- Ruby! Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś, stoisz naprzeciw mnie! - zapiszczałam w zachwycie. Zaśmiała się i uśmiechnęła, pokazując swoje perłowo białe zęby.
- Ja też, Lucy. W chwili kiedy dowiedziałam się, że opuściłaś z mamą miasto po prostu musiałam cię znaleźć i zobaczyć. - Zmarszczyłam brwi.
- Wiesz gdzie byłam? Kto ci powiedział? - zapytałam zdezorientowana, kto mógłby wiedzieć gdzie ja i moja mama teraz jesteśmy. Tata nie wiedział, to na pewno. Więc kto?
Wyjechałyśmy w kompletnej ciszy, tata w tym czasie nadal spał, a my zadbałyśmy, żeby nasz cel pozostał tajemnicą.
- Dobrze, to Randy mi powiedział, widział jak wyjeżdżałyście. I mówił, że słyszał ciebie i twoją mamę jak rozmawiałyście o przeprowadzce tutaj - odpowiedziała. Moje serce zabiło szybciej, kiedy wspomniała imię mojego chłopaka.
- Słyszał nas? - spytałam, a ona przewróciła oczami.
- Duh! Muszę to powtarzać jeszcze raz? - Zachichotałam na jej oświadczenie.
- Nie, nie musisz.
Rozejrzała się wokół.
- Więc, gdzie jest twój nowy dom? Z chęcią go zobaczę. - Uśmiechnęła się, a ja krzyknęłam w środku.
- A ja z chęcią ci go pokażę, ale możemy iść i kupić coś do jedzenia? Jestem strasznie głodna. - Bo tak się składa, ze diabeł sabotował moje śniadanie.
- Oh. Jasne, wsiadaj! - Wskoczyła do swojego samochodu, a ja zaraz za nią. Wskazywałam drogę, aż dojechałyśmy do centrum handlowego. Zaparkowała samochód i obie wysiadłyśmy.
Po krótkiej sprzeczce gdzie powinnyśmy zjeść skończyłyśmy w Applebee. Później usiadłyśmy i zamówiłyśmy nasze jedzenie, kontynuując rozmowę.
- Więc, dlaczego tu jesteś? - zapytała, a ja westchnęłam.
- Mama i tata się spierają, może się skończyć rozwodem - powiedziałam uroczyście. Zaparło jej dech ze zdziwienia.
- Nie spodziewałam się tego. Myślałam, że twoja mama i tata są nierozerwalni. - Przewróciłam oczami.
- Tak, dopóki on nie postanowił jej oszukać i teraz już nas nie chce - odpowiedziałam i podano nasze jedzenie. Wzięłyśmy kilka gryzów i rozmawiałyśmy dalej.
- Więc, co teraz? Gdzie będziesz się uczyć? - spytała, a ja wzruszyłam ramionami.
- Mama i ja nadal o tym nie rozmawiałyśmy. Jest teraz w supermarkecie.
Skończyłyśmy nasze jedzenie i wstałyśmy, żeby wyjść.
- Nie chcę wracać do domu - stwierdziłam, kiedy spacerowałyśmy po centrum. Spojrzała na mnie ze zmieszaniem.
- Dlaczego? - Zachichotałam.
- Nie wiesz co tam jest.
- Duże robale?
- Gorzej.
Po kilku zakrętach i kupieniu przez Ruby kilku rzeczy, wróciłyśmy do jej samochodu i odjechałyśmy.
- Mogę zostać na noc? Wrócę do domu jutro - powiedziała, odwróciłam się do niej z szeroko otwartymi oczami.
- Nie. Mówiłam ci - powiedziałam, a ona westchnęła.
- Dlaczego? Co takiego jest w tym twoim nowym domu, że nie chcesz mi go pokazać?! - zapytała absolutnie sfrustrowana. - Co Lucinda? Pokój pełen striptizerów?
- Nie. Oczywiście, że nie! - Moje policzki poczerwieniały przez jej przypuszczenie, nigdy nie myślałam o oszukaniu mojego chłopaka. Jest dla mnie wystarczająco dobry.
- W takim razie co to jest Lucy?! Dom pełen karaluchów?
- Duch - przyznałam, a ona gwałtownie wcisnęła hamulce. Spojrzała na mnie jakbym straciła rozum. Nagle zaczęła chichotać, co bardzo mnie zaskoczyło.
Co jest takie śmieszne?
- Lucy nie wiem co dzisiaj zjadłaś, ale jesteś pewna, że twoje zamówienie było właściwe? - zaśmiała się, a ja skrzyżowałam ręce na piersi.
- Ruby, nie żartuję. To prawda! W naszym domu jest duch!
- Oh, stop. Proszę Lucinda, nie wierzę w takie gówno jak to - warknęła i nagle usłyszałyśmy czyjś chichot, złowrogi chichot. A ja wiedziałam, że to nie była Ruby.
- Nie wierzysz w takie gówno? A co ze mną? Jestem dla ciebie gównem?
Przełknęłam z trudem ślinę, jakby była twarda jak skała. Był tu.
Jak?! Myślałam, że jest po prostu uwięziony w tym starym, cholernym domu. Dlaczego do cholery on tu jest?
- Tak jak mówiłam Lucinda, to nie jest tylko dom - powiedział niebezpiecznie niskim głosem. - Nawiedzam też to miasto.
***
Dzisiaj taki krótki rozdział i jak dla mnie to miła odmiana, bo nie musiałam jakoś długo z tym siedzieć. Gdybym miała być postacią w tym fanfiction to szybciej zaprzyjaźniłabym się z Harrym niż z Lucy.
To przecież takie logiczne powiedzieć przyjaciółce, że masz ducha w domu. Na pewno ci uwierzy.
Wiedziałam, że wasze zdania są podzielone na jej temat. Zawsze czytam wszystkie wasze komentarze i jeżeli o coś pytacie to na nie odpowiadam, ale możecie też śmiało pisać na priv :)
Piszcie w komentarzach co sądzicie o rozdziale i gwiazdkujcie! :*
CZYTASZ
Hex [h.s.] tłumaczenie pl
FanfictionŻeby złamać klątwę trzeba zabić tego, kto ją rzucił. okładka: @anarchyofstyles zwiastun: @BoundToLove Najwyższa pozycja oryginału: #51 w Fanfiction Najwyższa pozycja tłumaczenia: #66 w Fanfiction