Rozdział 1

10.8K 548 310
                                    

●Obecny czas●

~ Czerwiec ~

10:47

- Silent Maund! Nowe miejsce do rozpoczęcia nowego życia! - krzyczała moja mama, jej włosy latały na wietrze, kiedy nasz samochód przejechał obok powitalnego znaku.

Witamy w Silent Mound.

Zmarszczyłam brwi na nazwę, brzmiała przerażająco i niegościnnie. 

- Mamo, czy to nie dziwnie nazwać miasto Silent Mound? - zapytałam, zaszydziłam kiedy potrząsnęła głową. - Serio, mamo! Pomyśl!

- Nie jest... Nie wiem. Co z tego, że nazwa jest dziwna? Jest wyjątkowa! - wykrzyknęła. - Poza tym, twój dziadek mieszkał tutaj, i jego ojciec, i ojciec jego ojca...

Zamknęłam moje oczy i odpłynęłam myślami gdzieś daleko, podczas gdy ona kontynuowała przemówienie o mojej rodzinie. Kogo obchodzi czy mój dziadek albo nawet moi przodkowie mieszkali tutaj? Ja tylko chcę wrócić do domu, wrócić do mojego miasta, wrócić do mojego miejsca, moich przyjaciół, mojej starej sypialni i mojego ojca.

- Dlaczego mamy zostawić cokolwiek? Czemu ty i tata nie mogliście po prostu porozmawiać i dogadać się? - zapytałam, a ona spojrzała na mnie z irytacją.

- Lucy, idź do swojego taty i zapytaj, czemu spał z inną kobietą.

Ja tylko zamknęłam moje usta, wiedząc, że jeśli będę sprzeczać się dalej, będzie zdecydowanie na mnie krzyczeć. Ale jedno pytanie wydawało się pozostawać w mojej głowie, czekając aż zapytam i poznam odpowiedź. I zapytałam zbijając ją z tropu, otworzyła szeroko oczy, kiedy powiedziałam:

- Dlaczego nie obroniłaś się jak jego żona? Dlaczego po prostu pozwoliłaś mu to sobie zrobić?

Wzruszyła ramionami, jej usta zaciśnięte były w szczelną linię, ręce były mocno zaciśnięte na kierownicy, tak, że jej kostki pobielały. 

- Chciałabym znać odpowiedź, Lucy, ale jeszcze nie znam - wymamrotała. Spojrzałam w dal nie chcąc się już kłócić.

Samochód skręcił w lewo, i w prawo, aż pojawiło się kilka wysokich budynków. Jechałyśmy w dół drogi, aż dostrzegłam miasto. Zwykłe miasto, dużo ludzi przechodzących przez jezdnię. Mama kontynuowała jazdę, prawdopodobnie czegoś szukając. Gdy uśmiechnęła się i klaszcząc w dłonie powiedziała:

- W końcu! To tutaj! - I zaparkowała przed małym budynkiem.

Supermarket.

Powinnam była wiedzieć.

- Dobrze, kupię tylko kilka artykułów spożywczych na dzisiaj. Okej? Po prostu poczekaj w samochodzie, to nie potrwa długo - powiedziała mama. Wyszła z samochodu, nie wyłączając silnika.

Wtedy, wpadłam na pomysł. Może mogłabym zwiedzić okolicę - zobaczyć całe miasto. 

- Mamo! - zawołałam, a ona zawróciła. - Mogę uzupełnić gaz? - zapytałam. Uśmiechnęła się ze skinieniem.

- Pieniądze są pod siedzeniem! - powiedziała, a ja pokazałam jej kciuk w górę. - Do później! - krzyknęła i zobaczyłam jak wchodzi do środka, zniknęła mi z oczu.

Wspięłam się na siedzenie kierowcy. Wyjechałam z parkingu i pojechałam z dala od supermarketu. Zdałam prawo jazdy, kiedy miałam 17 lat. Podczas szukania stacji benzynowej, rozglądałam się dookoła, widząc różne sklepy. Jedynym powodem, dla którego chciałam zatankować samochód było zobaczenie miasta, i dowiedzenie się czy jest ogromne czy nie. Dajcie spokój, gdzie jest ta pieprzona stacja?! Później kilka zakrętów i obserwując znaki w końcu znalazłam. Boże, dziękuję ci. 

Hex [h.s.] tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz