Rozdział 67

1.6K 146 50
                                    


No to od tego rozdziału będzie tylko ciekawie i DUŻO Harry'ego! Jazda bez trzymanki kurde


Wstając z podłogi syknęłam z uderzającego bólu w nodze, po czym przytulił mnie do swojej klatki piersiowej.

Nie jestem ciężka?

Jego spokojna twarz, ani trochę się nie skrzywiła, co sugerowało, że ważę tyle ile piórko.

Owinęłam ręce wokół jego szyi, gdy wyszliśmy z celi.

Spoglądając na martwe ścierwo, które Harry zabił kilka chwil temu, skrzywiłam się i zamknęłam oczy.

Zadrwił, kręcąc głową.

- Po prostu stąd chodźmy.

Moje serce zatrzymało się na sekundę, gdy metalowe drzwi otworzyły się, a chwilę później zobaczyliśmy Felixa i kilka pielęgniarek, które miały wymalowany szok na twarzach.

- J-Jak? - wyjąkał Felix, patrząc to na mnie, to na Harry'ego.

W mgnieniu oka staliśmy już poza piwnicą. Spojrzałam do tyłu i zobaczyłam jak wszyscy leżą na podłodze. Krew gromadziła się wokół ich ciał.

Gdy nastąpiła kolejna fala strażników i pielęgniarek, otoczył nas oboje czarny dym.

Zanim się zorientowałam, staliśmy już przed znanym mi już domem Harry'ego.

Mój oddech wydobywał się z dymu, gdy zimne powietrze uderzyło w nas.

Las wyglądał tajemniczo i niebezpiecznie w ciemności.

Tylko pełnia księżyca dawało światło w otchłani ciemności.

Harry ruszył w kierunku frontowych drzwi, miażdżąc śnieg.

Zaczęłam widzieć gwiazdki w chwili, gdy weszliśmy do domu.

Usłyszałam, jak Grace sapnęła, prawdopodobnie widząc mój stan.

- Ona marznie, lepiej opatrzmy szybko te rany. Skąd ona je ma, Harry, co się stało? Torturowali ją?

Harry milczał i zignorował ich, jakby byli niczym.

Gdy pędził po schodach, rozejrzałam się i zauważyłam, że niesie mnie do sypialni.

Drzwi otworzyły się i gdy już byliśmy w środku, Harry położył mnie na łóżku.

W pokoju było zimno i ciemno, ale za raz zasłony odsłoniły się, wpuszczając światło księżyca.

Jęknęłam z bólu. Jedne czego chciałam to pozbyć się tego cierpienia.

- Shh... - uciszył mnie, odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy, patrząc na mnie z niepokojem.

- Te rany wyglądają na głębokie, więc przestań się ruszać. - upomniał mnie Harry, oddalając moje dłonie od rannej nogi.

- Łatwo ci powiedzieć. - oddychałam głęboko, mrużąc oczy. - To nie ty tego doświadczasz.

Pokręcił głową, wpatrując się we mnie.

- Przeżyłem o wiele gorszych sytuacji.

Zatrzymałam się, analizując jego słowa, gdy ten rolował ręcznik.

- Ugryź to. - przycisnął materiał mi do twarzy, a ja zastanawiałam się, po co mam to robić.

To wtedy jego dłonie doznały kontaktu z moimi ranami, a ja zapłakałam w bólu, kopiąc jego dłonie.

Hex [h.s.] tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz