Rozdział 15 Pewność

2K 205 45
                                    

Ale nakrzyczeliście na Adi'ego. Biedaczyna :(

Wciąż sobota- popołudniu kilka sekund po wyjściu Marinette

Adrien

Jestem śmieciem. Nic nie wartym śmieciem. Ona nie chciała zrobić nic złego. Czytałem, że osoby z amnezją chcą ją odzyskać a wtedy kierują się instynktem. Ona nie mogła zaprzeczyć, że znała tę szkatułkę. Chciała odkryć skąd to wie, a ja?

Nawrzeszczałem na nią. Na bezbronną dziewczynę. Na moją księżniczkę.

-Cholera!

Ruszyłem za nią, ale już jej nie widziałem. Rozejrzałam się, ale ulica była pusta. Gdzie ona jest?

Wpadłem na genialny pomysł. Biegiem wróciłem do posiadłości.

-Plagg! Chodź tutaj!

-Idę, idę. Nie musisz tak wrzeszczeć.

-Muszę! - chciał coś powiedzieć, ale uprzedziłem go.- Plagg, wysuwaj pazury!

🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞🐞😿

Marinette

Nie chciałam go zezłościć. Naprawdę. Po prostu ta szkatułka... Czułam, że ona jest moja. Moja! Chciałam tylko zobaczyć, co jest w środku. Zawsze byłam ciekawska, a mama mówiła, że z tego będą kłopoty.

Czułam pieczenie w oczach.

Cholera z nowu płaczę przez faceta.

Schowałam się w jakimś zaułku i oparłam o zimną ścianę.

Czułam się podle.

Adrien miał rację, nie uszanowałam jego prywatności. Nie odwdzięczyłam się za jego dobroć. Przecież to on pozwolił mi u siebie zostać. Pocieszał mnie.

Cholera! Cholera! Cholera!!!

Ja go chyba kocham.

Nie wiem jak to się stało. Zazwyczaj nikogo do siebie nie dopuszczałam, nie ufałam. Jednak przy nim nie było między nami muru. Od razu zaczęłam traktować go przyjacielsko. Dlaczego?

Nawet przy Alexie nie byłam na początku tak otwarta i szczera. Musiał się on przebić przez moją maskę, a dopiero potem pozwalałam mu się poznać. Zajęło mu to rok.

A Adrien?

Wparował do mojego życia, trzymając ręce na mojej tali, a ja już chciałam zacząć go całować. Wystarczyło mu jedno spojrzenie, tych zielonych jak las oczu, żeby zburzyć mur, którym zawsze się otaczałam.

Z każdym jego uśmiechem i słowem, z każdym żartem i dotykiem czułam się bliżej niego. Wystarczyła jedna noc, jeden film, a już stał się moim przyjacielem. Wystarczył jeden dzień, killa gestów, a ja zaczęłam czuć do niego coś więcej.

W co ja się do cholery wpakowałam?!

-Marinette! - Nagle czyjeś ramiona objęły mnie mocno. Zobaczyłam blond włosy i pomyślałam -Adrien. Jednak później ujrzałam czarny lateksowy kostium pokrywający jego ciało.

-Chat.

-Przepraszam. -Szepnął cicho, chowając twarz w moich włosach.

Chciałam zapytać za co, ale nie musiałam. W moje nozdrza uderzył zapach mięty i czegoś męskiego.

Zapach Chata.

Nie.

Zapach Adriena.

Czy to możliwe, że używają tych samych perfum?

No chyba nie.

Więc, jednak miałam rację. Adrien to Chat.

~~~~~~~~~PAM.PAM.PAM~~~

Adrien

Mocno ścisnąłem jej wąską talię. Głowę schowałem w jej włosach. Byłem takim gnojkiem, niewiele lepszym od Alexa. Zraniłem ją krzykiem. Sam wiem, jak silną moc mają słowa. Nie powinno się rzucać ich na wiatr.

Po kilku sekundach poczułem jak Mari delikatnie i z wyraźnym wahaniem, kładzie dłonie na moich ramionach. Uśmiechnąłem się lekko. Poczułem jak jej palce wplotły się w rozczochrane blond kosmyki. Lekko za nie pociągnęła odsuwając moją głowę w tył. Spojrzałem na nią trochę zdziwiony. Nie chce się przytulać? Wtem Marinette z wahaniem przybliżyła swoją twarz do mojej. Nasz nosy się zetknęły, oddychaliśmy tym samym powietrzem. Moje ręce bez udziału mózgu, zacisnęły się na jej biodrach. Zamknęła oczy i lekko musnęła moje usta.

Raj. Pieprzony raj.

Delikatnie i powoli... Przesunęła językiem po mojej wardze. Nie wytrzymałem. Wpiłem się w jej usta. Jej dłonie zacisnęły się.

Nie wiedziałem już czy jestem tu jako Adrien czy Chat. Nic się już dla mnie nie liczyło oprócz Marinette.

Jej zapachu...

Jej smaku...

Jej ust...

Marinette

Kiedy dowiedziałam się, że Adrien i Chat to ta sama osoba. Coś we mnie pękło. Zakaz, który sobie postawiłam, że nie będę rozpoczynać romansu... Po prostu znikł. Pocałowałam go. Ja zrobiłam to delikatnie i wciąż miałam jakieś opory. Bo przecież nie wiedziałam czy Adrien mnie lubi czy nie. Jednak on agresywnie wpił się w moje usta, niczym narkoman na odwyku zaciąga się heroiną.

Oderwaliśmy się od siebie. Fiolet utopił się w zieleni. Byłam niczym ciemno-fioletowy motyl, który został zauroczony pięknem lasu i postanowił tam zostać.

Zaraz, zaraz. Motyl?

Motyl...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Narratore

Dziewczyna zemdlała. Chłopak spojrzał na nią zdziwiony. Jego umysł wciąż zakrywała gruba warstwa mgły.

Po kilku sekundach ocknął się. Szybko podniósł dziewczynę na ręce i zaniósł ją do szpitala. Kolejny raz nie mógł lekceważyć jej stanu.

Przyniósł ją do środka i wtedy usłyszał pikanie pierścienia. Wycofał się i przemienił gdzieś w rogu.

-Wybacz stary.-Mruknęło kwami, opadając na wyciągnięte dłonie modela. - Nie jadłem dużo, więc nie mogłem cię utrzymać.

-Rozumiem, ale teraz się schowaj.

Plagg posłusznie ukrył się w kieszeni, a on poszedł do lekarza Marinette.

-Jest pan kimś z rodziny?-Spytał.

I co teraz? Myśl Adrien. Przygryzł wargę w zastanowieniu. I nagle...

-Jestem jej narzeczonym.

Plagg o mało się nie zakrztusił. Powietrzem.

Lekarz tylko podniósł brwi, ale pokiwał głową. Pielęgniarka przyniosła mu teczkę, a on podziękował jej z uśmiechem. Chwilę studiował kartę pacjentki, nie zważając na zdenerwowanego blondyna.

-Panna Dupain- Cheng doznała urazu głowy, cztery lata temu. Uraz spowodował u niej zanik pamięci z jednego roku życia, tak? - Adrien pokiwał głową. - Czy zdarzały się już takie omdlenia? I w jaki momencie?

-Tak było ich kilka. Pierwszy raz był chyba, kiedy znalazłem ją w korytarzu, a kolejny jak przywitała się z przyjaciółką, której nie pamiętała.

Lekarz zamyślił się.

-Marinette może teraz odzyskiwać swoje wspomnienia.

Mam nadzieję, że się nie gniewacie ( co ja mówię, jak to przeczytacie to będę musiała do ciepłych krajów uciekać xD). A dlaczego mielibyście się gniewać? Pamiętacie info #2?

~ZAWIESZAM~

A może nie? Doradźcie mi. Chcecie zawiesić teraz czy po rozdziale 16? Bo i tak muszę sobie zrobić od tego przerwę.

Bye.

P.S. Alzheimer

Miraculum: Zapomniałam O Niej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz