Wpatrywałam się w niego zszokowana, nie mogąc uwierzyć, że on jest prawdziwy i to nie jest tylko moja wyobraźnia. Blizny na jego twarzy były na to żywym dowodem, czułam chropowatą powierzchnię starych ran. Uśmiech ustąpił miejsca zaniepokojeniu, które wypisało się na jego twarzy, zaczęłam się jąkać.
- J-J...J...
- Co się stało, kochanie? Znasz tylko jedną literę alfabetu?
Nie może być.
- Teraz we mnie wierzysz?
Moja ręka spadła na mój bok, zrobiłam kilka kroków z dala od potwora, który stanął przede mną i zachichotał ponuro.
- Nie, nie. To nie prawda, to zbyt niemożliwe! - wykrzyknęłam, wskazując oskarżycielsko palcem na niego, ponieważ był w błędzie.
Dźwięk czegoś walącego w ścianę przerwał naszą bitwę spojrzeń. Spojrzałam na drzwi zanim się otworzyły, to był jeden z pracowników. Odwróciłam się, potwór nadal stał przede mną, mały uśmiech zdobił jego usta.
- Madam, wszystko w porządku? - zapytał.
- Nie widzisz go?
Zmarszczył brwi.
- Kogo madam? - Wskazałam na ducha, ale mężczyzna wzruszył tylko bezradnie ramionami. - Nie wiem o czym mówisz madam.
Co? Naprawdę?
- Nie widzisz go? Żartujesz sobie ze mnie? On tak jakby tutaj stoi! - Pokazałam gdzie stoi potwór.
Potrząsnął głową, powoli się wycofał.
- Możesz mi tylko powiedzieć czy masz dodatkowe wiadro z farbą? Gdzie je położyłaś? - westchnął głęboko, pomasowałam moje skronie.
- Jest tam. - wskazałam na szafkę pod zlewem.
- Dziękuję - powiedział, idąc w stronę szafki i biorąc puszki z farbą. Zamknął ją i odszedł. Stałam przed potworem, mrużąc na niego oczy.
- Jesteś nieprawdziwy. Jesteś tylko moją wyobraźnią. Nawet ten mężczyzna cię nie widział! - Zadrwił, podchodząc bliżej.
- On nie zasługuje na moją obecność, ale ty tak.
Skrzywiłam się kiedy chwycił oba moje ramiona, ciągnąc mnie w kierunku swojego nienaturalnie zimnego ciała. Śmierć jest tak zimna jak lód, nie czujesz nic. Bez szczęścia, bez smutku, a nawet bez bólu. Nic.
- Odejdź ode mnie - szepnęłam cierpko, kiedy on pochylił się naprzód.
Zimny oddech uderzył w moją szyję, gdy on śmiał się z mojej żałosnej walki.
- Będę miał tak wiele zabawy strasząc cię Lucinda. Tak wiele zabawy. - Polizał śmiało mój policzek, jęknęłam oburzona. Obrzydliwy sukinsyn. Zniknął w mgnieniu oka, kiedy wycierałam jego ślinę. Badałam wzrokiem pokój w poszukiwaniu jakiegoś znaku jego obecności, ale nic tam nie było.
Poszłam w kierunku zlewu, odkręciłam kran. Umyłam pozostałości jego śliny z mojego policzka i wyszłam z kuchni. Wspięłam się po schodach i poszłam wprost do pokoju w którym byli pracownicy zajęci malowaniem. Zapach farby był silny i drażnił mój nos, ale wolałam być tu niż ryzykować kolejnym spotkaniem z potworem.
Pracownikom moja obecność nie wydawała się przeszkadzać, kontynuowali swoją pracę jakby nie było mnie w pobliżu. Gapiłam się na nich, kiedy walili młotkiem tu, a tam malowali ściany na biało. Obraz krwi barwiącej to wszystko przyprawił mnie o dreszcze, kiedy przypomniała sobie co stało się kilka minut temu.
CZYTASZ
Hex [h.s.] tłumaczenie pl
FanfictionŻeby złamać klątwę trzeba zabić tego, kto ją rzucił. okładka: @anarchyofstyles zwiastun: @BoundToLove Najwyższa pozycja oryginału: #51 w Fanfiction Najwyższa pozycja tłumaczenia: #66 w Fanfiction