Rozdział 29

3.6K 316 108
                                    

↓↓↓ Zajrzyj do notki na dole, bo muszę cię o coś zapytać ;) ↓↓↓

***

Thud!

Usłyszałam hałas, to było głośne i wyrwało mnie z ciemności.

Thund!

Zatrzepotałam powiekami, otworzyłam oczy i zostałam przywitana przez tę samą, zamgloną scenę. Tylko tym razem był to rozmazany sufit.

Zostałam jeszcze przez chwilę, czekając, aż dźwięk powróci, żeby wiedzieć, skąd dochodzi. Poczekałam chwilę i powtórzył się. Dwa razy.

Thund! Thund!

Odwróciłam głowę w odpowiednią stronę i zobaczyłam mężczyznę, siedzącego na drewnianym krześle. Trzymał coś, czego jego dłonie nie pozwalały mi zobaczyć. 

- K-kim jesteś? - wychrypiałam, a mężczyzna, którego nogi uderzały o drewnianą podłogę, spojrzał w górę.

Jego zadumane, czarne oczy patrzyły na mnie, wyglądał na osobę koło trzydziestki i był ubrany w starą, obszarpaną koszulkę polo i wyblakłe dżinsy.

- Kim jestem? To ja powinienem zapytać kim ty jesteś - wymruczał, jego głos brzmiał chrapliwie, bardziej chrapliwie niż Harry'ego, który sprawiał wrażenie, że straci głos prędzej czy później.

Miałam coś odpowiedzieć, ale mnie uprzedził.

- Ale nie muszę, już cię znam - powiedział, patrząc na mnie uważnie. - Lucinda.

Zamrugałam kilka razy.

- Skąd znasz moje imię? - zapytałam. Zachichotał ku mojemu zdziwieniu.

- Cóż, ty i twoja mama mieszkacie teraz tutaj, w tym mieście w domu tego mordercy - powiedział. - Nic dziwnego, że oboje rozmawiamy o tym mieście.*

Wstał, przez co się spięłam. Musiał to zauważyć, bo kącik jego ust się uniósł.

O nie.

Podszedł do mnie powoli, przez co się odsunęłam. Wrzasnęłam, gdy chwycił mnie za ramiona. Zanim się zorientowałam, wskazał na mnie nożem.

- C-co robisz? - wyjąkałam.

- Jesteś powodem, przez który on nie może jeszcze spocząć w pokoju. Jesteś powodem, przez który on wciąż nawiedza to miasto! - wrzasnął, strasząc mnie. Czy ten mężczyzna jest obłąkany?

- Nie wiem o czym mówisz! - odkrzyknęłam, moja złość pięła się do najwyższego punktu.

Zaśmiał się gorzko i szarpnął mocno moje włosy. Wzdrygnęłam się i poczułam czubek noża na moim policzku.

- Jesteś taka uparta, może to dlatego ma trudności z zabiciem cię - wyszeptał do mojego ucha i wiedziałam już o kim mówił.

- K-kto? - Odważyłam się zapytać, żeby się upewnić.

- Pieprzony Styles.

Z bólu zaparło mi dech. Nóż uderzył prosto w moje serce. Spojrzałam w dół i zobaczyłam krew, która właśnie zaczynała się rozlewać.

Spojrzałam na mężczyznę, który po prostu tam stał z monotonią wypisaną na twarzy. Zaczęłam się gwałtownie trząść.

- Lucinda! Lucinda!

Moje oczy błysnęły białkami i znów pochłonęła mnie ciemność.

*******

- Lucinda!

Hex [h.s.] tłumaczenie plOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz