Nie wiedziałam, że aby zachęcić was do komentarzy wystarczy zabić Plagga. XD
Będę wiedzieć na przyszłość 😉-Adrien-
Zabiłem Plagga.
To jedyne o czym mogłem w tej chwili myśleć , zwłaszcza, kiedy przed sobą miałem jego ciało.
MARTWE.
Nawet nie wyciągałem szpady z jego ciała. Wiem, że to tylko wzmogłoby jego cierpienie i szybciej by się wykrwawił.
Co ja zrobiłem komuś kto pomógł mi odbić się od dna rozpaczy?
To już w ogóle nie chodzi o to co zrobiłem przyjacielowi! Ja zbiłem! Zabiłem kogoś! Czułem wżerające się w ciało poczucie winy. Nie mogłem w to uwierzyć. Nie. Ja tego nie zrobiłem.
-Przepraszam, Plagg. -Szepnąłem cicho i ukucnąłem przy jego ciele, aby wyjąć z niego szpadę.
I tak jest już po wszystkim. Nie oddychał. Serce nie biło.
Wyciągnąłem ostrze i położyłem je obok mojego przyjaciela.
-Wiesz, stary długo ci to zajęło. - Usłyszałem za sobą.
Podskoczyłem na kilka metrów w górę. Odwróciłem się. Za mną, jak gdyby nigdy nic, stał Plagg. Tyle, że zamiast wcześniejszego ubioru miał na sobie strój kota.
Tak. Po. Prostu. Sobie. Stał.
Wściekły rzuciłem się na niego, a on zaczął się śmiać. Miałem ochotę mu przywalić! Myślałem, że go zabiłem!
~Chciałbyś, cukiereczku. - Usłyszałem jego głos w mojej głowie. ~Nie da się mnie zabić. Jestem Plagg. Plaga, śmierć, apokalipsa, całkowite zniszczenie. Nawet gdybym sam chciał zginąć to i tak bym żył. Jestem... Jak to mówią ludzie? Wieczny? Nie. Nieśmiertelny.
-Ty dupku! Myślałem, że nie żyjesz! - Warknąłem i zdzieliłem go pięścią w ramię.
-Dobra koniec zabawy, musimy pogadać. - Oznajmił nagle poważny.
Usiedliśmy na trawie. Jeszcze raz spojrzałem na ciało, ale ono zniknęło. W tamtym miejscu pozostały tylko w pełnym rozkwicie maki.
-Pokonując mnie, zyskałeś moją moc. Masz moc zniszczenia i to bez przemiany. W każdym momencie, ale musisz uważać.- Złapał mnie za nadgarstek. - Ta moc ma konsekwencje. I nie żartuję tak jak w bajkach. Jeżeli będziesz jej używał zbyt często i bez potrzeby, to ona się zemści. Będzie ci zabierać dni z twojego życia, a nawet lata. Musisz się pilnować. -Westchnął i zsunął dłoń z mojej ręki.- Tylko raz dałem komuś tę moc i do dziś żałuję. Błagam- jego zielone oczy niebezpiecznie zalśniły.- Błagam cię nie umieraj, przez nią.
-Postaram się. - Wyszeptałem, patrząc jak z oka mojego kwami ześlizguje się jedna, czarna jak smoła łza.
-Koniec smutasów! - Krzyknął nagle i wstał. - Wracaj do Marinette.
Też wstałem, ale wolniej. Plagg wskazał ręką na białe światło, które nagle pojawiło się na łące. Mam iść w stronę światła? Mam nadzieję, że nie na drugą stronę. - Pomyślałem.
-A! I nie zdziw się jak zobaczysz tatuaż! - Krzyknął kiedy wszedłem w tę jasność.
Zaraz... Tatuaż?!
~~~
-Narracja 3os-
Obudził się.
Marinette pomogła mu się podnieść i zaczęli rozmawiać. Nie chcieli między sobą sekretów. Mari opowiedziała mu o tym, co jej się przydarzyło z Vie. Nie ukryła niczego.
Oprócz tego, że go kocha.
Nie chciała mu tego powiedzieć, bo wiedziała, że i tak o tym zapomni. A pewność, że on jej nie kocha, podczas, gdy ona umiera z miłości będzie udręką.
Adrien też jej o wszystkim opowiedział. Oczywiście mówiąc o pojedynku, nie omieszkał opowiedzieć jakim to Plagg jest idiotą, że pozwolił mu uwierzyć, iż nie żyje.
Mari zaśmiała się z jego narzekań i dotknęła dłonią jego dłoni. Blondyn się zdziwił tak samo jak Mari, która nawet nie zauważyła co zrobiła. Chciała zabrać rękę, ale zacisnęły się na niej palce Adriena i splotły jej palce. Brunetka zaczerwieniła się lekko, a Agreste patrzył z uśmiechem na ten widok. Nawet ślepy zobaczyłby w jego oczach tą czułość. Jednak ona nie patrzyła na ukochanego uparcie wpatrując się w podłogę.
Zbliżył się do Marinette i objął ramieniem jej barki. Ona oparła głowę o jego ramię, wtulając twarz w jego szyję. Zaciągnęła się słabnącym zapachem mięty.
Adrien czuł, że już dłużej nie wytrzyma. Musiał jej powiedzieć, co do niej czuje.
Gwałtownie odwrócił ją do siebie twarzą. Dziewczyna zdziwiona patrzyła w jego zielone tęczówki, czując jak opada na dno. Zieleń jego oczu ją pochłonęła.
Adrien nie był w lepszym stanie. Te oczy były dla niego przystanią. Powrotem do domu. Ona była jego sercem. Była jego światem.
-Marinette, ja... - Przełknął głośno ślinę i poczuł jak serce gwałtownie mu przyśpiesza. - Mari ja cię kocham.
Te słowa sprawiły, że dziewczyna zdębiała. W jej sercu zaczęła dziać się rewolucja. Zdawała sobie sprawę ile te dwa słowa znaczą dla blondyna. Wątpiła, żeby ktoś od śmierci matki powiedział, że go kocha. Pragnęła mu to wyznać. Czuła się podle, kiedy on mówił to jej i nie miał żadnej gwarancji na pozytywną odpowiedź. Gdyby ona mu to powiedziała, to wie, że blondyn odpowiedziałby tym samym. W tylu gestach pokazywał jej uczucie, którym ją darzył.
Powiedzieć mu?
Tak?
Nie?
Co robić?
Rozum toczył walkę z sercem.
Głowa mówiła, że i tak nie będzie jej pamiętał. Te dwa słowa zostaną zapomniane tak jak wszystkie dni, które razem przeżyli.
Jednak serce chciało wykrzyczeć na cały świat swoje uczucia do Agresta.
Przypomniały jej się jej własne słowa, które były skierowane do Vie, choć mówiła je tylko w myślach.
"słowa serca, którego żadne argumenty mózgu nie są w stanie przekonać."
Uśmiechnęła się i otworzyła usta, aby wyznać mu swoje uczucia.
"Nie ważne, co będzie jutro, albo pojutrze. Chcę, żebyś wiedział, że Cię kocham.
I nawet jeżeli o mnie zapomnisz, ja nie zniknę z twojego życia.
Sprawię, że na nowo się we mnie zakochasz."
Właśnie to chciała powiedzieć.
Już otworzyła usta...
Ale przerwało jej otwieranie drzwi.
-No cóż, gołąbeczki. Pora na przedstawienie.
Pozdrawiam i przepraszam za błędy
P.S. Alzheimer
![](https://img.wattpad.com/cover/68719334-288-k116073.jpg)
CZYTASZ
Miraculum: Zapomniałam O Niej
FanficTego dnia gdy zniszczyliśmy Władcę Ciem Marinette-Biedronka straciła pamięć. Nie chciałem żeby pamiętała te okropne dla niej chwilę. Kazałem jej odejść. Więc co ona robi tu po czterech latach?! ************* Adrien uśmiechnął się i zaczął się do mni...