Oficjalnie muszę powiedzieć że zrobiłam z siebie pośmiewisko. Ale zacznę lepiej od początku...
Noc wcześniej ustawiłam budzik na siódmą aby się idealnie wyrobić na jutrzejsze rozpoczęcie. Przygotowałam strój na wychowanie fizyczne, oraz ubrania na apel z okazji powitania nas w nowej szkole. Umyłam tak że wieczorem włosy i położyłam się wcześniej spać aby nie mieć potem problemów ze wstaniem wcześnie rano.
Niestety, następnego ranka mój budzik nie zadzwonił, a miał obudzić i mnie i dziewczyny. Jako pierwsza obudziła się Dylan i była to godzina za dziesięć ósma, a w szkole mamy być na wpół do dziewiątej. Wszystkie trzy dostałyśmy jakiegoś przyśpieszenia, a jak to mówią, jak się ktoś śpieszy, to się diabeł cieszy. No i to powiedzenie jak cholernie prawdziwe.
W dwie minuty ubrałam na siebie przygotowane wcześniej ubrania w postaci białej koszuli, czarnej, obcisłej spódnicy i butów na koturnach. Gdy chciałam przejrzeć się w lustrze, okazało się że na kołnierzyku mojej koszuli jest czarna plama.
- Cholera. - Pisnęłam i zaczęłam nerwowo rozpinać guziki. Jedna z dziewczyn zapytała co się dzieje. - Moja mama przypaliła mi koszulę! - Zrzuciłam ją z siebie i podeszłam do szafy. Nie mam dwóch białych koszul, więc zostaje koszulka. Złapałam pierwszą lepszą białą koszulkę na ramiączkach i ubrałam ją, wpychając w spódnice.
Mimo że niby miałyśmy jakiś ' plan ' jak to zrobić abyśmy nie wchodziły sobie w drogę, oczywiście wszystkie trzy spotkałyśmy się przy niewielkim lustrze.
Dylan prostowała swoje włosy i poparzyła się chyba z dziesięć razy, głośno przy tym klnąc. Holly robiła makijaż i poprawiała kreskę już szesnasty raz, po czym wkurzyła się i rzuciła eyelinerem do umywalki, a ten rozbił się i rozlał po całej muszli.
Ja nerwowo myłam zęby i co chwilę sprawdzałam czas na moim zegarku.
- Jest już ósma, jak za dziesięć minut nie wyjdziemy to jesteśmy spóźnione. - Powiedziałam, wrzucając szczoteczkę do kubka i rozczesując włosy szczotką.
Mimo wszystko, moje włosy jak zawsze dobrze się układają.
- Okay, skończyłam. - Powiedziała Holly i pobiegła do pokoju aby ubrać buty. Chwilę później, Dylan zrobiła to samo.
Jedyna rzecz jaką nałożyłam na twarz to tusz do rzęs, bo nie była czasu na nic innego.
W pośpiechu złapałam swoją torebkę w której miała wszystkie ważne rzeczy typu, plan lekcji, karta obiadowa, jakiś zeszyt i tak dalej, oraz moją ulubioną czarną torbę Nike w której mam rzeczy na gimnastykę.
Dosłownie wybiegłyśmy z domu, gdy było dwadzieścia po i miałyśmy niecałe dziesięć minut aby być w szkole.
Wskoczyłyśmy wręcz do mojego samochodu i nerwowo zaczęłam wykręcać się na trudnym do wyjazdu zakręcie wprowadzającym na główną ulicę.
I wtedy, jakieś auto, a tak dokładniej niebieski opel, uderzył w przód naszego auta. Wszystkie trzy zapiszczałyśmy, po czym Dylan zaczęła wyklinać do faceta który w nas wjechał i miała całkowitą rację, ponieważ miałyśmy pierwszeństwo a ten baran się nie zatrzymał.
Postanowiłam nie wchodzić z nim w żadne konflikty, ponieważ nie chciałam spóźnić się na pierwszy dzień w szkole i dałam mu trochę pieniędzy na naprawdę światła które zbiło się podczas uderzenia, po czym wróciłyśmy do jazdy.
- Moja matka mnie zabije. - Powiedziałam. Oprócz kilku dość mocnych zadrapań, mam jeszcze sporą dziurę na boku maski.
- Zapiszesz mi w spadku ten samochód. - Poprosiła Dylan, a ja rzuciłam jej spojrzenie bo to nie jest odpowiedni moment na żarty.
CZYTASZ
Boy That I never Forgot
Fanfiction2 część ' Camp Boy ' _____________________ Na początku najwspanialsze wakacje, potem istny koszmar. Po powrocie z obozu Melanie udaje się do Collegu. Stara się zapomnieć o wakacjach, śmierci ojca oraz chłopaku imieniem Luke Hemmings, który złamał...