ratliff - Wtrąca blondyn.
- Oh, narazie nie śpieszy  nam się ze ślubem - Patrzy na Rossa - Dobra, lecę na dół, Narazie - Puszcza mi oczko i odchodzi.
Wchodzimy do ogromnego pokoju.
Podchodzę do okna na który widok prowadzi na cały wielki ogród.
- Chcesz się przespać ? - Kładzie podbródek na moim ramieniu.
- Narazie nie.
- Bo zaraz jest małe spotkanie w ogrodzie - Obejmuje mnie od tyłu - A w nocy nie dam Ci spać.
- Ale tu ? Ross.
- I co z tego że tu. Ważne by nadrobić noc - Całuje mnie w policzek - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - Śmieje się - Myślisz że polubią mnie ?
- Napewno - Puszcza mnie i siada na łóżku.
- Powiesz ? - Siadam na nim okrakiem. 
- Oczywiście - Całuje moją szyje.
- Za dziewięć miesięcy będziesz ojcem - Nosem dotykam jego nosa.
- A już nie jestem ?
- Co to za różnica - Całuje mnie. Delikatnie odpinam jego guziki koszuli.
- Nie teraz - Wstaje i bierze mnie na ręce.
- Chodź na dół - Stawia mnie na podłodze i łapie za dłoń.
Siedzimy na trasie. Czuję się trochę zestresowana. Już poznałam ojca Rossa.
- Kiedy będą wszyscy ? - Pyta Riker, tuląc ramieniem swoją dziewczynę.
- Wieczorem - Odpowiada Amanda. Chłopak odwraca głowę w moją stronę.
- Buziak ? - Szepcze i całuje go.
- Ross przestań się zgrywać - Wtrąca Riker. Chłopak odrywa się i patrzy na brata.
- Ja chociaż okazuje uczucia - Całuje mnie w policzek.
- Tak jak tamtej - Śmieje się najstarszy z rodzeństwa.
- Możecie ? - Wtrąca ojciec - Może coś mocniejszego do picia ? Panie ?
- Ja podziękuje - Wtulam się w ramie Rossa.
- Wino - Dodaje Lynch. Zerkam na blondyna.
- Tak słabo ? - Szepcze do niego.
- Nie chce być za mocny - Podnosi lewą brew.
Jest po dwudziestej drugiej. Cała rodzina się już zjawiła.
Przywitałam się z każdym, byli trochę zdziwieni że jestem partnerką Rossa, szczerze chce widzieć jutro ich reakcje jak Ross ogłosi moją ciąże.
- O jedenastej śniadanie - Rzuca Lynch. Odwracam się od widoku z okna i podchodzę do łóżka.
- Okey - Kładę się i Okrywam kołdrą. Blondyn leży przy ścianie.
- Przy lampce ? - Zerkam na niego.
- Możesz zgasić - Chłopak wykonuje moje polecenie.
- I pod kołdrą - Zakrywa mnie kołdrą i zaczynamy się całować.

Komenty i gwiazdki widzę.

Zapach Kobiety // Ross Lynch ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz