Szybkie z was cwaniaki! xD
Zapraszam do czytaniaIstnieją dwie różne Bliskości. Bliskość ciał i Bliskość dusz. *
***
-Co ty wiesz o życiu?!
-Więcej od ciebie! Ja przynajmniej je mam!
-Zamknij się! To nie moja wina, że jestem niewolnicą!
Te krzyki wypełniły mi głowę i zobaczyłam piękny pokój z wieloma zdobieniami.
Była to sypialnia z białymi ścianami i malunkami na nich. Znajdowało się tu tylko olbrzmymie łóżko z zapewne miękką, zieloną pościelą.
Leżała na niej dziewczyna o czarnych włosach i płakała cicho w poduszkę.
-Dlaczego mi to robi?!-Krzyknęła dławiąc się łzami.
Nagle do pokoju wpadł ciemno-skóry mężczyzna. Był uzbrojony. Wyglądał na żołnierza. Nieczułego i zimnego.
-Wszystko dobrze? Słyszałem krzyk. Czy panienka Leya panią uraziła?
Nie wyglądał jakby był tym zainteresowany, raczej pytał się z obowiązku.
Dziewczyna podniosła wzrok i ujrzałam jej twarz.
Ostre rysy twarzy, błękitne oczy i czarne włosy, a do tego jaśniejsza karnacja. Śliczna.
-Przekaż Księciu, że będę krzyczeć dopóki będę mieć siłę. I tak długo będę też walczyć. -Powiedziała pewnym siebie głosem, który nawet nie zadrżał pod ostrzegawczym spojrzeniem mężczyzny.-Nigdy nie zgaśnie we mnie nadzieja!
Żołnierz wyszedł bez słowa, zamykając drzwi na klucz, a ja zobaczyłam na nadgarstkach dziewczyny kajdany. Złote i ozdabianie. Dziewczyna też na nie spojrzała, a jej oczy się zaszkliły.
-Dlaczego płaczesz, Amal? -To imię... Powiedział je Vie. Mówił, że kiedyś tak się nazwałam. -Taka potężna, a jednocześnie słaba.
Nagle zza jej pleców wyfrunęła Tikki. Moje kwami.
-Nie martw się, kochana. Kiedyś będzie lepiej. Obiecuję.
-Mam nadzieję...
I puf! Wszystko zniknęło. Moje pole widzenia zafalowało niczym tafla wody, na którą rzucono liść.Znalazłam się w Koloseum. Na widowni siedział rozentuzjazmowany tłum. Wiwatował i skandował imię "Victoria! Victoria!Victoria!"
Na arenie stała dziewczyna z wysoko uniesionym mieczem i uśmiechem na ustach. Miała brązowe włosy, które musiały być wcześniej splecione w warkocz, ale pojedyncze kosmyki się powymykały. Miała mocno zarysowaną szczękę i brązowe oczy, a do tego lekko szpiczasty nosek.
-Victoria! Zwycięstwo! - Krzyknęła dziewczyna.
Odwróciłam wzrok od triumfującej dziewczyny, gdy usłyszałam za sobą mocny męski głos.
-Victorio, po spotkaniu ze mną będziesz musiała zmienić imię.
-Ha! Jeszcze czego! - Dziewczyna odwróciła się do umięśnionego mężczyzny. -Mnie nikt nie pokona!
-Jesteś zbyt pewna siebie! - Warknął i zaczęli walczyć. Kiedy uderzyły miecze, jej włosy odsłoniły ucho i zobaczyłam kolczyki Biedronki.
I znów falowanie.
Teraz stałam w lesie i zobaczyłam zakapturzoną postać w czerwonej pelerynie, opierającą się o drzewo i pierwsze o czym pomyślałam to - "czerwony kapturek ".
Niedaleko stał elegancko ubrany mężczyzna. Miał czarne włosy, mocno zarysowaną szczękę i zielone oczy, a na sobie frak i podpierał się laską.
-Chciałbym podziękować za kradzież, której się dopuściliście.-Powiedział z sarkazmem.
Postać w kapturze prychnęła.
-Jesteś bogatym dzieciaczkiem tatusia. Nie potrzebujesz tej kasy.
-Jesteś bardzo pyskata. - Chłopak był tym wyraźnie poirytowany.
Postać zaśmiała się. Miała dźwięczny śmiech, który poniósł się echem po przestrzeni. "Kapturek" obszedł drzewo i zaczął się na nie wspinać. Mężczyzna patrzył na to z zaciekawieniem, ale i strachem. Postać ustała na jednej z gałęzi, wysoko nad ziemią i złapała się wiszącej tam liny.
-Zapamiętaj to, chłopcze. Jestem Robinette. Najodważniejsza dziewczyna na świecie! -Rany...To kolejne imię, którym określił mnie Vie. Może te dziewczyny były mną? Tyle, że kiedyś? To by się zgadzało, bo miały Tikki, więc coś na pewno nas łączyło.
Obraz zamglił się i po chwili widziałam wnętrze olbrzymiej sali balowej ze szklaną kopułą. Z samego jej środka zwisał na łańcuchu żyrandol, na którym płonęły świece. Po sali wirowali ludzie. Mężczyźni w garniturach i kobiety w kolorowych sukniach.
Nagle ktoś wpadł do sali przez kopułę, niszcząc ją. Ludzie krzyczeli i zaczęli uciekać. Jednak co się stało? Na sali pojawiła się LadyBug. Miała jednak inny strój i inne włosy. Była blondynką o błękitnych oczach, a jej strój składał się z sukienki do kolan z rozłożystą spódnicą, zapewniającą swobodę ruchu, a na nogach czarne rajstopy. Chociaż to bardziej legginsy, ale w tym wieku ich chyba jeszcze nie było.
-Jak śmiałeś zakłócić to cudowne przyjęcie?! Nie masz wstydu?! Wiesz ile pracy mi to zajęło?! - Krzyknęła. W jej głosie brzmiał jad i bardzo, ale to bardzo przypomniała mi Chloe. Mam nadzieję, że to nie będzie jedna z moich "przodkiń", bo chyba się zabiję, myśląc, że możemy być z Chloe (FUJ, ble, ble, ble, bfu!) rodziną (fuuuuuuj!).
Dziewczyna szybko pokonała rabusia swoją biedronkową bronią, którą nie było jo-jo, a szpada. LadyBug ukłoniła się ludziom i uciekła, a goniły ją brawa. Och... I ja. Dziewczyna pobiegła za zaułek i rozejrzała się. Nie zobaczyła mnie i miałam już 100% pewność, że jestem tu niewidzialna.
-Odkropkuj! -Dziewczyna miała na sobie teraz błękitną suknię do ziemi, która podkreślała jej oczy.
-Mademoiselle (czyt. madmłazel) Mille. - O nie...! A jednak to ja! Za jakie grzechy... ?!
Mille odwróciła się do młodego chłopaka o blond włosach i zielonych oczach....
O żesz w mordę jeża! Toż to Adrien!
Nie. Chwila. Co Adrien by tu robił?
Przyjrzałam się mu uważniej.
Blond włosy -tak.
Zielone, magnetyczne oczy - tak.
Pociągający uśmiech- oooo.... Tak.
Jednak miał inny kształt twarzy, co zauważyłam dopiero, po bliższym przyjrzeniu się.
-Czego chcesz Felixie? - Matko, jaka ja byłam wredna. Takiego tonu to nawet u Chloe nie słyszałam.
Felix był niezrażony i uśmiechnął się, sięgając po jej dłoń.
-Jestem zaszczycony móc poznać damę Paryża, a do tego...-Pocałował jej rękę.- A do tego samą LadyBug.
*tamten cytat nie jest mój! Jest z Internetu
Uuuuuuhuuuu
Felix w moim ff nawet ja się tego nie spodziewałam xDMam nadzieję, że się podobało. Czekam na wasze opinie w komentarzach i liczę na gwiazki.
Pozdrawiam
P.S. Alzheimer
CZYTASZ
Miraculum: Zapomniałam O Niej
FanficTego dnia gdy zniszczyliśmy Władcę Ciem Marinette-Biedronka straciła pamięć. Nie chciałem żeby pamiętała te okropne dla niej chwilę. Kazałem jej odejść. Więc co ona robi tu po czterech latach?! ************* Adrien uśmiechnął się i zaczął się do mni...