Rozdział 20 Kłamstwo

1.8K 167 19
                                    

Po rozmowie z kwami poszliśmy spać. Uzgodniliśmy, że pójdziemy do Mistrza Fu po śniadaniu, a zważywszy, że skończyliśmy rozmawiać o czwartej rano... Poszliśmy spać.

Obudził mnie zapach gofrów. Wstałam z łóżka i już chciałam wyjść z pokoju, kiedy przypomniałam sobie o mojej piżamie. Szybko podbiegłam do małej komody i modliłam się o jakieś ciuchy. Na szczęście były tam wszystkie moje ubrania. Adrien musiał je tu przynieść.

Założyłam krótkie dresowe spodenki, stanik pod koszulkę i zeszłam na dół. W kuchni stał mój Kotek robiący śniadanie. Na mój widok uśmiechnął się szeroko ukazując rząd równych, białych ząbków.

-Dzień dobry, Księżniczko.

-Hej.-Mój głos miał jeszcze poranną chrypkę, a kiedy on ją usłyszał to w jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk.

Podszedł do mnie i mocno pocałował. Oddałam pocałunek, którego żadne z nas nie chciało zakończyć. Oderwaliśmy się, kiedy nie mogłam już złapać oddechu.

Agreste z uśmiechem zwycięscy podszedł do godrownicy i wyjął gofry.

Usiadłam przy wyspie na czarnym stołku barowym, a Adrien postawił przede mną talerz z jedzeniem. Wzięłam bitą śmietanę w sprayu i puszkę brzoskwiń.

Przystroiłam moje jedzonko i zaczęłam jeść. Cały czas czułam na sobie spojrzenie zielonych tęczówek.

Czułam się lekko niezręcznie, kiedy patrzył na mnie tak jakby chciał... No nie wiem wziąć mnie i rzucić na łóżko?

Kiedy zjadłam wstałam i wzięłam swój talerz, kierując się do zlewu. Kiedy przechodziłam obok blondyna, on poruszył się tak, że otarliśmy się o siebie.

Przełknęłam ślinę. Chciałam wrócić na stołek , ale gdy byłam przy Adrienie on obrócił się i przygwoździł mnie do blatu.

Moje plecy zetknęły się z zimną powierzchnią, a przez cienką koszulkę odczuwałam to jeszcze bardziej. Agreste złapał moje nadgarstki i przycisnął je do blatu.

Byłam w szoku. Co on do cholery wyprawia?!

-Co ty, kurde, robisz?!-Powiedziałam próbując się wyrwać.

-Chcę wiedzieć. - Moje głowa przestała się rzucać na wszystkie strony, a spojrzenie skrzyżowało się z palącą zielenią.

-Co chcesz wiedzieć?-Warknęłam lekko wkurzona.

-Co do mnie czujesz. -Hę?! Że co proszę?!

-A po ci ta cholerna informacja?! A tak w ogóle to mnie puść!

-Nie!- Wcisnął się pomiędzy moje nogi i mocniej ścisnął nadgarstki, sprawiając mi ból.

-Kiedyś mnie kochałaś. Ostatnio mówiłaś, że nienawidzisz, ale wciąż dajesz mi nadzieję. Odwzajemniasz pocałunki... przytulasz... śpimy razem.
Ale nie wiem co do mnie czujesz. Chcę to wiedzieć, Marinette.

-J-ja...

I co mam mu powiedzieć? Nie wiem. Miał rację, kiedyś go kochałam, ale teraz?

Co prawda lubiłam kiedy był blisko, kiedy mni przytulał, albo całował, ale ...

Odebrał mi dostęp do wspomnień, skazał na życie w niewiedzy. To była jedna z najokrutniejszych rzeczy jakie mógł mi zrobić.

Za każdym razem jak o tym myślałam czułam wzbierającą we mnie złość. A jednak...

Widok Adriena takiego smutnego i niepewnego, a jednocześnie pełnego nadzieji, to moje serce nieprzyjemnie kuło.

Bolał mnie widok jego smutku. Nie chciałam, żeby był smutny, żeby cierpiał. Jego twarz zawsze powinna być radosna i szczęśliwa.

Przygryzłam dolną wargę.

Co ja do niego czuję?

Już wcześniej zorientowałam się, że to nie jest nienawiść. Tak byłam na niego zła, ale nie nienawidziłam go.

Więc co do niego czułam?

-Nie wiem.-Wyszeptałam odwracając wzrok. Chwilę panowała cisza, a gdy się przedłużyła spojrzałam na niego. Chyba mi nie uwierzył.-Naprawdę! Nie wiem co mam o tobie myśleć! Jestem wściekła, że kazałeś mi uciec od wspomnień, a z drugiej stony... Tylko przy tobie czuję, że mam szansę na szczęście.

***

Weszliśmy do Mistrza Fu. Miał mały domek urządzony w chińskim stylu.

Mistrz był starszym, niskim człowiekiem o siwych włosach. Miał na sobie czerwoną koszulkę w hawajskim stylu, beżowe spodnie i sandałki. Na szyi miał zawieszony rzemyk z kamyczkami, a na ręce bransoletkę z dziwnym, matowym, zielonym oczkiem.

Usiedliśmy we trójkę przy stole i opowiedzieliśmy Mistrzowi naszą historię, ale pominęłam więź kwami. Narazie. Wyglądał na przestrzennego naszymi słowami.

-Dwa kwami dają moc niemal równą Biedronce lub Czarnemu Kotu. Myślę, że jest dla was zbyt silny. Aby go pokonać powinniście spotkać się ze Strażnikiem Poświęcenia.

-Z kim?-Zapytaliśmy oboje. Nie spojrzałam na niego choć on na mnie patrzył.

-Jest to ktoś w rodzaju ojca kwami i pomaga użytkownikom w trudnych chwilach. -Wyjaśnił Mistrz, stawiając przed nami kubki z herbatą. Ja podziękowałam, ale Adrien chciał.

Postanowiliśmy się spotkać ze Strażnikiem. Mistrz ucieszył się.

Chyba nawet za bardzo.

-Możecie się z nim spotkać tylko w waszym umyśle i pojedyńczo. Musicie się położyć w pokoju medytacji i myśleć o Strażniku oraz Miraculach,a on sam do was przyjdzie.

Dobra... Trochę to dziwne i nierzeczywiste, ale co jest normalnego w tym, że człowiek może się zamienić w super-bohatera i walczyć ze złem w postaci zwierzęcia?

-Więc kto pierwszy?

Wyrwałam się wystając z krzesełka. Nie chciałam dłużej przebywać obok Agresta. Po tamtym wybuchu w kuchni nie odzywaliśmy się do siebie i było mi strasznie niezręcznie .

Weszłam do pokoju medytacji i zrobiłam to co kazał mi Mistrz. Położyłam się i myślałam.

Zewsząd otaczał mnie zapach olejków, które miały na mnie otępiający wpływ. Czułam się senna. Kiedy moje powieki zaczęły się zamykać usłyszałam.

-To wasz koniec LadyBug.

***

Ktoś (chyba już wiecie kto ~dop. Autorki)

Wyszedłem z pokoju i zamknąłem za sobą drzwi. Chat Noir siedział przy stoliku i trzymał w dłoniach pusty kubek. Jego głowa zaczęła niebezpiecznie pochylać się w stronę blatu. Postanowiłem go podręczyć.

-To koniec, Chat . -Powiedziałem uśmiechając się, a uśmiech triumfu i podłości zapewne nie pasował do postaci miłego starca.

-C-co? O c-cym p-pan mewi? -Jego język zaczął się plątać. Moja herbatka działa.

Chłopak wstał i nagle upadł. Podszedłem do niego i pochyliłem się. Sięgnąłem po jego rękę, a on nieudolnie próbował mi się wyrwać. W chwili gdy ściągnąłem z jego palca pierścień- zamknął oczy.

-Teraz mam dwa najpotężniejsze Miracula! Nic i nikt nie stanie mi na drodze!

Bardzo przepraszam, że tak późno, ale nie miałam pomysłu na ten rozdział tak, aby mnie zadowolił. Ciężko było. Trzy razy go pisałam.
Ale jetem! I dodałam rozdział! Mam nadzieję, że się wam podobał.

P.S. Alzheimer

Miraculum: Zapomniałam O Niej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz