Rozdział 1 Prośba

3.1K 248 71
                                    

Nie byłam pewna czy rodzice zgodzą się na pomysł Alexa. Dlaczego? Nie chodzi o to, że mi nie ufali, ale po tajemniczym wypadku, w którym zostałam ciężko ranna- nie spuszczali mnie z oka. Często musiałam meldować gdzie i z kim jestem. Po dość hucznej kłótni zgodziłam się na grafik. Jest tam napisane co i z kim robię oraz gdzie aktualnie jestem. W razie zmiany planów dzwonię lub piszę SMS'a. To dało mi trochę luzu i mogłam cieszyć się spokojnym życiem licealistki.

-Więc?- Usta Alexa pocałowały mnie delikatnie w kark, a moje ciało przeszedł dreszcz.

Siedziałam mu na kolanach, a on opowiadał mi o nowym stanowisku, który załatwił mu ojciec. Musiał się tylko przenieść do Paryża. Nie był to dla niego problem, ponieważ jego niedawno zmarła ciotka pozostawiła mu w spadku mieszkanie. Teraz próbował przekonać mnie, żebym pojechała razem z nim. Oczywiście mi też się ten pomysł podobał. Mogłabym pojechać, na paryskie praktyki mody, które odbywały się tam w każde lato- czyli właśnie teraz.

Problemem byli rodzice. Byłam pewna, że mnie nie puszczą. To samo więc mu powiedziałam.

-Och... Marinette... Może uda nam się ich przekonać. No chodź.

Wstałam i poszłam z nim na dół. Rodzice siedzieli na kanapie oglądając starą komedię romantyczną. Gdy weszliśmy odwrócili się do nas z uśmiechem. Usiedliśmy obok nich na sofie. Na początku w ciszy oglądaliśmy film. Nie wiedziałam jak zacząć, dlatego czekałam, aż Alex coś powie. On najwyraźniej czekał kiedy ja się odezwę. Chwilę trwaliśmy w tym impasie, aż przerwałam ciszę.

-Mamo... Tato... Mam do was prośbę. - Jak tylko skupili na mnie uwagę, podjęłam wątek. - Alex dostał pracę w Paryżu.

- To wspaniale! - Mama uśmiechnęła się, ale po chwili mina jej zrzedła. - Ale... To znaczy, że się rozstajecie?

-Nie. - Powiedzieliśmy jednocześnie.

-Chciałbym, żeby Marinette pojechała ze mną.

Rodzice patrzyli na nas z tępym wyrazem twarzy co byłoby zabawne, gdyby nie było to dla mnie takie ważne.

-Ale sami w Paryżu? To trochę... - Tata przerwał i lekko się zaczerwienił. - No nie wiem.

Alex jakby wiedząc, o co dokładnie chodzi mojemu tacie odpowiedział.

-Chciałbym, żeby Marinette była moją żoną.

Zdębiałam. Na te kilka sekund świat się dla mnie zatrzymał. Żoną? Nic mi nie mówił! Patrzyłam na niego uważnie, próbując zgadnąć czy żartuje czy nie. Chociaż to wcale nie było dziwne. Chodziliśmy ze sobą od drugiego roku liceum. Więc niby czemu nie?

-To trochę niespodziewane. Mniemam, że Mari się zgodziła? - Zapytał tata patrząc na mnie poważnie, szukając każdego śladu kłamstwa na mojej twarzy. Jednak za nim odpowiedziałam odezwał się Alex.

-Nie pytałem jej jeszcze. Chcę to zrobić, wtedy, kiedy będę bardziej samodzielny. Stała praca i opłacanie własnych podatków. To podstawa.

Rodzice powiedzieli, że muszą to przemyśleć. Alex pokiwał głową i zaczął się zbierać. Pobiegłam go odprowadzić, ale gdy stanęliśmy przy drzwiach odwrócił się do mnie i mocno mnie pocałował. Oplotłam ręce wokół jego szyi oddając pocałunek.

-Obiecuję Ci Marinette. Poproszę Cię o rękę a ty...- Tu zrobił pauzę i znów mocno mnie pocałował - Zgodzisz się.

***

W tym czasie rodzice Marinette

-Myślisz, że powinniśmy ją tam puścić? - Zapytała Sabine. Pamiętała jak w pięknym słonecznym dniu przyszedł do nich Czarny Kot i kazał się wynieść. Był to jedyny sposób, aby Mari była bezpieczna.

-Uważam, że te trzy lata zrobiły swoje. W Paryżu nie pojawiły się więcej te potwory. - Tom zmarszczył lekko brwi.

Wtem Marinette podbiegła do nich i rzuciła się na nich ze śmiechem. Jest szczęśliwa. - Pomyśleli jednocześnie i już wiedzieli, że pozwolą jej pojechać do Paryża i spełnić marzenia. Jednak poinformują o tym kogoś kto zna Czarnego Kota, czyli Adriena Agreste.

Miraculum: Zapomniałam O Niej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz