Rozdział 13 Bo lubię naleśniki

2.1K 222 31
                                    

I jestem z rozdziałem, mówiłam, że szybko 😉
No i jeszcze takie info, że rozdziały powinny być dodawane codziennie 1 "Zapomniałam o Niej" i jeden "Theatre Hantee". Postanowiłam, że będę pisać nad rozdziałami dzień bo się pogubiłam xD. A tak dla waszej wiadomości jest lato. Jakbym o tym zapomniała to mi przypomnijcie
Podpisano: Alzheimer xD

~Bo lubię naleśniki~
Sobota ranek

Obudził mnie szum wody i ciche nucenie. Podniosłam głowę z miękkiej poduszki, która lekko pachniała miętą. Usiadłam na łóżku, a koc zsunął się na moją talię. Zaczęłam poszukiwać źródła mojej pobudki. Przecież była sobota! Po raz pierwszy mogłam się wyspać, a musiałam wstać... Zerknęłam na zegarek elektryczny na szafce nocnej. O 11! A miałam spać do 13... I dwie godziny snu, poszły się rypać*.

W pokoju nikogo nie było, ale słyszałam szum wody. Po chwili ściana się otworzyła. A nie... To tylko białe drewniane drzwi od łazienki. Szkoda, że wszystko tutaj jest w tym kolorze.

Adrien wyszedł z łazienki i wycierał włosy białym ręcznikiem. Miał na sobie tylko dżinsy. I to biodrówki. Moje serce przyśpieszyło. No bo halo. Nie jestem z kamienia. Gdy widzę modela bez koszuli z wyrzeźbioną klatą, to co innego mogę robić oprócz podziwiania go i chęci zaciągnięcia do łóżka?

Adrien spostrzegł, że nie śpię oraz że nie mogę oderwać od niego oczu i uśmiechnął się drapieżnie, powoli do mnie podchodząc. Z jego torsu mój wzrok przeniósł się na jego zielone oczy. Byłam jak w transie. Te tęczówki o barwie lasu pociągały mnie jak cholera. Zaschło mi w gardle. Moje usta stały się suche. Nieświadomie przejechałam po nich językiem, a blondyn śledził ten ruch. Stanął przy nogach łóżka, a ja widziałam w jego oczach płomień. I wtedy...

Zadzwonił mój telefon.

Odwróciłam wzrok od Adriena i wstałam. Moja kurteczka leżała przewieszona przez krzesło przy biurku. Wyjęłam z kieszeni telefon i patrzyłam tępo na wyświetlacz, na którym znajdowała się uśmiechnięta twarz Alexa. Poczułam pieczenie w oczach. To łzy, które próbowały się wydostać na światło dzienne. Odrzuciłam połączenie, a na ekranie pojawiła się informacja o dziesięciu wiadomościach i 1 nieodebranym połączeniu.

-Marinette?

Adrien stał za mną. Poczułam jego dłonie na mojej tali. Czułam przyjemne ciepło w miejscu, gdzie mnie dotykał. Jednak nie chciałam miłości, a przynajmniej w tej chwili.

Miłości?

O czym ja myślę? Przecież Adrien to tylko przyjaciel.

Aha. Niby taki przyjaciel, a jak go widzisz to ślinka ci cieknie.

O Boże. Chyba mam rozdwojenie jaźni.

Odsunęłam się od niego. Jego dłonie opadły.

-Nic mi nie jest. -Powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie. Wiem, że mi nie uwierzył, ale nie drążył tematu.

-Zjemy śniadanie?

Pokiwałam głową. Blondyn ruszył do drzwi, aby wyjść, ale zatrzymał się widząc, że zanim nie idę. -Coś nie tak?

-Ee... Nie chciałbyś może założyć czegoś?- Czułam jak się rumienię.

Adrien uśmiechnął się i zaczął się do mnie zbliżać. Wolno skradał się niczym łowca do swej ofiary. Stanął przede mną, byłam przytłoczona jego ciałem. Schylił się lekko, a ja zamknęłam oczy, oczekując pocałunku. Poczułam tylko powiew powietrza. Zdziwiona otworzyłam powieki, ale nie zobaczyłam Adriena.

-Idziemy?- Wyszeptał mi te słowa do ucha. Przeszły mnie ciarki, a na skórze pojawiła się gęsia skórka.

Cholera. Dałam się podpuścić. Adrien ( już w koszulce) złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Widziałam na jego twarzy uśmieszek zwycięscy.

Och... Więc tak lubisz pogrywać Agreste? Poczekaj, jeszcze Cię dorwę.

😽😽😽😽😽😽😽😽😽😽😽

Adrien

Zażartowałem sobie z niej. Wiem, że jej się to nie podobało, ale nie mogłem się powstrzymać. Teraz byłem pewien, że czuje do mnie pożądanie, ale czy mnie kocha? Czy może jestem tylko jej przyjacielem?

Zeszliśmy do kuchni. Rzadko gotowałem, ale umiałem, co nieco.

Postanowiliśmy, że zjemy naleśniki. Razem z Mari wyciągaliśmy składniki. Pracowaliśmy zgodnie i szybko. Tak jakbyśmy robili to zawsze. Kiedy ja smażyłem ciasto, Mari wyjęła z lodówki czekoladę i zaczęła ją rozpuszczać. Dwa naleśniki później czekolada była gotowa, więc Marinette sięgnęła po garnek, ale w porę złapałem ją za nadgarstki. Spojrzała na mnie pytająco.

-Oparzysz się. - Mruknąłem.

Odsunęła się i wzięła rękawiczki wiszące na haczyku nad blatem.

Zdjęła z kuchenki garnek i położyła go na drewnianej desce do krojenia. Sięgnęła po miskę i zaczęła do niej przelewać czekoladę. Kiedy skończyła spojrzała na mnie z chytrym uśmieszkiem.

-Naleśniki się spalą.

-Cooo?-Spytałem, patrząc jak ściąga rękawiczki, ukazując swoje delikatne dłonie.

Zaśmiała się i wskazała palcem na kuchenkę za mną.

- Cholera! -Wrzasnąłem zdejmując z patelni spalone naleśniki.

A ona tylko się śmiała.

-Remis, kiciu. -Rzuciła z uśmiechem i wzięła nie spalone naleśniki startując je czekoladą.

Oh... A więc tak chcesz pogrywać?

Podszedłem do niej powoli. Uśmieszek zdszedł z jej twarzy. Jedną ręką oplotłem ją w tali, a drugą złapałem za podbródek, podnosząc go lekko. Przysunąłem ją do siebie, wręcz wciskając w swoje ciało. Jeknęła cicho. Przybliżyłem swoją twarz do niej. Nasze usta dzieliły centymetry.

-No to zabawa rozpoczęta, Marinette.-Szepnąłem, a moje słowa musnęły jej usta.

I BUM! mówiłam czaszki rozwalone. Jak ładnie skomentujecie i zgwiazdkujecie to może next ukaże się dzisiaj 😽

Miraculum: Zapomniałam O Niej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz