Rozdział 49

2K 185 85
                                    


Lucinda's Pov

- Więc, to ty jesteś tą dziewczyną, która zniknęła na trzy dni? - zapytała Lyric.

- Widziałam cię kilka razy w telewizji, wiesz, stałaś się przez to całkiem popularna.

Przytaknęłam, nie mogąc temu zaprzeczyć. Myślę, że cała szkoła już o tym wie.

- Ta, to ja. - odpowiedziałam cichym tonem, żeby tylko nasza trójka mogła to usłyszeć.

Przy stoliku zapadło milczenie na kilka sekund, w kawiarni nie było tak głośno, słychać było tylko rozmowy uczniów. Żadnych krzyków, walk, śmiechów, nic, co mogłoby być uznane za hałas, co było przeciwieństwem mojej starej szkoły.

- Nie mogę w to uwierzyć, Grace! Wszyscy ukończymy szkołę za kilka miesięcy? Możesz w to uwierzyć?

Grace skinęła głową.

- Wiem, to szaleństwo.

Czy ona też jest ze starszego rocznika? Spojrzałam na Grace, aby upewnić się, a ona skinęła głową, jakby czytała w moich myślach. 

- Lucy, wiedziałaś, że Lyric potrafi cudownie rysować? - zapytała, a ja pokręciłam głową. 

- To tylko hobby, Grace. Projektuję ubrania, zazwyczaj letnie sukienki. 

To zwróciło moją uwagę.

- Naprawdę? To super! - pochwaliłam ją, a ona uśmiechnęła się, słysząc mój komentarz. 

- Dzięki, Lucy. Doceniam to. 

- Czy macie tu walki na żarcie? - zapytałam Grace z ciekawości, na co ona zmarszczyła brwi.

- Walki na żarcie? Tak, były, ale teraz już nigdy więcej. Dyrektor zakazał takich rzeczy, bo to niedozwolone. - odpowiedziała, po czym wzruszyła ramionami. - Myślę, że zrobiło mu się żal naszego dozorcy.

Roześmiałam się na jej komentarz, zanim wzięłam łyk soku jabłkowego. Właśnie miałam zjeść swoje ciastko, gdy nagle coś uderzyło mnie w tył głowy, a potem rozeszło się kilka śmiechów.

Zdenerwowałam się, zmieszana i zdezorientowana, co mnie uderzyło. 

Spojrzałam w dół, a tam leżało pusty karton po soku. Odwróciłam się w stronę tego idioty.

- Hej, jęcząca suko! - zawołał Matt z uśmiechem, idąc ze swoją grupą znajomych.

Usłyszałam jak Grace narzekała w irytacji, a Lyric westchnęła.

- Co? Nie przywitasz mnie? - spojrzał na mnie zraniony, choć i tak wiedziałam, że tylko udaje. 

Wiedziałam, że to co miałam zrobić, to go ignorować go i modlić się żeby był zmęczony i żeby odszedł. Ale szczęście dzisiaj nie było po mojej stronie.

- No weź, małe ''cześć'' nikogo nie skrzywdzi. 

Zachęcał, klepiąc mnie kilka razy. Starałam się nie krzyknąć, by w końcu to zakończyć, bo robiło się to bardziej irytujące z każdą sekundą. 

- Matt!

Krzyknął jakiś chłopak, zatrzymując go, dzięki czemu mogłam odetchnąć z ulgą. Odwróciłam się, by zobaczyć kto to, ale nie był to żaden z moich kolegów z klasy. 

Prawdopodobnie był młodszy.

- Co jest? Przerwałeś mi, dlatego mam nadzieję, że przychodzisz z czymś dobrym. 

Hex [h.s.] tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz