Rozdział 6 ON?!

2.5K 204 23
                                    

Wstałam o 11. Osiem godzin snu... Wspaniale. Ubrałam się szybko. Czarne dżinsy, niebieska koszulka i skórzana kurtka. Założyłam w poprzek małą czarną torebkę i wyszłam. Noga mnie nie bolała. Spokojnie szłam przesz Paryż podziwiając widoki. Zanim się zorientowałam była już 12. No nie! Zostało mi pięć minut do pracy! Pędem ruszyłam niczym ... Niczym zawsze spóźniona Marinette.
Akurat dobiegłam do szklanych drzwi, gdy zderzyłam się z kimś kto też chciał wejść. Odbiłam się i myślałam, że upadnę na tyłek. Już czułam ten ból.
Ale nie upadłam. Czyjeś silne ręce złapały mnie w tali i przyciągnęły do męskiego torsu.

Dobra. Moja reakcja była w 100% taka jak każdej kobiety. No bo hej. Podnoszę głowę, opierając dłonie o jego, jakże cudowną i wspaniałą klatę. Pod palcami czuję jego mięśnie... Mniam. Ale nie samą klatą człowiek żyje. Spojrzałam na jego twarz i O MÓJ JASNY BOŻE!

Roztrzepane blond włosy opadały na jego cudne zielone oczy. Prosty nos, mocno zarysowany podbródek i usta stworzone do pocałunków.

No, więc co robi każda kobieta? Pewnie to samo, co ja.

Przesunęłam dłonie odrobinę do góry i przysunęłam się zaledwie o milimetr. On chyba to poczuł, bo zacisnął dłonie na moich biodrach przyciskając mnie do siebie. Nasze ciała zderzyły się ze sobą. Lekko pochylił głowę. Chciał mnie pocałować. Zamknęłam oczy.

Wtedy zobaczyłam Alexa. Jego radosną uśmiechniętą twarz. Nie mogłam mu tego zrobić.

Odsunęłam się i lekko pchnęłam jego klatkę, która na mnie napierała. Zatrzymał się, otworzył oczy i spojrzał na mnie zdezorientowany.

-Nie mogę. Ja... Po prostu nie mogę.- Wyjąkałam. - Nawet cię nie znam.

Zamrugał kilka razy, otworzył... i zamknął buzię. Po kilku sekundach puścił mnie i odsunął się. Moje dłonie opadły bezwładnie do boku.

-Wybacz. - Powiedział cicho, wyciągając do mnie dłoń. - Jestem Adrien.

-Marinette. - Podałam dłoń.

Otworzył mi szklane drzwi i weszliśmy do holu.

-Więc... Co tu robisz, Mari?

-Zostałam zatrudniona przez Gabriela Agresta. - Na moją twarz wpłynął niekontrolowany, wielki uśmiech. -A ty?

-Ja w sumie też dla niego pracuję. Bo widzisz ja...

-MARINETTE! Marinette Dupain-Chang!

Na korytarzu wydzierała się wściekła brunetka. Czarne włosy spięła w ciasny kok wysoko na czubku głowy. Jej twarz miała ostre rysy, lekko zadarty nos i zimne lodowo-niebieskie oczy. Wyglądała na osobę, która rządzi. Jednak jej straszny wizerunek psuł ubiór. Miała czarne poprzecierane dżinsy i niebieską bluzkę z głową kotka pokazującą pępek. Gdy ujrzała mnie oczy jej się rozszerzyły, a ma twarzy pojawił się uśmiech. A kiedy spojrzała na mężczyznę obok mnie jej policzki lekko się zaczerwieniły, a oczy zabłysły.

-Hej, Adrien.

-Cześć Marika. - Blondyn wskazał na mnie dłonią. - Szukasz jej?

Dziewczyna szybkim krokiem ruszyła w moją stronę.

-Ty jesteś Marinette? Miło mi cię poznać jestem Marika. Cieszę się, że będę miała, z kim pracować. - Spojrzała na zegarek. - Mam nadzieję, że nie spóźniasz się za często. Wiesz mam dwie pracę i ciężko jest cokolwiek zrobić w zespole, jeżeli zespół się spóźnia. Ale nieważne, choć idziemy do naszego pokoiku. Musimy zaplanować kilka strojów.

Gdy mówiła wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę schodów. Po chwili znaleźliśmy się w pokoju o białych ścianach z dwoma biurkami i okrągłym stoliczkiem.

-O rany! Nie wiedziałam, że kolegujesz się z Adrienem! - Zaśmiała się. - On jest taki CU-DOW-NY...

-No tak, ale to zwykły pracownik taki jak my. - Odparłam lekko.

Spojrzała na mnie jak na wariatkę.

-On nie jest zwykły. To jest Adrien Agreste! Syn Gabriela! Jest najsłynniejszym modelem w Paryżu.

Sięgnęła do szuflady biurka i wyjęła z niej jakieś magazyn. Na okładce był Adrien w garniturze i z czarnym kotem na ramieniu. Wyglądał wspaniale. Musiałam to przyznać.

-Ale dość o tym marzeniu sennym każdej Paryżanki. - Zaśmiała się Marika. - Do roboty!

😼😼😼🐞😼😼😼🐞😼😼😼

W garderobie

-To było mocne! Myślałem, że zaraz skoczysz na nią i...

-Zamknij się! - Krzyknął do Plagga, a kwami tylko się zaśmiał.

Jednak on myślał tylko o niej. O jej czarnych wręcz granatowych włosach, niebieskich oczach z fioletowymi refleksami. O jej bladej jak śnieg carze i lekko różowych ustach. Była taka piękna. Olśniewająca.

A kiedy ją złapał... Jej oczy zamgliły się lekko, fiolet powoli wypierał błękit. Jej ręce nieświadomie zacisnęły się na jego koszulce, a ona nawet tego nie zauważyła. On tak. Nie mógł się pohamować, przyciągnął ją do siebie.

Co prawda był zakochany w LadyBug, jednak Marinette nie była mu obca. Z każdym dniem czuł więcej do koleżanki z klasy, a mniej do bohaterki Paryża. Tego dnia, zanim walczyli z Władcą Ciem miał zaprosić ją do kina. Nie zdążył.

W jego głowie jeszcze raz pojawiła się scena sprzed wejścia do firmy. Chciał ją pocałować. ONA chciała go pocałować. Dlaczego się powstrzymała? - Pomyślał.

Plagg jakby czytał mu w myślach powiedział:

-Nie mogła cię pocałować. Przecież ma narzeczonego, nie?

Adrienowi rozszerzyły się oczy. No przecież...

Jednak nie mógł się z tym pogodzić. Przez te cztery lata uważał, że ona należy do niego. Nawet, kiedy wiedział, że już kogoś ma. Nie mógł pozbyć się własnych uczuć, ale dzisiaj. Ona też chciała go pocałować. Pożądała go, tak jak on jej.

-I co ja mam zrobić, Plagg?

Już po tych chorych egzaminach- kto je wymyślił? Cieszę się że to koniec. Będę mieć czas na moje uzależnienie od Wattpada 😎
Dobra to komentujcie, turlajcie się,gwiazdkujcie, darzcie się miłością xD
Jestem chora... Na psychiatrę za późno 😜

Miraculum: Zapomniałam O Niej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz