Rozdział 51

2.1K 175 49
                                    


- Jakie są wyniki?- zapytał tata Doktor Drew, która czytała kilka papierów, jak zgaduję, które zawierały moje wyniki. Skinęła w satysfakcji, zanim spojrzała na mojego ojca.

- Z przyjemnością mogę stwierdzić, że twoja córka odzyskuje w pełni swój wzrok. - stwierdziła z uśmiechem, po czym zerknęła na mnie. - Po prostu nadal bierz swoje leki, a wszystko będzie dobrze, Lucinda. 

- Dziękuję, Doktor Drew. - tata uścisnął jej dłoń.

- Przyjemność po mojej stronie, ale zadzwońcie, jeśli pojawią się jakieś problemy. - kobieta poradziła, podając ojcu papiery. 

- Będziemy. - uśmiechnął się tata, spoglądając na mnie. - Jesteś gotowa, Lucy?

- Tak. Dziękuję Doktor Drew. - uśmiechając się, przytaknęła głową. 

- Nie ma problemu, Lucinda. To moje zadanie, by pomagać i leczyć ludzi. 

Pożegnałam się, zanim wyszłam razem z tatą. 

Ostatni raz kiedy tu byliśmy, to byłam jeszcze całkiem niewidoma i spotkałam dziwne dziecko.

Myśląc o tym, mam wrażenie jakby to było wczoraj, gdy Harry uwolnił mnie z łańcuchów. 

Przestań o nim myśleć w tej chwili! 

- Dlaczego nie towarzyszyła ci dzisiaj? - spytałam znikąd. 

Podniósł wzrok z telefonu i marszcząc brwi spojrzał na mnie.

- O kim mówisz, kochanie? 

- Chodzi mi o mamę. Dlaczego nie była dziś z nami? 

- Mówiła, że czuje się dobrze, miała problem z żołądkiem. - wyjaśnił kiedy wyszliśmy ze szpitala na parking. 

- Tak więc, wziąłem i przyniosłem ci siebie, wiedząc, że chciałabyś kogoś do towarzystwa przy wizycie. 

-Dzięki, tato. Za to, że zawsze jesteś tutaj dla mnie.

Wywołało to u niego chichot, po czym przyciągnął mnie do siebie i złożył pocałunek na czubku głowy.

- Nie ma problemu, Lucy. To jest po prostu to, co tata powinien robić. 

- Ale powinnaś też pomyśleć o mamie. Również chciała z nami iść, ale ze względu na ból brzucha nie mogła. 

Przewróciłam oczami, bawiąc się paznokciami. 

- Tato, nie mam pojęcia jak uda ci się z nią zostać. Popełniała błędy i okłamywała cię. Jak sobie z tym radzisz? 

- Miłość, kochanie. Kocham twoją mamę i nawet jeśli zgrzeszyła, to wybaczam jej, bo ją kocham. - wyjaśnił, a ja położyłam rękę na jego ramieniu, kiedy wyciągał kluczyki, by otworzyć samochód.

- I wciąż jej ufam. Bez zaufania, związek kruszy się szybciej niż mógłbyś przypuszczać. 

Uśmiechnęłam się.

- Nie wiedziałam, że udzielasz porad miłosnych. - śmiejąc się, weszłam do samochodu, czekając na niego, aż uruchomi samochód.

- Lepiej dmuchać na zimne, mówię ci. Trudno jest znaleźć dobrego człowieka w tych czasach, gdzie wszystko jest takie nowoczesne i takie tam... 

Samochód ruszył i wyjechaliśmy z parkingu. Ziewnęłam, było już około szóstej. Wizyta trwała dosyć długo. 

- Jesteś takim dobrym tatą, w przeciwieństwie do innych. Cieszę się, że jesteś.

- Cieszę się, że jesteś moją córką, dzieciaku. 

To mnie zmroziło, a w głowie pojawiły się retrospekcje, gdy zabiłam Randy'iego. 

Zaczęłam ciężko oddychać, wiedząc, że nie zasługuję na życie. Moje myśli to powtarzały.

Ale tym razem, w nich był Harry. Śmiał się maniakalnie, a jego oczy były całe czarne.

- Jesteś mordercą, Lucinda! Jesteś mordercą! Tak jak ja! - krzyczał radośnie, śmiejąc się złowieszczo, wskazując na ciało Randy'iego. 

- Lucy, wszystko w porządku? 

Moje myśli pękły, zwracając uwagę na tatę, który był zajęty prowadzeniem samochodu. 

- C-co, tato? - zapytałam, a on zmarszczył brwi.

- Pytałem, czy wszystko w porządku? 

Zaśmiałam się, chowając moje zdenerwowanie. 

- Nie, wszystko w porządku. Właśnie sobie przypomniałam, że mam pracę domową do odrobienia, gdy już wrócimy. 

Było jasne, że wyglądało to podejrzliwie. Ignorując to, skinął głową.

- Tak więc, okej.

Jego telefon zadzwonił, a na jego twarz wpełzł uśmiech. 

- To pewnie twoja mama. - wyjął telefon z kieszeni i odebrał. 

- Halo? Cześć Louisa, jesteśmy w drodze do domu. Tak, wyniki są dobre. Brzmi wyśmienicie, widzimy się w domu. Pa, kocham cię. 

Miałam odruch wymiotny, na co tata mnie szturchnął. 

- Nie zachowuj się tak jakbyś nigdy wcześniej nie powiedziała ''kocham cię.'' To jest normalne, że pary tak robią. - mówił. 

Zachichotałam, przyciskając głowę do szyby, żeby trochę odpocząć. Minęliśmy kilka domów i innych budynków w milczeniu, ale było to komfortowe milczenie, bo był to mój tata. 

- Jesteśmy już, dzieciaku. - powiedział tata, gdy samochód się zatrzymał. 

Westchnęłam, wiedząc, że miła jazda się skończyła. 


Krótki, ale z każdym rozdziałem jesteśmy bliżej naszego potworka, Heriego ;,) 

Jak już mowa o Stylesie. Widzieliście tytuły piosenek Harry'ego? *u*

''Carolina'' <3 Pierwszy raz jestem zadowolona ze swojego imienia ;,) 

To ''Kiwi'' też jest zastanawiające xd

To ''Kiwi'' też jest zastanawiające xd

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Hex [h.s.] tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz